czwartek, 10 października 2013

Rozdział 30.

OSTATNI ROZDZIAŁ.


*** Z perspektywy Emily ***
Weszłam do salonu. Liam tuż za mną, zamykając drzwi na balkon. Eleanor i Danielle siedziały, na czarnej sofie, a pomiędzy nimi leżał John. Szybko napisałam smsa do Justina, żeby przyszedł pod dom chłopców. W tym samym momencie na schodach zobaczyłam Louisa i Nialla. Blondyn trzymał szklankę wody w ręce. Mój wzrok na ułamek sekuny spotkał się z jego, ale Horan odwrócił głowę i zaczął mówić coś do Zayna. Nawet nie wiedział, że mam mu tyle do powiedzenia. Wszyscy podeszliśmy do Johna i zaczęliśmy go zabawiać.
- ekhm.. – od razu rozpoznałam głos Harry’ego.
Każdy z obecnych w pokoju obrócił się w stronę Styles’a. Miał na sobie czarne rurki, marynarkę od garnituru i białą koszulkę. Palce jego lewej dłoni były splecione z palcami Patricii. Dawno nie widziałam jej tak szczęśliwej!
Niall i Lou od razu się na nich rzuci i zaczęli gratulować. Po chwili przyłączyłam się ja, Zayn, El i Danielle. Wydawało się, że w końcu wszystko się ułoży. Gdy Harry i Patricia uwolnili się z grupowego uścisku, podeszli do Johna. Pat wzięła go na ręce. Hazz był wpatrzony w niego, jak w obrazek. Zauważyłam, że w pewnym momencie jego oczy się zaszkliły, a po policzku spłynęła jedna łza.
- Aww – usłyszeliśmy od Louisa, na co Harry lekko się zaśmiał.
Gdy Pat wyciągnęła ręce w jego stronę, by przekazać mu syna, Styles spoważniał. Był cały spięty, ale ona cały czas coś do niego szeptała. Gdy pokonał pierwszy stres, Patricia położyła Johna na rękach Harry’ego.
- Obiecuję, że nigdy Was nie opuszczę, ani nie zawiodę. – powiedział po chwili i pocałował syna w głowę, a następnie Pat w policzek.
 - PIERWSZA RODZINNA FOTKA – wykrzyczał Niall i wyjął z kieszeni iPhone’a i zaczął robić zdjęcia.
Dalsza część wieczoru minęła nam na przygotowaniu do imprezy. Tomlinson nie mógł przepuścić takiej okazji. Harry i Pat poszli położyć Johna spać, a gdy wrócili Styles cały czas trzymał swoją dziewczynę za rękę i już planował pokój dla synka. Był bardzo szczęśliwy i podekscytowany tą sytuacją. Ja siedziałam na przeciwko nich, obok Danielle. Liam, Louis i Niall szykowali jedzenie i napoje. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Serce zaczęło mi mocniej bić. Wstałam z sofy i już szłam do drzwi, gdy ktoś mnie ubiegł. Usłyszałam jakieś głosy, a po chwili Niall i Justin weszli do salonu. Żaden z nich nie był zadowolony z obecności drugiego. W sumie, czemu się tu dziwić.
- O, Justin. – wyszeptałam po czym spuściłam głowę.
Bałam się spojrzeć im w oczy.
- Chciałaś pogadać.. – zaczął Jus.
- Tak. – odparłam krótko – to może.. chodźmy na taras – dodałam i szybkim krokiem podeszłam do drzwi.
Otworzyłam je, a chłodne powietrze nieco mnie orzeźwiło. Serce waliło mi jak szalone, ale byłam pewna co i do kogo czuję. Gdy zamykałam drzwi balkonowe usłyszałam głos Liama.
- Niall, uspokój się. Ona wie co robi.
A może to z blondynem powinnam porozmawiać jako pierwszym? Z resztą, jakie to ma teraz znaczenie. Głośno wypuściłam powietrze i obróciłam się w stronę Justina. Stał obok huśtawki, z dłońmi w kieszeniach i wpatrywał się we mnie.
- Wiesz... nigdy się nie spodziewałam, że moje życie tak się potoczy, że będzie aż tak skomplikowane. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę postawiona przed takim...dziwnym wyborem. Przez ostatnie tygodnie sporo o tym myślałam no i trochę się wydarzyło... – kolejny raz westchnęłam. – Nie będę już przeciągać, bo to nie ma sensu.. Nie byłam z Tobą do końca szczera.. Podczas Twojego pobytu w LA, bardzo zbliżyłam się do Nialla. Nigdy nie przestałam go kochać, nigdy. I właśnie ostatnio sobie to uświadomiłam.– nerwowo splatałam moje dłonie. – Nie chcę, żebyś się poczuł, jako ktoś zastępczy, że byłam z Tobą, bo między mną i Niallem się psuło. Nie. Ale mam wrażenie, że to było zauroczenie. Głębokie, ale jednak zauroczenie. Chcę Ci też podziękować, za każdą chwilę spędzoną razem. Były na prawdę cudowne. Jesteś świetnym facetem, na którym zawsze można polegać i dziękuję Ci za to, że byłeś przy mnie, nie zważając na sytuację. Czy była dobra, czy zła . – na ustach Justina pojawił się cień uśmiechu. – Wiem, że popełniłam dużo błędów, ale to po prostu działo się za szybko..  – myślałam, że jeśli wyrzucę to wszystko z siebie, to mi ulży, ale tak nie było. Wręcz trzęsłam się ze stresu.

