środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 23.

*** Z perspektywy Patricii ***

- Cześć mamo.. - powiedziałam z niepewnością, bo nie wiedziałam czego mam oczekiwać. Jaka będzie jej reakcja. Ona popatrzyła na mnie i w jednym momencie jej oczy się zmieniły. Było w nich widać szczęście. Ona tylko podeszła bliżej i bez słowa przytuliła mnie. Taaak, zdecydowanie mi tego brakowało. Byłam w rozsypce, potrzebowałam jej wsparcia. Wiedziałam, że się nie pomylę a ona wszystko zrozumie.
- Córeczko! Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłam! - Odsunęła się, aby mi się przyglądnąć i gdy jej wzrok powędrował na brzuch, jej uśmiech trochę zmalał, jednak widziałam że nie jest zła. Kocham ją za to, nigdy, nawet w najgorszej sytuacji nie ocenia mnie, tylko po prostu dodaje mi otuchy. - Chcesz mi coś powiedzieć, czy lepiej żebym nie pytała? - spytała delikatnie.
-Może wejdźmy do domu, tam Ci wszystko opowiem. - pokiwała głową ze zrozumieniem i poszłyśmy do salonu. Gdy zobaczyłam dom, wszystkie wspomnienia wróciły i nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo za nim tęskniłam. Mama zrobiła herbatę a ja zaczęłam jej opowiadać, całą długą historię, pomiędzy mną a Harrym. Ona nie przerywała mi, po prostu starała się wszystko zrozumieć. Gdy skończyłam, w końcu się odezwała.
- Ale nie rozumiem, dlaczego nie chciałaś mu powiedzieć? dlaczego nie powiedziałaś mu kim jesteś? - dopytywała.
- Mamo, on jest sławny. Ma szansę na wielką karierę. Ale jeśli media dowiedzą się, że będzie miał dziecko ze zwykłą dziewczyną, nikim sławnym, to oni go zniszczą. A ja za bardzo go kocham aby mu to zrobić. Wiem, że uwielbia śpiewać i na prawdę mu na tym zależy. Nie mogę mu tego zabrać. A to, że teraz nic o mnie nie wie, a media też nie zauważyły mojego brzucha bo się ukrywałam, wszystko mi ułatwia. Teraz zacznie normalne życie i znajdzie kogoś, kto będzie na niego zasługiwał. - nawet nie wiem kiedy ale łzy zaczęły ściekać po moim policzku. - tak będzie lepiej dla ans obojga - dodałam jeszcze to i znów siedziałam wtulona w mamę.
- Wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży, mała. Razem
sobie poradzimy. A poza tym, to który już miesiąc?
- Prawie siódmy. Cholernie się boję. A co będzie jeśli sobie nie poradzę?
- A ty wiesz, że nie powinnaś w tym okresie już latać?! Nie martw się, uda się. Znasz już płeć?
- Nie, nie pytałam lekarza. Ostatni raz na badaniu byłam ponad miesiąc temu. Wiesz, to całe zamieszanie i nerwy. Po prostu wypadło mi z głowy.
- To nie wiem na co czekasz, chodź.. nie daleko nas jest szpital. Pójdziemy na spacer, pogadamy a przy okazji dowiem się czy to będzie wnuczka. - zaśmiała się, a ja tylko przytaknęłam. Przebrałam się po podróży i poszłyśmy. Gdy już byłyśmy pod budynkiem z zamyślenia wyrwał mnie, znany mi już głos.
-Pat, to ty? Jejku jak ja dawno Cię nie widziałem! Co tu robisz? - spojrzałam w kierunku dochodzącego głosu, a tam stał Dawid!
- Dawid! Heeeej, wróciłam dzisiaj z Anglii. A ty jak tam? - przytuliłam się z dawno nie widzianym przyjacielem.
-No u mnie dobrze, nic się nie zmieniło od twojej ostatniej wizyty.  Ale widzę, że u ciebie też dużo newsów. Fajny brzuszek. A poza tym, podobno spotykasz się z Harrym Stylesem, to prawda?! - powiedział to tak rozentuzjazmowany, jednak widząc moją minę, ten entuzjazm znikał.- aaa, przepraszam, nie powinienem wtrącać się w twoje sprawy. Ale widzę, że nie masz zbyt dobrego humoru, więc zapraszam cię na kręgle! Idziemy dzisiaj całą paczką znajomych, dołączysz się?
- Nie, chyba nie mam nastroju...
- No przestań! Co masz zamiar robić w piątkowy wieczór? Siedzieć w domu i oglądać komedie romantyczne? no nie daj się prosić.  - powiedział z proszącą miną.
- No dobra.
- To przyjadę po Ciebie o 19. Pasuje?
- Jasne. - uśmiechnęłam się i pożegnałam.
Mama słuchała całej rozmowy dlatego nie zdziwiłam się gdy powiedziała:
- Ładny ten Dawid. Podoba Ci się? - spytała prosto z mostu.
-Mamo!
-No co? Musisz zapomnieć o Hazzie jeśli chcesz prowadzić normalne życie. Taka prawda. - wiedziałam, że miała racje, jednak nie chciałam na razie o tym myśleć. Teraz zamierzałam iść do lekarza, sprawdzić co z maleństwem a potem przyszykować się na wyjście wieczorem. Tak, to mój plan na dzisiaj.

*** Z Perspektywy Dawida ***

Jak ja dawno nie widziałem Pat. Przez cały ten czas nie mogłem o niej zapomnieć, wyjechała tak po prostu bez słowa, łamiąc przy tym moje serce. To wtedy zacząłem podrywać dziewczyny bez opamiętania i traktować je jak nic nie znaczące rzeczy. Ale one wszystkie leciały na moje ciało które zdążyłem sobie wyrobić, podczas jej nieobecności i image niegrzecznego chłopca. Ale ja taki nie jestem , to przez nią. Ona tak na mnie działa. A teraz wraca i to w ciąży. Ale sądząc po jej reakcji gdy zapytałem
o Stylesa, chyba już nie są razem. Bardzo dobrze, teraz mam szansę. I wykorzystam ją najlepiej jak się tylko da. A zacznę już dzisiaj.