Justin chyba to zauważył, bo podszedł do mnie i delikatnie chwycił moją dłoń.
- Spokojnie, nie denerwuj się tak.. – uśmiech znów rozświetlił jego twarz. – Dziękuję Ci, za szczerość. I jeśli Ty powiedziałaś mi wszystko, to ja też powinienem. – te słowa wywołały u mnie niemałe zdziwienie. – Taak Emily. Ja też popełniłem kilka błędów, nawet dużych. I teraz wiem, że powinienem się z tego wcześniej wycofać. A tak to raniłem Ciebie, Nialla i.. Selenę.
- Selenę? – spytałam zaskoczona,
Jus przytaknął i teraz to on westchnął. Wyglądał, jakby układał sobie to wszystko w głowie.
- Zapewne wiesz, że jakiś czas temu rozstałem się z Seleną. Od tamtego czasu, wielu moich fanów straciło do niej szacunek. Wręcz jej nienawidzą. To bardzo mnie bolało i nadal boli.. bo wiesz... ja też nigdy nie przestałem kochać mojej pierwszej miłości. Cały czas tęskniłem za Sel. Nie mogłem sobie z tym poradzić. Jeszcze, gdy czytałem te wszystkie hejty, wycelowane w jej osobę.. Wiedziałem, że cierpi. Czułem się temu wszystkiemu winny, a zarazem te słowa trafiały również we mnie. Byłem załamany. Tęskniłem, cierpiałem razem z nią. To był chyba najtrudniejszy okres w całym moim życiu.. A na dodatek miałem trasę koncertową.. Wiesz, ‘uśmiech na twarz i udawaj, że jest okej’. Tak właśnie wtedy funkcjonowałem..
Sam nie potrafię opisać co się stało, ale Selena dała mi, NAM jeszcze jedną szansę. Mój stosunek do otaczającego świata zmienił się kompletnie. Byłem taki szczęśliwy. Chciałem wszystkim oznajmić, że znów jesteśmy razem, że mam najważniejszą osobę w moim życiu, przy sobie. Ale doskonale pamiętałem jaki jest stosunek moich fanów do Seleny. Ale obiecałem jej, że już nigdy nie będzie smutna z mojego powodu, że jej nie zranię. Dlatego musiałem wymyślić jakąś alternatywę. Przepraszam Emily, cholernie głupio to brzmi.. Wszyscy widzieli, że coś się u mnie zmieniło, wiedzieli, że kogoś mam. Wyczuli to, nawet nie wiem jak.. Całymi dniami zastanawiałem się, co powinienem zrobić, jak się zachowywać, żeby uchronić Sel.. No i wtedy się poznaliśmy. Byłaś piękna, niewinna i w dodatku nie byłaś sławna. Odebrałem to jako szansę od losu i postanowiłem o Ciebie zawalczyć. Czuję się teraz jak idiota, wykorzystałem Ciebie i całą tą sytuację..


 Nigdy nie powinienem był się tak zachować.. To było podłe. Ale im więcej czasu spędzaliśmy razem, tym bardziej mi na Tobie zależało. W końcu przestałem grać i oddałem się tej chemii, która była między nami. Ale w końcu zrozumiałem, że jestem egoistą. Zależało mi tylko na sobie. Na tym, żeby mi było dobrze. Wiem co czuła Selena, gdy spędzałem z Tobą czas, widziałem tęskne spojrzenia Nialla w Twoją stronę. No i teraz wiem, że on też nie był Ci obojętny. – Justin ukrył twarz w dłoniach, a po chwili znów spojrzał na mnie. Słuchałam tego wszystkiego w osłupieniu. Naprawdę kocha Selenę, jeśli wymyślił tą całą akcję, dla jej dobra.. Poczułam też lekkie ukłucie żalu, przez to, że traktował mnie przedmiotowo, jako przykrywkę. Ale przecież ja zachowywałam się podobnie. Ciągle go oszukiwałam.
- Przepraszam Emily.. Mam nadzieję, że wybaczysz mi to szczeniackie zachowanie. Na prawdę, nigdy w życiu nie chciałem Cię zranić. Jesteś cudowną osobą, bardzo wyrozumiałą. I nie pozostaje mi nic innego, niż życzyć Ci szczęścia z Niallem. Zasługujesz na szczęście, a on jest właśnie facetem, który Ci je da. – powiedział Justin i wyciągnął ręce w moją stronę i się przytuliliśmy. 

- Ja może już pójdę, bo.. jeszcze muszę pogadać z Niallem. – powiedziałam oddalając się od chłopaka. On uśmiechnął się i skierował się w stronę samochodu, który czekał przy bramie.
Otworzyłam drzwi balkonowe i weszłam do salonu. Oczy wszystkich skupione były na mnie. Poczułam się bardzo dziwnie. Wiedziałam jednak, że mam jeszcze coś do załatwienia. To była ta przyjemniejsza część..
- Niall, mogę Cię prosić? na chwilkę? – spytałam z uśmiechem wskazując na drzwi od kuchni.
Horan lekko się uśmiechnął, a Liam poklepał go po plecach. Blondyn zatrzymał się przy schodach i wskazał ręką, byśmy szli na górę. Po jego zawadiackim uśmieszku, wiedziałam, że między nami się ułoży. Weszliśmy do pokoju. Niall zamknął drzwi i usiadł na łóżku. Zapewne liczył na jakieś wyjaśnienia, ale ja podeszłam usiadłam na jego kolanach i pocałowałam. Lekko popchnęłam jego ramiona do tyłu, a gdy podparł się na rękach, owinęłam nogi wokół nad jego biodrami i złożyłam kolejny pocałunek na ustach Horana. Czułam, że się uśmiecha. Dopiero po kilkunastu minutach oderwaliśmy się od siebie. Wstałam z łóżka i podeszłam do biurka. Zapaliłam lampkę, bo w pokoju było już ciemno. Niall podszedł obok mnie. Gdy dotknął ręką mojej skóry, przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Usta chłopaka rozświetlił uśmiech i potarł kciukiem mój policzek. Chwyciłam jego dłoń i pocałowałam ją.
- Kocham Cię – wyszeptał patrząc mi prosto w oczy.
Jego błękitne tęczówki emanowały radością.
- Ja Ciebie też Niall. – odpowiedziałam i mocno wtuliłam się w jego tors.
Później opowiedziałam mu całą sytuację, pomiędzy mną, a Justinem.
- Ale nigdy nie darzyłam nikogo większą miłością niż Ciebie. – zakończyłam całując go w policzek.
- Pamiętasz, jak kiedyś powiedziałem, że cały czas Cię kocham i będę na Ciebie czekał? – spytał splatając nasze dłonie.
Pokiwałam głową w potwierdzeniu.
- Cieszę się, że w końcu się doczekałem. Nie dałbym rady dłużej żyć bez Ciebie. Bez Twojego uśmiechu, głosu, osobowości. Bez Twojego dotyku, który działa tak kojąco, bez Twoich pocałunków. Emily, jesteś całym moim światem. To przy Tobie chcę zasypiać każdego wieczoru i budzić się każdego ranka. Wiem, że nie będzie łatwo. Bo mam kontrakt, zobowiązania wobec chłopaków, ale żadna umowa nie przewyższa tego, co do Ciebie czuję. Zawsze będziesz na pierwszym miejscu. Przyrzekam, że zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa. Już nigdy nie pozwolę nikomu nas rozdzielić, ani Cię skrzywdzić. – dodał chłopak, a z moich oczu zaczęły spływać łzy. Niall starł je kciukiem, a gdy jego wargi dotknęły moich, cały świat wokół zniknął. Liczyłam się tylko ja i on. To najpiękniejszy dzień mojego życia. Chłopak, którego kocham, wybaczył mi wszystko. I w dodatku darzy mnie takim samym uczuciem jak ja jego. Tego wieczoru byliśmy tylko dla siebie. Niall pomiędzy pocałunkami zdjął moją koszulkę, a ja nie pozostałam mu winna. Przejechałam dłonią po jego umięśnionym torsie. Spojrzałam w cudowne błękitne oczy. Tak. To wszystko było teraz moje.  Niall wziął mnie na ręce, po czym ułożył na łóżku. Chwycił moją rękę i składał pojedyncze całusy aż od ramienia po dłoń. Później barki, policzek, usta. Ja delikatnie pociągałam za końcówki jego włosów. Słowa ‘Tak bardzo Cię kocham’ zostały powtórzone dziesiątki razy tego wieczoru. Za każdym razem szczerze. Oprócz przyjemności fizycznych dużo rozmawialiśmy. O uczuciu pomiędzy nami, o życiu, o przyszłości. Gdy za oknem robiło się jasno, my dopiero położyliśmy się spać. Niall okrył nas kocem oraz kołdrą. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy. Usłyszałam tylko ciche:
- Jesteś dla mnie najważniejsza, przyszła Pani Horan.




* * * 3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ * * * 


* Z perspektywy Pat *

To mój dzień. Marzyłam o nim od dziecka. Razem z Emily wymyślałyśmy jak to wszystko będzie wyglądać. Jak wspaniale będzie planować ten dzień. I wreszcie nadszedł. Wydawało się, że jeszcze kilka miesięcy temu straciłam wszystko, dosłownie. A teraz? Wszystko wróciło i to z podwojoną siłą. Stałam przed lustrem i wpatrywałam się, jak zmieniłam się, odkąd zamieszkałam w Londynie. Jestem mamą, wydoroślałam. Tak, zdecydowanie jestem teraz mądrzejsza. A w dodatku dzisiaj wyjdę za mąż, za najwspanialszego człowieka na ziemi.  Nic nie jest w stanie opisać mojej euforii. Była godzina 8, gdy Em zapukała do drzwi.
-Pat! i jak się czujesz? To w czym ci mam pomóc najpierw? Jako twoja druhna zrobię dzisiaj wszystko za Ciebie! O boże, jestem taka podekscytowana! - niemal czułam to szczęście kilka metrów od niej. Promieniała. Można powiedzieć, że to zasługa Nialla, jednak coś nie daje mi spokoju. Coś przede mną ukrywa. Ale zostawię to na potem, poczekam aż sama zdecyduje się powiedzieć.
- Wiesz, za chwilę przyjedzie fryzjer, a i trzeba odebrać sukienkę z salonu. Mogłabyś to zrobić?
- Jasne, kochana. Dla ciebie wszystko. - nie zdążyłam już nic powiedzieć, a ona w pośpiechu wybiegła z mieszkania. Harry i reszta boysbandu pojechali się szykować w rodzinnym domu Stylesa. No wiecie, przesądy. Nie może mnie zobaczyć. Chwile temu Danielle zabrała Johna, abym mogła mieć chwile dla siebie. To bardzo miłe z jej strony. Skierowałam się w stronę prysznicu. Gorąca woda, spływająca po moim ciele zawsze działała na mnie kojąco. Nie stresowałam się, dziwne. W sumie i tak od jakiegoś czasu żyjemy jak rodzina, więc to nic nie zmienia. To tylko papierek. Jednak i tak nie mogłam się doczekać.
Kilka godzin później byłam już gotowa. Pozostała mi tylko do ubrania suknia i mogłam wychodzić. Gdy już to zrobiłam, chciałam ujrzeć efekt w lustrze. Bałam się tego, jak Em mnie wykreowała, jednak byłam ciekawa końcowego efektu. Chciałam być najpiękniejsza ... dla Harryego. Gdy zobaczyłam swoje odbicie.. zaniemówiłam. Moje włosy były luźno upięte z tłu, co dodawało mi uroku i podkreślało kształty mojej twarzy. Na czubku głowy, był delikatny kryształowy diadem i kolczyki do kompletu. Suknia.. wyglądałam jak księżniczka. U góry była idealnie dopasowana, a dół był idealnie rozłożony. Nie mogłam wyglądać lepiej. Jednak nie czułam się zbyt pewna siebie, nigdy nie byłam typem dziewczyny która lubiła chodzić wystrojona, na elegancko w kilkunasto centymetrowych szpilkach. Już miałam ochotę je zdjąć, gdy Em zauważyła co mam zamiar zrobić i mnie powstrzymała.
-Pat, no proszę. Wytrzymaj chociaż te kilka godzin.. dla Hazzy. -trafiła w mój czuły punkt. Chciałam to zrobić.. dla niego. Zanim się obejrzałyśmy, była już pora aby się zbierać. Czułam już ten rosnący stres. Bała się, jednocześnie się ekscytując. Straaszne uczucie. Limuzyna stanęła przed kościołem, oczywiście nie chciałam takiego ślubu, chciałam aby było skromnie, ale Harry chciał dzielić się ze wszystkimi 'naszym szczęściem' haha, nigdy go takiego nie widziałam. Na prawdę mu zależało. Gdy wysiadłam zobaczyłam Danielle, Liama, El, Lou, Em, Nialla, Perrie, Zayna.
Danielle wyglądała nieziemsko. Założyła czarną, dopasowaną sukienkę do kolan która idealnie podkreślała jej zgrabne ciało. Dopasowała do tego zielonkawe szpilki, które ekstremalnie podkreślały jej nogi. Włosy zostawiła naturalne, no może lekko podkręcone, położone po jednej stronie. W ręce trzymała lekko błyszczącą kopertówkę, która idealnie wykańczała jej out fit. Ostatnimi czasy, coraz lepiej układa się pomiędzy nią a Liamem. Robi wszystko aby spędzać z nią jak najwięcej czasu. Już raz ten związek rozpadł się, pod wpływem braku czasu, ale obiecał sobie, że już do tego nie dopuści.  Nigdy nie widziałam bardziej uroczej pary. Gdy ich widzę, uśmiech sam nasuwa się na moje usta. Obok swojej dziewczyny, dumnie stał Liam. Ubrał białą koszulę, do tego czarny krawat. Narzucił na to czarną, elegancką, skórzaną kurtkę. Oczywiście nie zabrakło też czarnych rurek. Wyglądali z Dani zniewalająco.