*** Z Perspektywy Emily ***

- To po prostu to zrób- musnęłam delikatnie jego usta a on odwzajemnił pocałunek.
- Serio, chcesz tego? Ja jestem pewny, nigdy mi na nikim tak nie zależało.
- Ja też, nie mam wątpliwości. - okłamałam go, miałam pewne obawy, ale stwierdziłam, że będę je na razie ukrywać.
- To skoro tak, idealną okazją na powiedzenia światu o nas, jest dzisiejsza gala rozdania nagród EMA, i zapraszam cię na nią. Jako moją dziewczynę. - uśmiechnął się zaborczo.
- Świetnie! O której się zaczyna? - spytałam.
- O 20.
- Cholera Justin! Jest 18! Muszę iść się przygotować, nie mam czasu! Tam będą same sławne osoby, więc muszę wyglądać bosko! - pocałowałam go szybko i zaczęłam wychodzić z basenu.
- Liczyłem na to że się zgodzisz, dlatego w łazience w korytarzu, za tymi drzwiami jest suknia i buty dla ciebie. A kosmetyczka i fryzjer czekają w salonie.
-O wszystkim pomyślałeś? Ale jesteś przebiegły. I za to Cię lubię. - puściłam mu oczko i w pośpiechu poszłam wziąć prysznic i się ubrać. Po jakiejś godzinie, byłam już uczesana i wymalowana, zostało mi tylko jeszcze ubrać suknie. Była nieziemska. Bałam się podejść do lustra, bo nie wiedziałam jaki będzie całkowity efekt. Jednak gdy już się zobaczyłam, zaniemówiłam. Wyglądałam zupełnie jak nowa ja. Teraz już nie mam się czego bać. Miałam na sobie krótką, obcisłą sukienkę, która idealnie podkreślała moją talię. Fryzjerka zrobiła mi grzywkę i wyprostowała włosy, nabłyszczając je. Do tego były złote sandały. Wszystko do siebie pasowało i wyglądało nieziemsko. Zanim się obejrzałam dochodziła 20, a my mieliśmy już wyjeżdżać. Zeszłam po schodach na dół, gdzie czekał na mnie Justin. Gdy mnie zobaczył, nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Podszedł do mnie i delikatnie dotknął moich ust.
-Wyglądasz cudownie. - powiedział i uśmiechnął się.
- Ty również. Idziemy? - pokiwał głową i ruszyliśmy w stronę... długiej czarnej limuzyny. Jus otworzył mi drzwi i dodał:
- Pamiętaj, wchodzisz na czerwony dywan pierwsza ja za Tobą. Paparazzi zaczną robić zdjęcia już jak będziesz wysiadać z auta, więc uśmiechaj się. Gdy wyjdziesz stań w kierunku do nich i pozuj. Muszą zrobić ci kilkanaście zdjęć, potem możesz odejść. Poczekaj na mnie przy wejściu, dobra? Wszystko rozumiesz?
Coraz bardziej się stresowałam, jednak pokiwałam znacząco głową. Limuzyna zatrzymała się, a drzwi się otworzyły. Zaczęło się.


*** Z Perspektywy Harryego ***

Właśnie wypisano mnie ze szpitala. Żaden z chłopaków o tym nie wiedział, więc miałem czas dla siebie. odkąd tu wylądowałem, traktowali mnie jak dziecko, które nie może sobie samo poradzić. Nawet dobrze, że mam teraz chwilę dla siebie. Pójdę się przejść. Zjechałem windą na sam dół i wyszedłem. Jak na Londyn było bardzo słonecznie. Chciałem wejść na Twittera na moim iPhonie. Zapatrzyłem się w ekran i nie patrząc przed siebie wszedłem w kogoś. Podniosłem głowę i ujrzałem złotowłosą piękność. Wyglądała jak modelka. Zaraz.... to chyba jest modelka. Już ją gdzieś widziałem.
-Cześć - zacząłem.- Czy my się już kiedyś spotkaliśmy?
- Hej, tak byłeś chyba na pokazie Burberry, gdy ja byłam na wybiegu. Jesteś Harry, tak?
- Tak,a  ty? - uśmiechnąłem się. Spodobała mi się.
- Cara, miło mi cię w końcu poznać.- podała mi rękę, a ja odwzajemniłem uścisk. Postanowiłem wykorzystać okazję, bo chyba nie miała żadnych planów.
- Umm.. co robisz dzisiaj wieczorem? Może pójdziemy do kina, albo na kolację? - zapytałem tym swoim niskim głosem, wiedziałem że się zgodzi. każda by się zgodziła. W końcu jestem Harry Styles.
- Nie wiem czy powinniśmy. No właśnie, o to mi chodzi. - nie mogłem zrozumieć o czym mówi, dopóki nie zobaczyłem tłumu paparazzi za nami, robiących nam zdjęcia. To jasne ona była słynną modelką a ja gwiazdą. Nie obyłoby się od nich.- gdziekolwiek byśmy nie poszli oni tam będą.
- Nie martw się. Wiem gdzie mieszkasz, przyjadę dzisiaj do Ciebie o 20 i razem coś ugotujemy. - szepnąłem jej do ucha, dając sensacje tym wszystkim szmatławcom. Pocałowałem ją jeszcze w policzek, aby podsycić sytuację i odszedłem. Tak, zapowiada się miły wieczór.

No i jest! Obiecałyśmy że rozdział pojawi się po 25 komentarzach to jest! :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba taki rozwój akcji. Mam jeszcze mnóstwo pomysłów i zobaczycie że zaskoczą was najbliższe rozdziały.
KOLEJNY ROZDZIAŁ PO 30 KOMENTARZACH!

+ WIELU Z WAS NIE DOŁĄCZYŁO SIĘ DO OBSERWUJĄCYCH TEGO BLOGA. U GÓRY W PRAWYM ROGU MOŻECIE TO ZROBIĆ! :)

lots of love. xx

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 22.

*** Z perspektywy Patricii ***


Przespałam prawie cały lot. Obudziło mnie lekkie szarpanie oraz głos stweardessy dochodzący z głośnika. Prosiła o zapięcie pasów – tak też zrobiłam. Kątem oka wyjrzałam przez okno. Lotnisko było coraz bliżej. Z sekundy na sekundę postacie pracowników były coraz większe. A więc to już, za chwilę.. Głośno wypuściłam powietrze i położyłam głowę na oparciu fotela. Bałam się. Co będzie ze mną, dzieckiem? Jak wytłumaczę to wszystko rodzicom? A może postąpiłam źle? Może ucieczka nie była najlepszym wyjściem?
Miałam zdecydowanie za dużo spraw na głowie, a za mało czasu by sobie to wszystko jakoś ułożyć. Poczułam kolejne szarpnięcie i samolot jechał już po płycie lotniska. Odruchowo sprawdziłam czy mam w torebce telefon oraz portfel. Gdy tylko zasunęłam zamek, ludzie szli w stronę wyjścia. Poczekałam aż w kolejce zrobi się trochę miejsca i ustawiłam się za jakimś małżeństwem. Byli tacy zakochani... 
Minęło kilkanaście minut zanim opuściłam pokład samolotu. Później kontrola, czekanie na bagaż... Międzyczasie włączyłam telefon. 19 nieodebranych połączeń. Lou, Liam, Niall, Zayn, Emily... Co chwila przychodziły mi też smsy. Postanowiłam na nic nie odpisywać.  Musiałam odciąć się od tamtego świata. Gdy dostałam swój bagaż poszukałam wolnej taxówki i podałam kierowcy adres do domu. Droga nie była długa. Cały czas ktoś do mnie dzwonił. To Liam. Napisałam mu tylko ‘żyję’ po czym wyłączyłam telefon. Z każdym kilometrem coraz bardziej się stresowałam, dlatego gdy samochód zatrzymał się w tak dobrze znanym mi miejscu, nie wiedziałam co zrobić. Ale nie było już wyjścia. Zapłaciłam kierowcy, wzięłam walizkę i ruszyłam w stronę mojego rodzinnego domu. Stanęłam przed drzwiami, głośno wypuściłam powietrze i zadzwoniłam do mieszkania rodziców.


*** Z perspektywy Liama ***

- Odbierz, odbierz, odbierz, odbierz – powtarzałem w kółko, gdy dzwoniłem do Patricii.
Nie wiedziałem co się dzieje. Spędziliśmy w szpitalu cały dzień...
- Słuchajcie, musimy porozmawiać z Harrym – wtrącił nagle Zayn.
Oderwałem wzrok od mojego telefonu i spojrzałem na niego.
- Ale... co chcesz mu powiedzieć? Skoro nie pamięta Patricii, równie dobrze może nie pamiętać nas.. – powiedział Louis, po czym ukrył twarz w dłoniach.
Bardzo to przeżywał. W sumie jak my wszyscy..
- Czekajcie, pogadam z lekarzem. – zaproponował Malik i udał się do gabinetu.
Gdy go nie było, kolejny raz wybrałem numer Pat. W końcu dostałem od niej wiadomość o treści ‘żyję’. Trochę mi ulżyło, ale w sumie.. sam nie wiedziałem czego się spodziewać. Powiedziałem chłopakom, że z nią wszystko dobrze. No i zapadła nerwowa cisza. Trwała kilka minut, ale na szczęście przerwał ją Zayn.
- Słuchajcie. Lekarz powiedział, że Harry ma zanik pamięci, ale.. jakby to ująć.. no nie pamięta niektórych osób, sytuacji. Sami musimy się przekonać jak jest z nami, trasą..
- Okej. To plan jest taki. Idziemy do niego, teraz. Jeśli nas rozpozna, to musimy powiedzieć mu całą prawdę. O Patricii i ich dzieck.. – powiedziałem szybko, bo przemyślałem go wcześniej.
- A jeśli nie? Co jeśli nas NIE pamięta? – przerwał mi Niall.
Odezwał się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Gdy tylko Emily i Justin wyszli, siedział sam. Był wściekły, ale załamany. Dobrze wiem ile ta dziewczyna dla niego znaczyła..
Sam nie wiem dlaczego ostatnio wszystko się sypie..

- Dobra, chodźmy. Jeśli tam nie pójdziemy, to się nie dowiemy, nie? – wtrącił Louis. 
Był bardzo spięty. W końcu on i Harry byli najbliższymi przyjaciółmi.
Nikt się już nie odezwał, tylko poszliśmy w stronę Sali numer 457.
Zatrzymałem się przed drzwiami, spojrzałem po kolei na chłopaków i weszliśmy.
Łóżko Harrego stało przy oknie. Kilka sekund później byliśmy z nim twarzą w twarz.
Nie spał. Przez chwilę się w nas wpatrywał, gdy w końcu powiedział.
- Chłopaki! Gdzie Wy tyle byliście? – na jego twarzy pojawił się uśmiech, który po chwili przerodził się w grymas bólu.
Stan Hazzy był naprawdę... tragiczny.
- H.. Harry..  – chciałem powiedzieć mu o Patricii i dziecku, ale spanikowałem. Nie dałem rady.. Ani Louis, ani Zayn i Niall, nie zdobyli się by z nim o tym porozmawiać..
Nie wiedziałem co będzie dalej...