Kolejno stali Eleanor i Louis. Oni również prezentowali się znakomicie. Dziewczyna założyła granatową, luźną sukienkę, odkrywającą nogi. Jej włosy były rozpuszczone, a makijaż delikatny. Buty idealnie pasowały do jej długich, idealnych nóg. Tomlinson postawił bardziej na luz i ubrał czarne rurki, biały podkoszulek i marynarkę. Oboje się dopełniali.






Kolejna była Perrie i Zayn. Wyglądali niewiarygodnie! Blondynka upięła swoje włosy w wysokiego kucyka, a na nogi założyła sandały, idealnie wpasowujące się w kolor sukienki, która była centrum. Była długa, i niepowtarzalna. Mulat postawił swoje włosy do góry,a ubrał biały t-shirt i czarna marynarkę. Na oko widać było, jak bardzo byli w  sobie zakochani. Po zerwaniu z Kate, Malik nie mógł się pozbierać i poznał Edwards. Pomogła mu w ogarnięciu wszystkiego i... tak zostało.








Emily opuściła swoje blond, wyprostowane włosy na bok. Jej zgrabną figurę podkreślała bordowa obcisła sukienka, aż do kostek. Na nogi założyła czarne wysokie szpilki. Wszystko idealnie na niej leżało. Zaś Niall ubrał czarny garnitur, a włosy miał postawione wysoko w górę. Dobrał do tego różowe dodatki na prośbę Emily. Nie mogli lepiej trafić. Em była damską wersją Horana, wzajemnie się dopełniali.




Nie mogłam uwierzyć, że wszyscy moi.. nasi przyjaciele tutaj byli. Zebrali się tutaj dla nas. Byłam ogromną szczęściarą. W oddali zobaczyłam Johna w strój który specjalnie na dzisiejszy dzień kupił mu Harry.  Miał niecały rok, a już w 100% przypominał Hazze. Byłam taka dumna, że to mój syn. Wszyscy byli już w kościele, nawet cała moja rodzina z Polski przyleciała. Nie mogłam dłużej czekać, chciałam już zacząć. Wiedziałam, że tam na końcu tego korytarza czeka Harry. Gdy go zobaczyłam, moje oczy się zaszkliły. Był taki perfekcyjny, po prostu idealny.. Nie mogłam uwierzyć, że jest mój. Stał tam i czekał tylko i wyłącznie na mnie. Wszystko wyglądało idealnie, każdy patrzył na nas, ale nic mnie to nie obchodziło. Widziałam tylko jego. Mężczyznę mojego życia. Cała ceremonia trwała jakąś godzinę. Głęboko patrzyliśmy w swoje oczy, gdy mówiliśmy swoje przysięgi. To była magiczna chwila. Zanim się obejrzeliśmy było po wszystkim, a my kierowaliśmy się w stronę miejsca, gdzie miało odbyć się przyjęcie. Nie wiedziałam jak to wszystko wygląda dopóki tego nie ujrzałam, Emily wszystkim chciała się zająć. Wiedziałam tylko, że będzie to na polu, ponieważ była cudowna pogoda, co rzadko się zdarza w Londynie. Jednak widok mnie zaskoczył, wszystkie stoliki były idealnie nakryte, po wielkim namiotem oświetlonym przez kolorowe lampki. Ściemniło się już, co dało powalający efekt. Nie mogłam sobie wyobrazić niczego bardziej romantycznego. Wszyscy składali nam kolejno życzenia, jednak dopiero Em weszła na scenę i zabrała mikrofon.
- Witajcie. Chciałam być oryginalna, oraz chcę abyście wszyscy usłyszeli co mam do powiedzenia. Pat, była ze mną od zawsze. To ona była ta rozważniejszą i odciągała mnie od wszelkich kłopotów. Zawsze mogłam na nią liczyć i wiem, że dalej będę mogła. Nigdy mnie nie zawiodła. Początkowo martwiłam się, że zostanę w tyle, po tym jak urodziła Johna a teraz ten ślub, jednak nie. Myliłam się. Dalej jesteśmy sobie bliskie i mam nadzieję, że takie zostaniemy. Nigdy nie myślałam, że ze związku Harryego i Pat wyjdzie coś poważnego, myślałam że zaraz się sobą znudzą. Ale z tym też się pomyliłam. Nigdy nie widziałam kogoś tak bardzo kochającego drugą osobę. Tak mocno, że zrobiłbyś dla niej wszystko. Mówię teraz o Stylesie, który na prawdę przeszedł wiele, ale nic mu nie przeszkodziło. Wszyscy, cała nasza paczka miała wiele problemów, ale razem je rozwiązaliśmy, pomagaliśmy sobie. Chciałabym wam wszystkim podziękować. I wiem, że to ich dzień, ale muszę o coś zapytać. Muszę publicznie bo wtedy wiem że Pat się będzie musiała zgodzić. -wszyscy zaczęli się śmiać- wiesz, zawsze gdy tego potrzebowałaś zostawałam z Johnem, więc mam nadzieję, że za kilka miesięcy pomożesz mi.-lekko się uśmiechnęła ze zdenerwowania a ja domyśliłam się o co chodzi. Harry od razu podszedł do Niallera i poklepał go po plecach. Em szybko zmieniła temat - A teraz?bawmy się!
Wszyscy zaczęli bić brawa,a  ja byłam pod wrażeniem tego co Em własnie powiedziała! Szybko podbiegłam do nich i ich uściskałam.
-Em, Niall! czemu nic wcześniej nie mówiliście? Tak się cieszę!
-My.. nie wiedzieliśmy jak. -oboje się uśmiechnęli, a Niall objął ramieniem dziewczynę, i postanowiliśmy iść tańczyć.
Zespół zaczął grać 'Give me love' Eda Sheerana a my zaczęliśmy bujać się w rytmie muzyki. Patrząc sobie w oczy, Harry nico zbliżył się do mnie i szepnął:
- Będziesz moja, na zawsze?
- forever and always, Harry.  

Zamknęliśmy swoje usta w pocałunku. I tak własnie rozpoczął się początek naszego wspólnego życia.