*** Z perspektywy Emily ***

- Jus, myślę że powinieneś się do mnie wprowadzić.
Przez kolejne sekundy wpatrywałam się w brązowe tęczówki Justina. Nie pojawił się w nich ten dobrze znany mi ‘błysk’ radości.
- Em.. myślę, że powinniśmy trochę zwolnić..   – powiedział chłopak, po czym spuścił głowę.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – w skupieni wpatrywałam się w jego twarz. Jus chwycił moją dłoń i spojrzał mi prosto w oczy.
- Um.. ja.. – widziałam, że szukał odpowiednich słów. Jednak tego dnia nie byłam zbyt cierpliwa.
- Co? Jeśli nie chcesz ze mną zamieszkać, po prostu to powiedz. – wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku.
Byłam trochę zdenerwowana. Nie wiedziałam, do czego zmierza. 
- Emily, to nie tak..- Justin zbliżył się o krok. Nasze twarze dzieliły milimetry. – oczywiście, że chcę być przy Tobie. Budzić się każdego ranka i zasypiać, gdy Ty jesteś obok. – posłał mi ten cudowny, czarujący uśmiech. – ale, jest kilka dość ważnych spraw, o których musimy porozmawiać – dodał, po czym delikatnie musnął moje usta.
Nie oderwał swoich warg od moich i po chwili złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Justin objął mnie w talii, a ja zarzuciłam obie ręce na jego szyję. Zamknęłam oczy i oddałam się tej chwili. W pewnym momencie chłopak cofnął głowę. Spojrzałam na niego, po czym podążyłam za jego wzrokiem. Kilka metrów od nas stało dwóch fotografów i jeden kamerzysta.
- na przykład o tym musimy porozmawiać – powiedział mój chłopak, chwycił mnie za rękę i wsiedliśmy do czarnego samochodu.
Gdy tylko zamknęliśmy drzwi – kierowca ruszył. Justin podął mu adres do mojego mieszkania.
- Jak przyjedziemy to przebierz się w strój kąpielowy, okej? – spytał, a raczej stwierdził Biebs.
Spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- Niespodzianka – powiedział i pocałował mnie w policzek.
Kilka minut później byliśmy już pod moim domem.
- To ja czekam – Justin zsunął szybę na dół, a ja szłam w kierunku domu. Dwoma ruchami otworzyłam drzwi i szybko wbiegłam na górę. Wyrzuciłam wszystko z szafy. Miałam AŻ 2 stroje. Zasunęłam rolety i przebrałam się w pierwszy z nich – pomarańczowy. Stanęłam przed toaletką. Nieco poniżej lustra, na półce, stało zdjęcie moje i Nialla. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi.. Nagle wróciły wspomnienia. Ścisnęło mnie w gardle.. Dopiero po chwili się otrząsnęłam. Chwyciłam fotografię i położyłam na blacie tak, że widziałam już tylko tył ramki. Jeszcze raz spojrzałam w moje obicie i zdecydowałam się przymierzyć drugi strój. Leżał o wiele lepiej. Ubrałam bluzkę, legginsy i wrzuciłam do torby najważniejsze rzeczy. Zeszłam na dół, zamknęłam drzwi i wróciłam do samochodu.
Całą drogę próbowałam wyciągnąć od Justina, gdzie jedziemy, ale oczywiście mi się to nie udało. Po dłuższej chwili zatrzymaliśmy się przy wielkim budynku – to był hotel. Jakiś wysoki mężczyzna otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Mój chłopak od razu pojawił się obok. Czule mnie pocałował i podał rękę. Przeszliśmy przez chodnik i byliśmy w holu. Całe wnętrze było urządzone BARDZO bogato.
- O, witam Panie Bieber – powiedziała kobieta zza biurka.
- Chodź kochanie – Justin zwrócił się do mnie i wskazał ręką w stronę, jak się okazało recepcjonistki. Objął mnie w talii i pocałował w policzek, po czym podał tej dziewczynie jakąś kartę. Na mój widok nieco zrzedła jej mina. Szybko wpisała coś w komputerze i spytała.
- Jak długo?
- um.. narazie jedna noc, poprosze – odparł mój chłopak i wziął od niej kartę. Później poszliśmy w stronę windy. Po kilku sekundach pozłacane drzwi się rozsunęły i weszliśmy do środka. Justin przycisnął guzik z numerem 26. Spojrzałam na podświetlany wyświetlacz. CO chwila zmieniały się piętra. Gdy w końcu dotarło do naszego, a trwało to chwilę – wyszliśmy na korytarz. Jus podał mi rękę i przeszliśmy cały korytarz. Było tam bardzo cicho.
Mój chłopak przyłożył swoją kartę do takiego czytnika i otworzył mi drzwi. Weszłam jako pierwsza. Przez ułamek sekundy nie widziałam nic, ale gdy światło się zapaliło, moim oczom ukazał się bardzo luksusowy apartament. Byliśmy w takim jakby salonie. Zauważyłam 3 drzwi. Nie wiedziałam jednak dokąd one prowadzą. Skupiłam się na wystroju pokoju. Było nowocześnie, ale nie brakowało bogatych elementów.
- Jeej Justin, tu jest pięknie. – spojrzałam na chłopaka i musnęłam jego usta.
- To nie wszystko – odparł z uśmiechem i wskazał na jedne z drzwi.
Podeszliśmy tam i je otworzył. To była sypialnia. Na przeciwko nas stało wielkie łóżko. Obok lampa, przy innej ścianie szafa, biurko, laptop. Justin odłożył moją torebkę i wróciliśmy do salonu.
- łazienka – powiedział chłopak otwierając kolejne drzwi.
Byliśmy tam przez chwilę, bo Justin ‘pociągnął ‘ mnie do ostatniego wejścia.
- Zamknij oczy i zdejmij buty – wyszeptał mi do ucha i podał rękę.
Chwilę później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a potem... pod nogami poczułam piasek. Byłam bardzo ciekawa gdzie jesteśmy więc podniosłam powieki. Znajdowaliśmy się w duużym pomieszczeniu. Zamiast posadzki, był piasek. Po prawej stronie był basen, a po lewej jacuzzi. Był też stolik i wieszaki z białymi szlafrokami.
- Pomyślałem, że potrzebujesz dzisiaj trochę relaksu – powiedział Justin. 
Zrobił kilka kroków i po chwili stał na przeciwko mnie. Ujął moją twarz w obie dłonie i musnął moje wargi. Oczywiście, nie potrafiliśmy na tym zaprzestać. Pomiędzy kolejnymi pocałunkami chłopak zdjął moją koszulkę, a ja jego. Później pozbyłam się legginsów i byłam w samym bikini.
- Poczekasz tutaj sekundkę? – spytał Jus i wyszedł z pokoju.
Wrócił bardzo szybko. Miał na sobie szorty, takie które nadawały się do kąpieli. W rękach miał tacę z szampanem i miseczkami z truskawkami. Odłożył je na stolik. I przeszliśmy po ciepłym piasku do jacuzzi. Od razu chętnie się w nim zanurzyłam. Jus napełnił kieliszki i wziął jedną  z misek. Postawił je tak, byśmy mogli tam sięgnąć. Po chwili był obok mnie. Objął mnie ramieniem i powoli sączył szampana.
- Więc.. o czym musimy porozmawiać? – spytałam, gdy tylko przypomniałam sobie rozmowę sprzed kilku godzin.
- Kochanie – chłopak odłożył kieliszek i posadził mnie sobie na kolanach. – nie możemy dzisiaj postawić na relaks?
- hm.. nie – odparłam z uśmiechem i spojrzałam na niego wyczekująco.
- oh.. no dobrze. więc.. chciałbym z Tobą być. Ale tak na poważnie.. A z tym łączy się kilka spraw.. – Justin przerwał swoją wypowiedź, ale widziałam, że zamierzał kontynuować. – wiesz.. to trochę trudne.. bo.. ja po prostu nie mogę wyjść na ulicę i pozostać tam niezauważony, tak? – pokiwałam głową. – nawet dzisiaj, pod szpitalem zjawili się paparazzi. I jestem pewien, że nasze zdjęcia już teraz krążą w sieci. Będę musiał się jakość do tego odnieść. Moja rodzina, menagment, fani. Nie chcę tego ukrywać. Ale nie wiem, czy jesteś gotowa na takie życie. Cały czas obserwowana. Wszędzie fotoreporterzy...
To bardzo trudne. Nie ma się wtedy życia prywatnego. Oni zauważą każdy Twój ruch. Właśnie dlatego byłem taki sceptyczny co do przeprowadzki.. Bardzo chętnie bym z Tobą zamieszkał. Powiedział całemu światu, że jesteśmy razem i tak mocno Cię kocham! – chwycił moje obie dłonie.
- To po prostu to zrób – powiedziałam i musnęłam wargi Justina.