________________________________________________________________________________
I jest ostatni rozdział. Bardzo bardzo baaaardzo chciałabym wam wszystkim podziękować! Za te wszystkie miłe komentarze, wiadomości na TT, oraz ponad 22 tysiące wyświetleń. nawet nie wiecie jakie to dla mnie wielkie wsparcie. Mam ogromną nadzieję, że wam się spodoba. Jak to pisałam, było mi tak ogromnie smutno, że to ostatni rozdział. Pomimo tego, że ten blog ma tylko kilka miesięcy, bardzo się z nim związałam. A szczególnie z wami! Nie wiem co bym bez was zrobiła. Kocham was taaak baaardzo mocno <3
Mamy w planie założyć nowego bloga, ale czekamy na wasze pomysły! Kontakt ze mną @rooockme możecie pisać kiedy chcecie, zawsze odpiszę :)
a jak na razie, cieszcie się rozdziałem! /-Klaudia xo

Obiecałyśmy długi rozdział i taki jest :D
Ja też chcę bardzo podziękować każdej osobie, która zajrzała na tego bloga, czytała go, udzielała się tutaj. Nawet nie wiecie jak Wasze komentarze potrafią zmotywować czy podnieść na duchu! Naprawdę bardzo, bardzo Was kocham <3
Dzisiaj pisałam część rozdziału i dziwnie było myśleć nad zakończeniem. Taki totalny koniec. Że nie będę już myśleć nad urozmaiceniem życia tych bohaterów. Ale tak jak wspomniała Klaudia, chcemy założyć nowego bloga. Jeśli macie jakieś pomysły to piszcie! Weźmiemy je pod uwagę :) Mój Twitter to @luuvnhoran zawsze odpiszę, zaobserwuję :)



piątek, 6 września 2013

Rozdział 29.

*** Z Perspektywy Patricii ***




Zbliżała się już godzina 20, więc przygotowywałam się do uśpienia Johna, co nie było zazwyczaj lekkim zadaniem. Kochałam go, ale przy nim byłam wiecznie zmęczona. Jednak za każdym razem gdy widziałam ten słodki uśmiech o wszystkim zapominałam. Mogłam wpatrywać się w jego piękne, zielone oczy godzinami. To było takie.. kojące. Myślałam nad tym gdzie się zatrzymam. Przyjazd tutaj był taki spontaniczny. Od dawna czegoś takiego nie robiłam. Oczywiście Liam od razu zaproponował że mogę tutaj z nimi zostać, jednak każda rzecz w tym pomieszczeniu przypominała mi to, co było kiedyś. Wiem, że jeśli tutaj zostanę nigdy nie zacznę życia na nowo. Wszystkie wspomnienia nacierały na mnie jak fala emocji. Widziałam, że John pokochał to miejsce zupełnie jak ja. Z drugiej strony ciężko będzie mi się stąd wynieść, życie bez Nialla który jest wszędzie w tym samym momencie i nawet w najgorszej chwili potrafi cię rozbawić, albo Liama który zawsze cię pocieszy. Lou... jest Lou. Nie wiem jak go określić. To on zawsze urządzał wszystkie imprezy i planował wyjścia do klubów. Zayn zawsze był troskliwy i mnie wspierał. I wiem, że pomimo tego co zrobię cała 4 zostanie ze mną, nie opuszczą mnie. A jeśli nawet zostawią mnie, to widzę jak patrzą na Johna. Jemu by tego nie zrobili. Wiem, że Harry którego znam.. znałam chciałby go poznać. W niektórych momentach widzę jak bardzo są podobni. To samo zachowanie, te same gesty. On ma dopiero kilka miesięcy i dostrzegam te podobieństwa, a co dopiero jak będzie miał kilka lat haha! Sama myśl o tym wywołała na mojej twarzy uśmiech. Jednak po krótkiej chwili, z namysłu wyrwał mnie zdenerwowany Louis.
- Patricia! To był długi wieczór, a ty miałaś ciężki dzień. Może weź dłuuuugą kąpiel, a ja zajmę się Johnem.- czułam w jego głosie niepewność, a zdenerwowanie sięgało już najwyższego poziomu. Nigdy go takiego nie widziałam.
- Lou, ale coś się stało?
-Nie, po prostu chcę abyś miała trochę czasu dla siebie..
-Ale...
-Żadnych ale! Pat, proszę.. nie utrudniaj. - nie czekając na moją odpowiedz zabrał Johna z łóżeczka i wyszedł w kierunku salonu. Chciałam wiedzieć co się dzieje, ale zmęczenie i świadomość że nareszcie jestem sama wzięła nade mną górę i posłusznie poszłam wziąć gorącą kąpiel, nie myśląc już o niczym więcej. Po prostu się relaksując.


*** Z Perspektywy Lou ***

Jak zwykle Harry musiał pojawić się wtedy kiedy nie trzeba. TERAZ. Gdy mogliśmy spędzić trochę czasu z małym, z Pat której nie widzieliśmy od kilku miesięcy. Gdy ona go zobaczy wpadnie w panikę i będzie chciała uciec. Nie możemy na to pozwolić. To moja najlepsza przyjaciółka. gdy miałem problemy z El, zawsze mi pomagała, doradzała. Zaniosłem Johna do salonu i postanowiłem zadzwonić do mojej dziewczyny. Może ona będzie miała jakiś pomysł.
-Halooo? - odpowiedziała już po pierwszym sygnale.
-El, proszę musisz tu przyjechać. Natychmiast.! Nie wiem co mam zrobić.
-Jasne, będę za 5 minut.- rozłączyła się. Zaraz powinna się zjawić, mieszkała kilkaset metrów od nas. Zawsze mogłem na nią liczyć, nie wiem co bym bez niej zrobił. To chyba jedyna stała w moim życiu, reszta przychodzi i odchodzi na zmianę. Usłyszałem dzwonek do drzwi i bez zastanowienia poszedłem z Johnem otworzyć.
- Lou do cholery co się stało?! - zdyszana od biegu zapytała.
-Co się stało? Harry jest w moim pokoju razem z Niallem, który go tam przetrzymuje. Wiesz jaka jest sytuacja pomiędzy nim a Pat, ona go tu nie chce. jeśli go zobaczy to będzie katastrofa. mamy jakieś 30 minut, bo powiedziałem jej żeby wzięła gorącą kąpiel i dała sobie na chwilę ze wszystkim spokój. -zdenerwowany, pozwoliłem wszystkim moim obawom wypłynąć na powierzchnię. Brunetka chwyciła się za głowę, zauważyłem że zwykle się tak koncentruje. Po chwili milczenia, bez słowa odebrała mi Johna i powiedziała:
- Biegnij Do Hazzy i przemów mu do rozsądku! Pomóż Horanowi a ja zajmę się Johnem. Nie martw się, Danielle jest już pod drzwiami, pomoże mi. Napisałam jej sms'a.
- Cześć! Przybiegłam najszybciej jak mogłam.- uśmiechnąłem się szczerze. Lubiłem ją. Nigdy bym nie pomyślał, że prawie każdy z nas będzie miał tak cudowną dziewczynę. Gdy tak na nie popatrzyłem, zaczęło coś do mnie docierać. Musiałem o tym powiedzieć Hazzie. Musiałem.
Kiwnąłem do El głową w ramach podziękowania, a ona odpłaciła mi się pięknym uśmiechem, który trochę podniósł mnie na duchu. Teraz będzie gorzej pomyślałem i w pośpiechu udałem się do pokoju. Kiedyś ta konfrontacja musiała w końcu nastąpić. Jak najszybciej dostałem się na górą i bez zastanowienia wszedłem. Widziałem tylko jak Harry krzyczy na blondyna.