Zgodnie z obietnicą dodaję rozdział :)

Mam nadzieję, że Wam się spodoba x 
Komentujcie!

Chciałam, a w sumie chciałyśmy podziękować za ponad 13, a prawie 13,5 tysiąca wyświetleń!
I za Wasze komentarze, które tak bardzo motywują do dalszego pisania.
DZIĘKUJEMY <33

po kolejnych 25 komentarzach pojawi się kolejny rozdział! :)

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 21.


*** Z Perspektywy Patricii ***

- k-kim.. T-ty.. jee..ssteeś? – spytał cicho Harry. Moja twarz trwała dalej w bezruchu. Nie wiedziałam czy żartuje, czy serio mnie nie pamięta. Nie wyglądał, jakby miał nastrój do żartów, ale to niemożliwe. On nie mógł mnie zapomnieć. NIE MÓGŁ. Patrzyłam w jego twarz, ale na niej nic się nie malowało. Nie wyrażała nic oprócz zaciekawienia i bezradności. 

- Harry, wiesz kim jestem? - spytałam delikatnie, obawiając się odpowiedzi.
- Yyy  no nie wiem, pielęgniarką? powinienem cię znać? Chyba tu nie pracujesz, przecież ty jesteś w ciąży. - powiedział to z taką obojętnością patrząc na mój brzuch. W tym momencie przestałam myśleć, pozwoliłam płynąć łzom po moim policzku, już nic mnie nie obchodziło. Całe moje życie znów stanęło w miejscu. Za każdym razem gdy wszystko się układało i szło w dobrym kierunku, zawsze działo się coś, dzięki czemu spadałam na samo dno. Jednak miałam plan.
- Nie, nie jestem pielęgniarką, ale nie jestem też nikim ważnym. - z płaczem wybiegłam szybko z sali. Jednak nie zaszłam zbyt daleko, ponieważ już w korytarzu Louis złapał mnie za ramiona i objął.
-Patricia, wiemy co się stało.. lekarz nam wszystko powiedział. Powiedziałaś Hazzie o was i o dziecku? Co teraz będzie? Już wie? -pytał z niecierpliwością i tysiącem myśli naraz. 
-Nie mam zamiaru mu nic mówić. - powiedziałam bez żadnego wyrazu na twarzy.
-Jak to?! -krzyknął Liam, który stał kawałek od nas i najwyraźniej słyszał całą naszą rozmowę. Zobaczyłam że siedzi tam cała czwórka, włącznie z Emily i Justinem. 
- Normalnie. Nie pamięta mnie. Czyli naszego związku i wszystkiego też nie. Nie rozumiecie? Ma  teraz szansę zacząć nowe życie. Beze mnie i bez problemu jakim byłoby dziecko. Ma u swoich stóp wielką karierę, a my byśmy mu tylko przeszkadzali. Tak będzie lepiej. Po prostu o mnie zapomnijcie. Postanowiłam, że wyprowadzę się do Polski, do rodziców. Nie na zawsze, na jakiś czas.
- Chyba sobie kpisz, że zostawimy cię samą z dzieciakiem! Jesteś młoda, nie możesz tak zmarnować sobie życia! - krzyczał Zayn.
- Zmarnować? Na ten moment, to dziecko to jedyny dowód tego, co łączy mnie z Harrym. A raczej łączyło.. Przepraszam was, muszę iść się spakować. - powiedziałam z coraz większym szlochem. Nie mogłam już się opanować. W tym momencie, gdy już miałam kierować się do drzwi wyjściowych, Niall podszedł do mnie, chwycił za ramiona i powiedział patrząc prosto w oczy.
- Ej! Nie możesz nas tak zostawić. Jesteś nam wszystkim potrzebna. Czy ty nie rozumiesz, że jesteś najlepszą rzeczą, jaka przydarzyła się Hazzie? Jeśli kiedykolwiek odzyska pamięć, on nie wybaczy Ci że wyjechałaś tak bez słowa i to jeszcze z jego dzieckiem. Ale  nie wybaczy też nam, że pozwoliliśmy Ci na to. - strasznie zabolały mnie jego słowa. O wszystkim mówił w czasie przeszłym. Jednak miał rację. Ale już postanowiłam, więc rzuciłam tylko krótko.
- To już wy się będziecie z tego tłumaczyć.. Żegnajcie. I proszę, nic mu o mnie nie mówcie. Po prostu o mnie zapomnijcie.
Widziałam ich smutne spojrzenia skierowane na mnie, ale nic już teraz nie mogło mnie powstrzymać. Byłam w totalnej rozsypce a ten cały stres i nerwy tylko niekorzystnie wpływały na ciążę. A na tym teraz najbardziej mi zależało. Nie pozostało mi nic innego.. Zamówiłam taksówkę i byłam już pod domem za 20 minut. Weszłam szybko na górę i bez zastanowienia zaczęłam wyrzucać wszystkie ciuchy z szaf, półek. Gdy wszystko leżało już na środku, sięgnęłam po walizkę i bez jakiegokolwiek składania wrzuciłam je. Nie dbałam w tej chwili o nic. Zabrałam tylko ciuchy i rzeczy, które były na widoku, na nic więcej nie miałam siły. Byłam wyczerpana, całym tym porankiem. Całe pakowanie zajęło mi z godzinę, więc kiedy to skończyłam, od razu postanowiłam udać się na lotnisko z nadzieją, że będą wolne bilety do Polski. I nie pomyliłam się. Gdy znalazłam się na lotnisku, nawet nie zdążyłam zauważyć kiedy stałam już przy wejściu do samolotu. Bezpiecznie usadowiłam się w środku po sprawdzeniu bagażu i utonęłam w moich myślach. Jedyne co krążyło mi po głowie, to to co ja powiem moim rodzicom o moim brzuchu?

*** Z Perspektywy Emily ***

Sądząc po minie Pat, gdy wyszła z sali Harryego, nie spodziewałam się niczego dobrego. Myślę, że jej decyzja o wyjeździe była błędem, ale wolałam nie wtrącać się do rozmowy, gdy nie jesteśmy ostatnio w najlepszych kontaktach. Ale to jak Niall z nią rozmawiał, nie mogę uwierzyć, jak mocno go zraniłam. Po prostu bez powodu zakończyłam nasz długi związek. Myślę, że należą mu się jakieś wyjaśnienia  bo przecież nie możemy być na siebie obojętni, gdy mieszkamy obok siebie. Po wyjściu Pat, postanowiłam zaciągnąć Nialla na bok i spokojnie z nim porozmawiać. tak też zrobiłam. Ku mojemu szczęściu, poszedł za mną, bez oporu. Gdy byliśmy już dostatecznie daleko od reszty, tak aby nie mogła nas słyszeć reszta, zapytałam.
-Niall, myślę że muszę ci coś wyjaśnić.
-  teraz ci się zebrało na tłumaczenia?!  Mogłaś to zrobić wcześniej a nie po prostu rzucać  telefonem! - oboje mówiliśmy coraz głośniej, a  w powietrzu dało się wyczuć zdenerwowanie.
- Posłuchaj mnie przez chwile! Zostawiłeś mnie samą na 2 miesiące! Co ty sobie myślałeś, że będę jak każda zwykła fanka, która mogłaby na Ciebie czekać, nawet rok? Nie, otóż myliłeś się! Potrzebuje mężczyzny, nie takiego chłopaka jak ty! Jesteś zwykłym dzieckiem, który do niczego się nie przywiązuje! - wykrzyczałam to bez zastanowienia  jednak po chwili dotarło do mnie co powiedziałam  gdy zobaczyłam szklące się oczy Horana. Zabolało go to. I to jak cholera.
- Może ja jestem dzieckiem, ale za to nie jestem szmatą, która puszcza się na prawo i lewo gdy jej chłopak wyjeżdża na jakiś czas. Zostawiłem cię tylko na niecałe 3 tygodnie. Rozumiesz?! I to nie z własnej woli, tego wymaga moja praca. Moja kariera. Ale jeśli tego nie rozumiesz, to zostań sobie z Justinkiem. Tylko zobaczymy czy jego też tak potraktujesz, gdy to on wyleci w trasę! - wykrzyczał mi to prosto w oczy i bez słowa odwrócił się i wrócił do reszty. Zrobiłam to samo i spotkałam na sobie wrogie spotkania ze strony całego zespołu. Jednak nie dziwie im się, to ja
k potraktowałam ich przyjaciela, było chamskie, jednak nazwanie mnie szmatą... to też przegięcie. Tylko Justin był po mojej stronie. Objął mnie i poprowadził ku wyjściu. Gdy staliśmy przy jego samochodzie, postanowiłam podjąć pewną decyzję. Raz się żyje. Bez zastanowienia rzuciłam:
- Jus, myślę że powinieneś się do mnie wprowadzić.




I jest nowy rozdział. Przepraszam za spóźnienie, ale całe to szaleństwo z wystawianiem ocen, masakra -,-  Mam nadzieję, że wam się spodoba. :)
następny ZACZNIEMY PISAĆ po 25 komentarzach :)  




wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 20.

*** Z perspektywy Patricii ***


Od kiedy dowiedziałam się o..wypadku...z moje oczy były pełne łez. Weszłam do pokoju Emily, trzaskając drzwiami. Z tych nerwów, aż cała się trzęsłam. A jak zobaczyłam ją w łóżku z Justinem, to myślałam, że wybuchnę. Jaką ona jest idiotką. Kilka miesięcy temu oddałaby WSZYSTKO, WSZYSTKO by poznać Nialla, a co dopiero z nim być. A teraz? W kilka dni to spieprzyła. Nie wiem co jej się stało. Ten cały Londyn źle na nią wpłynął.
- Patricia, co się stało? – usłyszałam głos mojej.. ugh.. aż głupio nazwać mi ją przyjaciółkom. Stała obok mnie i lekko potrząsała za ramię.
- To chyba ja powinnam się o to spytać – odparłam z wyrzutem spoglądając na łóżko, na którym siedział Bieber w samych bokserkach. Chłopak trochę się speszył. Ukrył twarz w dłoniach, ale po chwili wstał i sięgnął po koszulkę. Matko jakie on ma ciało.. Lekko potrząsnęłam głową, gdy uświadomiłam sobie co ja właście robię. Powinnam teraz jechać to szpitala, a nie gapić się na Justina.
- Emily bo.. – odwróciłam się do Em i wybuchłam płaczem. - HarryJestWSzpitaluJegoSamolotSięRozbiłAOnJestWKrytycznymStanie – krzyknęłam najgłośniej jak tylko się dało i usiadłam na krześle, które stało przy biurku.
- Co?! – usłyszałam przerażony głos Em. – Harry? Gdzie? W którym szpitalu?
Lekko podniosłam głowę. Dziewczyna stała tuż przy mnie, razem z Justinem. On nerwowo szukał czegoś w telefonie i po chwili przyłożył go do ucha. Z tego co zrozumiałam, to zamówił TAXI. Podałam mu mojego iPhone’a z adresem szpitala. Oparłam jedną rękę o krawędź biurka i położyłam na niej dłoń. Płakałam. Cały czas.. Minuty dłużyły mi się w nieskończoność. Emily próbowała mnie pocieszać. Nie za bardzo do mnie docierało to, co ona mówiła. Bo oprócz tej całej sytuacji, byłam na nią wściekła. To co się dzieje w moim życiu i wokół mnie to jest jakiś DRAMAT. Mam cudownego chłopaka. Jestem w ciąży. Jego samolot się roz..rozz.bija.. On leży w krytycznym stanie w szpitalu. Ja nie mogę przy nim być – już, teraz! W dodatku moja głupia ‘przyjaciółka’ olewa miłość swojego życia i idzie do łóżka z jego przyjacielem. A teraz udają, że niby nic się nie stało..
- Pat! Patricia! – głos Emily dochodził jakby z oddali. Czułam, że mocno mnie przytula. Zanim doszłam do siebie, po moich przemyśleniach... minęło kilka minut.
- Kierowca już czeka, jedziemy. – powiedział Justin.
Razem z Em pomogli mi wstać i zeszliśmy na dół. Chciałam biec, ale byłam bezsilna. Jedyne czego pragnęłam w tej chwili, to być przy Harrym. I żeby wszystko było z nim dobrze..
Wsiadłam do samochodu. Oparłam głowę o szybę i zaczęłam płakać. Poczułam, że ktoś ‘przyciąga’ mnie do siebie. To była Emily. W kółko powtarzała, że wszystko się ułoży, że będzie dobrze.. Tak bardzo chciałam jej wierzyć.. W pewnym momencie Justin obrócił się w naszą stronę (siedział z przodu, na miejscu pasażera)
- Za jakieś 3 minuty będziemy na miejscu.
W te 3 minuty postanowiłam się ‘ogarnąć’.
Wtedy też, nie wiem dlaczego ale zaczęłam wyżywać się na Emily.
 To znaczy, powiedziałam wszystko, co leżało mi na sercu. Może chciałam zapomnieć o moich problemach..
- Jesteś idiotką – powiedziałam szeptem, wpatrując się prosto w jej oczy.
Trochę ją tym zaskoczyłam.
- Jesteś kompletną idiotką.
- Pat, o co Ci chodzi? – spytała lekko urażona. – rozumiem, że się martwisz, no ale..
- Nie udawaj głupiej Emily. Dobrze wiesz, o czym mówię. – zmierzyłam ją wzrokiem. – jak mogłaś zrobić coś takiego. Nie wiem co Ci się ostatnio dzieje? Co z Niallem? Nagle Twoje wielkie uczucie do niego wyparowało? Tak w kilka dni? Jesteś niemożliwa! On Cię kocha, tęskni, a Ty go zdradzasz! Nie zasługujesz nawet na jego szacunek, a co dopiero miłość. Powiedziałam Ci coś ostatnio i nadal się tego trzymam. NIGDY CI TEGO NIE WYBACZĘ.