-Styles! Nie zachowuj się jak dziecko! Niall nie jest niczemu winny, a trzyma cię tu tylko dla twojego dobra. Ale wiesz co? Chcesz to idź, własnie to do mnie dotarło. Tylko najpierw posłuchaj. Gdy byłem w trudnej sytuacji, El od razu przyszła mi pomóc. Danielle zrobiłaby to samo dla Liama. I patrząc na Pat, wiem że i ona pomimo tego całego gówna które jest pomiędzy wami, oddała by za ciebie życie gdyby była taka potrzeba. Więc nie spieprz tego! Masz jedną szansę, tu i teraz. Jest cudowną dziewczyną, ma twoje dziecko. Wasze dziecko, które jest perfekcyjne. Pamiętaj, jeśli stracisz ją.. stracisz i Johna, a uwierz mi, tego byś nie chciał. Nie pozwól na to. Ona cię kocha.. minęło tyle czasu, a jej uczucia nic się nie zmieniły. Nie wiem jak można kochać kogoś takiego jak ty, ale najwidoczniej jednak można.. A teraz idź! Powiedz jej wszystko co czujesz.. tylko pamiętaj. Jeśli to zawalisz, to sam skopie ci dupę. Rozumiesz Styles? -wyrzuciłem wszystko co miałem na myśli, myślę że dało mu to do myślenia, bo zaczął się zastanawiać. Myślałem że przerazi się tej całej sytuacji, jednak on.. on po prostu opanował się i powiedział:
-Nie musisz mi tego mówić.. drugiej takiej Patricii nie ma na całym świecie. Odzyskam ją, stary. Obiecuję. -poklepał mnie po plecach i ruszył w stronę pokoju, gdzie obecnie była Pat. Byłem z niego dumny. Nigdy nie pomyślałbym, że przyjmie to wszystko na klate z takim spokojem. To jest Harry, którego kiedyś znałem. Mam nadzieję, że sobie poradzi.


*** Z Perspektywy Harryego ***

Niepewnym krokiem wszedłem do pokoju Pat. Stała tam.. Owinięta tylko w ręcznik. Widać, że brała prysznic. Mokre kropelki, spływały wzdłuż jej długich prostych włosów. Jednak nie obchodziło mnie to, jak seksownie wtedy wyglądała. Widziałem zdziwienie i żal na jej twarzy, w momencie gdy mnie zobaczyła. To zabolało mnie bardziej niż mogłem przypuszczać. Nie usłyszałem nic, oprócz cichego westchnięcia:
-Harry.. -powiedziała to bardziej do siebie niż do mnie, jednak ja to usłyszałem. Czułem w jej głosie pustkę i ból. Ból który skrywała od dawna.
-Pat.. Ja.. nawet nie wiesz jak bardzo cię przepraszam. Byłem idiotą, nigdy nie mógłbym cię zapomnieć, jesteś..
-Harry..
-Nie przerywaj, pozwól mi dokończyć. Jesteś najlepszą osobą jaką w życiu spotkałem. Ty sprawiasz że sam jestem lepszy. Nikt inny nie mógłby tego dokonać. Nigdy nie myślałem, że spotkam kogoś takiego... kogoś kogo mógłbym aż tak bardzo pokochać. Jesteś spełnieniem moich marzeń. Wiem o Tobie wszystko, tak jak i ty o mnie. Dobrze wiesz kiedy mówię prawdę, więc nie mógłbym cię okłamać. Wszystko co do ciebie czuję, jest takie prawdziwe.. ja.. ja.. kocham cię. -Pat patrzyła na mnie, a pojedyncze łzy zaczęły ściekać jej po policzku. Podszedłem do niej i otarłem krople.
-Jeśli mi wybaczysz, przyrzekam, że już nikt nigdy nie doprowadzi cię do płaczu. A tym bardziej ja.
-Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłam. Kocham cię, Harry. -wtuliła się w moje ramiona, jakby bała się, że ucieknę. Ale, nie. Już nigdy tego nie zrobię. Nigdy.Staliśmy w ciszy wtuleni w siebie jakieś 10 minut.- Chodź poznać naszego syna.-przerwała tą ciszę i chwyciła moją dłoń. Delikatnie przyciągnąłem ją do siebie i musnąłem jej wargi. Czułem jej uśmiech. Mogliśmy już iść..  To piękny początek reszty naszego życia.