Wtedy samochód się zatrzymał. Em ze łzami w oczach pomogła mi wysiąść. Jedną rękę splotła z dłonią Justina, a drugą chciała mnie podtrzymać. Szliśmy w ciszy. Bieber otworzył szklane drzwi i skierowaliśmy się do recepcji. Zauważyłam, że Justin miał na sobie kaptur i okulary przeciwsłoneczne. Później rozmawiał z jakąś pielęgniarką i weszliśmy do windy. Z każdym kolejnym piętrem, więcej łez napływało do moich oczu. Tak bardzo bałam się o Harrego, że aż wyładowałam się na Emily. Musiałam dać upust moim emocjom. Zawsze tak miałam.. Ale należało jej się to i nie żałuję żadnego słowa, które powiedziałam. Kilka minut później usłyszałam charakterystyczny dźwięk i drzwi windy się rozsunęły. Korytarz był pusty. Przyspieszyłam kroku i obejrzałam się za siebie. Bieber ściągnął już swój ‘kamuflaż’, ale wciąż szli za rękę. Pozostawiłam to bez komentarza. Chwilę później, w oddali zobaczyłam sylwetkę Louisa, Zayna i Nialla. Liam rozmawiał z jakimś lekarzem. Zaczęłam biec.
- Gdzie on jest? Gdzie jest Harry? – krzyczałam rozhisteryzowana. 
- Spokojnie, Paticia, spokojnie. Wszystko będzie dobrze.. – Malik od razu mnie przytulił.
Chwilę później dołączył do nas Louis. Był zapłakany..
- Pani Upton? – usłyszałam męski, nieznany mi głos.
Rozluźniłam uścisk i podeszłam do, jak się okazało – lekarza.
- T-tak – odpowiedziałam cicho.
Mój żołądek był ściśnięty do granic możliwości, a ręce całe się trzęsły.
- Wszystko dobrze? Może najpierw zbada Panią lekarz, a później pójdziemy do Pani partnera? – doktor cały czas się o coś dopytywał.
- Nie, nie, Chcę go zobaczyć, teraz. – odparłam najspokojniejszym głosem, na jaki było mnie stać.
Mężczyzna pokiwał głową i wskazał ręką na pokój nr. 457.
Głośno wypuściłam powietrze. Obróciłam się w stronę chłopców. Każdy z nich był zmartwiony, ale próbowali dodać mi otuchy. Mój wzrok zatrzymał się na Niallu. Stał ze łzami w oczach i wpatrywał się w Emily i Justina.
- Pani Patricio? – po raz kolejny usłyszałam poważny głos lekarza..
Głośno wypuściłam powietrze i podeszłam do białych drzwi, na których widniała złota blaszka ‘457’ To było dziwne uczucie. Z jednej strony chciałam tam wejść, zobaczyć Harrego, ale z drugiej się bałam... Lekarz nie czekał już dłużej, tylko lekko pchnął drzwi. Zrobiłam kilka niepewnych kroków i gdy podniosłam wzrok byłam w dość dużej, pomalowanej na biało – Sali szpitalnej. Stały tam dwa łóżka. Jedno puste. Drugie z nich zasłaniał zielony parawan. Przygryzłam dolną wargę i podeszłam do okna. Wtedy go zobaczyłam. Leżał w bezruchu. Jego twarz była cała z zadrapań, a na czole miał bandaż. Loki bezwładnie opadły na poduszkę. Łzy znów napłynęły mi do oczu. Widziałam, że klatka piersiowa Harrego co chwila unosi się w górę i opada, ale oddech był ciężki – sprawiało mu to ból.. Usiadłam na krześle obok łóżka. Jedną ręką chwyciłam dłoń mojego chłopaka i delikatnie pocałowałam. Dopiero wtedy zauważyłam, że jego prawa ręka była w gipsie. Tak bardzo cierpiałam, gdy na niego patrzyłam. Był słaby... Ta twarz, na której zawsze gościł uśmiech, teraz była cała z ran.
 Obok łóżka stały dwa monitory. Harry był ‘poprzypinany’ do kilkunastu urządzeń, które miały na celu utrzymanie go przy życiu. To wszystko było takie.. straszne..
Cały czas trzymałam jego dłoń, gdy poczułam, że lekko ją zacisnął. To dało mi nadzieję, że może nie jest tak źle, jak myślałam.
- H-Harry.. – powiedziałam szeptem, wpatrując się w jego twarz.
Cisza.
- Słyszysz mnie..? – spytałam, choć brzmiało to raczej jako zdanie twierdzące.
Wstałam z krzesła i delikatnie pocałowałam Harrego w policzek. Na co on próbował otworzyć oczy. Jednak był zbyt słaby, by zrobić to od razu. Walczył. Kolejne łzy spływały po moim policzku. Po kilku minutach prób mu się udało. Najpierw podniósł lewą powiekę, chwilę później prawą. Wtedy moje serce zaczęło mocniej bić. Stałam i czekałam. W końcu na mnie spojrzał. Poczułam wielką ulgę, wiedząc, że znów jest przy mnie.
- Harry.. – powiedziałam z uśmiechem, nie do końca wierząc, w to co się właśnie stało. Po raz kolejny pocałowałam go w policzek.
Jednak jego wzrok był.. pusty. Jakby nie wiedział...
- k-kim.. T-ty.. jee..ssteeś? – spytał cicho..



:)x
Następny rozdział pojawi się po 25 komentarzach ;)