*** Z perspektywy Emily ***
-  HARRY WRÓCIŁ!! - krzyknął przerażony Niall.
Nie wiem, co do końca go tak przestraszyło.. Powrót Harry'ego czy może to, że widział oświadczyny Justina.
- Co?! Ale jak to?! - spytałam podenerwowana i od razu rzuciłam się biegiem w stronę domu chłopaków z One Direction.
Zostawiłam Justina bez słowa. W pewnej chwili obróciłam głowę w jego stronę. Stał i wpatrywał się we mnie. Nerwowo zacisnął dłonie, czym zamknął pudełeczko z pierścionkiem.
Nie wiedziałam co mam zrobić, jak się zachować. To wszystko działo się za szybko.
Te zaręczyny. Ja.. ja nawet nie wiem co miałabym mu odpowiedzieć. Nie byłam pewna, czy chcę spędzić z nim resztę mojego życia. Nie byłam gotowa na podjęcie takiej decyzji...
Zwłaszcza po ostatnich kilku dniach, kiedy ja i Niall... zachowywaliśmy się jak para. I on wyznał, że wciąż mnie kocha. Tak bardzo się zbliżyliśmy. To spowodowało pojawienie się kolejnej dawki wątpliwości w mojej głowie.
Dlatego w głębi duszy cieszyłam się, że Horan nam przerwał..
- Emily, idziesz? - usłyszałam, spokojny już głos blondyna.
Stał kilka metrów przede mną. Jego perfekcyjne rysy oświetlało światło księżyca. Akurat tego wieczoru była pełnia. Na twarzy chłopaka pojawił się delikatny uśmiech. Rozbrajający uśmiech. W tym samym momencie wyciągnął rękę w moją stronę. Zrobiłam krok do przodu i złączyłam nasze dłonie. Przeszliśmy tak całą drogę, którą w rzeczywistości było może z 30 metrów. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami do mieszkania chłopców.
Niall lekko je pchnął i wskazał wolną ręką bym weszła pierwsza. Gdy tylko przekroczyłam próg domu, chłopak wszedł za mną. Zdjęliśmy buty i ruszyłam w stronę salonu. Nie wiedziałam gdzie jest Harry i Patricia, a to pierwsze miejsce, które wpadło mi do głowy.
W trakcie tych kilku cudownych minut w towarzystwie Nialla, emocje opadły, dlatego nie wbiegłam do pokoju gościnnego cała zaaferowana. Jednak przyznam, że zdziwiła mnie cisza, która tam panowała. Rozejrzałam się raz.. drugi.. zobaczyłam tylko trzy osoby. Uniosłam brwi. Zayn siedział w fotelu i pisał coś na telefonie, a na sofie po lewej stronie siedział Liam i Danielle.
- Wszyscy żyją? – usłyszałam głos Nialla. Stał tuż za moimi plecami.
Jego słowa wywołały chichot u nas wszystkich.
- Wygląda na to, że tak.. – odpowiedział Liam. – Rozmawiają u góry. – wskazał głową na schody.
- Rozmawiają.. to.. dobrze. – powiedziałam analizując słowa chłopaka.
Czyli Pat dała mu szansę, by się wytłumaczyć. Chociaż trochę zdenerwował mnie fakt, że Harry nie dotrzymał obietnicy i pojawił się tutaj wcześniej niż planowaliśmy. Nie wiedziałam do końca, co siedzi w jego głowie i czy pamięta każdy fakt, dlatego postanowiłam odpuścić.
- A jak tam Justin? Wrócił już z LA? – odezwał się Payne.
Po tych słowach, aż zamarłam.
Usłyszałam, że Niall głośno wzdycha, po czym wyszedł z pokoju.
- To.. dość skomplikowana sprawa.. – odparłam tylko i usiadłam obok Zayna. – Z kim tak romansujesz? – spytałam ciekawsko.
Bardzo, ALE TO BARDZO chciałam zmienić temat. Chłopak z początku nie zareagował.
- Zayn – lekko szturchnęłam go łokciem w brzuch.
- Co? Ah, to. – uniósł dłoń, w której trzymał telefon. – Właśnie dostałem smsa od Kate. – uśmiechnął się. – Wczoraj miała ostatnią operację. Za dwa tygodnie wraca do domu! – przy ostatnich słowach wstał i na moment ukrył twarz w dłoniach. Lekko przetarł nimi policzki i usiadł uradowany.
- Boże, Zayn to cudownie! W końcu wszystko się ułoży! – powiedziałam podekscytowana i mocno przytuliłam mulata.
Był taki szczęśliwy. Dawno go takiego nie widziałam. Zawsze zachowywał powagę, taki.. dystans. Dopiero dziś zauważyłam, jak bardzo mu ulżyło, jak ta cała sytuacja go dobijała. Był jednak typem człowieka, który nie lubił się żalić ze swoich problemów. Trzymał je głęboko, głęboko w sobie. Często opuszczał wspólny dom chłopców i jechał do swojego mieszkania. Miał tam specjalny pokój, do graffiti. To go rozluźniało.
- Emily, możemy pogadać? – usłyszałam, a potem zobaczyłam Liama, stojącego tuż obok.
Nie do końca wiedziałam o co mu chodzi, ale się zgodziłam.
Chłopak poprowadził mnie na taras, po czym zamknął drzwi.
- Co jest? – spytałam siadając na dużej, drewnianej huśtawce.
- Miałem nadzieję, że to Ty mi wytłumaczysz. – odparł chłopak i usiadł obok mnie. – Chodzi mi o Nialla. – spojrzał na mnie. – Co się znowu stało, że teraz siedzi w kuchni i wlewa w siebie kolejne kieliszki wódki?
- Co robi?! O czym Ty mówisz Liam?! – kompletnie mnie tym zaskoczył.
Przecież... wydawało się, że jest dobrze... Jeszcze raz analizowałam wszystko co stało się tego wieczoru. Nie wiedziałam, co mogło wywołać zachowanie Nialla, aż wróciłam pamięcią do momentu, gdy Justin klęczał przede mną, w ręku trzymając pudełko i pierścionek. Wtedy przyszedł Horan. Widział to..
- Jestem taką idiotką. – odparłam i ukryłam twarz w dłoniach.
Poczułam, że w moje oczy są coraz bardziej wilgotne. W końcu wypełniły się łzami, a pojedyncze krople spłynęły na moje policzki.
- Emily. Nie mów tak.. – usłyszałam głos Liama, a potem poczułam, jak jego ramiona mnie otulają. – Co takiego się stało? – spytał jeszcze raz spokojnym tonem.
Otarłam moją twarz z łez i spojrzałam prosto w oczy mojego rozmówcy.
Postanowiłam, że opowiem mu wszystko. Od samego początku.
- No więc.. Gdy w zeszłym roku, przyjechałyśmy z Patricią do Londynu i dowiedziałam się, że będziemy mieszkać tuż obok Was, myślałam, że oszaleję ze szczęścia. Moim największym marzeniem było iść na Wasz koncert, a co dopiero TAKA sytuacja. Na to, by Was poznać, nie musiałam długo czekać. Szliście drogą, byliście po jakieś grubej imprezie. To znaczy oni, Ty byłeś trzeźwy. Później poszliśmy do Domu Direction. Cały wieczór spędziłam z Niallem. Byłam w siódmym niebie, bo wiesz.. tak trochę mocniej go kochałam, jako fanka. Wtedy prawie do czegoś między nami doszło.. No, ale następnego dnia, Niall kompletnie mnie nie pamiętał. Jednak, po pewnym czasie zaczęło się między nami układać. Byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi, kochałam go całym sercem. To nic, że musieliśmy się ukrywać, tak było nawet lepiej. Aż poznałam Justina.. Nie wiem dlaczego byłam taka głupia i zostałam z nim na tym obiedzie. Dalszych szczegółów nie będę Ci opowiadać. Ale od tamtego dnia nasza znajomość się rozwijała.
- Było coś więcej? No wiesz, już wtedy? Przed naszym wylotem to USA? – spytał Liam. Patrzył na mnie z zaciekawieniem, nie był zły, a przecież właśnie mówiłam, że zdradzałam jego najlepszego przyjaciela.
- No, aż tak bardzo, to nie.. Potem się pokłóciliśmy. A jak Wy wyjechaliście, to on do mnie przyszedł i wtedy zaczęło się tak na poważnie... Nie wyobrażam sobie co musiał czuć Niall, jak się dowiedział. Zraniłam go tak bardzo. Nawet nie wiem jakim słowem mogłabym się określić..
- Ale on Ci wybaczył. Kochał Cię. Cały czas. – wtrącił Payne.
- Wiem. Wyznał mi to ostatnio.. od kiedy przyjechała Pat, ja i Niall bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Tak bardzo, bardzo. Mimo wszystko byłam zmieszana, bo przecież jestem.. byłam.. sama nie wiem – z Justinem. A jak on dzisiaj wrócił, to poszliśmy do domu i on mi się oświadczył i...
- CO ZROBIŁ?! – spytał zaskoczony Li.
- No.. oświadczył mi się..
- A Ty.. ten.. no wiesz.. zgodziłaś się? – dopytywał się zestresowany.
- No nie... bo.. wtedy właśnie przyszedł Niall i powiedział, że Harry wrócił i on widział to jak Justin przede mną klęczy. A potem szliśmy z Horanem za rękę i był taki miły i kochany.
LIAM. JA NIE MAM POJĘCIA CO MAM ZROBIĆ. – zakończyłam załamując ręce.
- Spokojnie Emily, spokojnie. Wszystko się ułoży. – powiedział chłopak chwytając mnie za podbródek i podnosząc moją głowę tak, bym patrzyła prosto w jego oczy. – Postaram się Ci pomóc.. Po pierwsze, to nie jest tak, że kochasz dwie osoby tak samo, tak samo mocno. Zawsze jest różnica, ale nie zawsze się ją dostrzega, na pierwszy rzut oka. W to wchodzi wiele emocji, co czujesz przy dotyku, pocałunku i wiem, że najłatwiej byłoby to sprawdzić mając przed sobą te dwie właśnie osoby. Ale to raczej niewykonalne i niezręczne. Musisz spojrzeć w swoje serce, tak bardzo, bardzo głęboko i przypomnieć sobie, co czułaś gdy spędzałaś czas z Justinem, a Niall był w Ameryce i na odwrót. Czy było dobrze, czy byłaś szczęśliwa. Czy nie miałaś chwili zawahania, albo odczucia, że go zdradzasz, że nie powinnaś tak robić? No i kolejna, myślę, że ostatnia sprawa. Czy kiedykolwiek, myśląc na przykład o Niallu, zastanawiałaś się ‘czy wciąż go kocham?’ Bo jeśli takie coś się pojawiło, to znaczy, że Twoje uczucie... wygasło.. – powiedział Liam bardzo spokojnie i powoli.
Przez chwilę siedziałam i rozmyślałam o wszystkich jego słowach. Mówił wiele ważnych, ciekawych rzeczy. Zmieniłam mój pogląd na to wszystko. Daddy rozjaśnił mi te rzeczy, które były dla mnie zbyt skomplikowane.
- Liam, dziękuję, że mnie wysłuchałeś i mi pomogłeś. Zawsze wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć. Jesteś cudowny, dziękuję. – mocno go przytuliłam. – Teraz już wiem co powinnam zrobić. Podjęłam decyzję.
- To ja się cieszę, że mogłem Ci pomóc, Mała. – staliśmy w uścisku przez dłuższą chwilę. – To co, myślę, że możemy wracać do reszty – dodał.
Weszliśmy do salonu. Nie było tam już Zayna. Zamiast tego zastaliśmy Danielle, Eleanor i... małego Johna.







 Macie taki dłuższy rozdział. Pierwszy który pisałyśmy razem :D
Mam nadzieję, że wam się spodoba. ;)
OGŁOSZENIE! To przed ostatni rozdział tego opowiadania..
Ostatni - 30 rozdział będzie mega mega mega długi.
I ogólnie miejmy nadzieję, że najlepszy ze wszystkich :D
A teraz.. enjoy! x
lots of love :)














wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 28.

***Z perspektywy Emily***

- Poprosiłam Justina i chłopców, żeby nie przyjeżdżali po nas na lotnisko. Wiesz.. nie chciałam robić wielkiego szumu. Niall obiecał, że przyśle kierowcę. - powiedziałam do Patricii, gdy odbierałyśmy bagaż.
- To dobrze. Jeszcze powstałyby jakieś głupie plotki i mielibyśmy więcej problemów.. - odparła dziewczyna poprawiając czapeczkę John'a.
Ruszyłyśmy w stronę głównego wejścia na lotnisko. W pewnym momencie zobaczyłam, że kilka osób bacznie nam się przygląda. Niektórzy trzymali w rękach aparat.
- Emily, Emily!
- Gdzie Justin?
- Skąd wracasz? - fanki Jusa zasypywały mnie pytaniami.
- Justin jest w domu - odpowiedziałam szybko - przepraszam dziewczyny, ale musimy już jechać - dodałam i odeszłam za Patricią.
- Cholera - mruknęłam gdy tylko wyszłyśmy na świeże powietrze. - nie przemyślałam tego.
- No tak Pani Bieber, teraz jesteś już znana. Ah ta sława - stwierdziła ze śmiechem Pat.
- Przestań.. - mówiłam błagalnym tonem. - Gdyby to wszystko było takie proste..
- Em, coś się stało? - spytała Patricia.
W tym samym momencie zauważyłam czarnego Mercedesa. Obok niego stał kierowca chłopców i nam machał.
- Powiem Ci później - odparłam i wsiadłyśmy do samochodu.
Droga minęła w ciszy. No, prawie.. John płakał i Pat musiała go uspokajać. Gdy patrzyłam w te jego piękne, zielone oczka, przypomniałam sobie o Harrym. Miałam nadzieję, że go nie spotkamy. Przecież Pat mnie zabije, jeśli się dowie, że on wcale nie wyjechał do stanów. W dodatku, całe najbliższe dni, będę spędzała z chłopakami. Z Niallem również. Boje się, że oboje możemy przekroczyć granicę.. A jest to bardzo prawdopodobne, zwłaszcza, że Justin musi pozałatwiać kilka spraw odnośnie nowej płyty i dalszej trasy. Nawet nie chcę o tym myśleć.. Jeśli całowałam się z Niallem, gdy Jus stał może 10 metrów od nas, to co będzie teraz? ugh.. Emily! Jesteś taką idiotką! O czym Ty w ogóle myślisz! Otrząsnęłam się z moich poprzednich myśli i spojrzałam przez okno. Kilka minut później kierowca zaparkował na podjeździe chłopców, pomógł wyciągnąć nam bagaże i odjechał. Nie zdążyłyśmy dojść do drzwi, a już wybiegli z nich chłopcy. Justin też. Wszyscy najpierw przywitali się z Pat i małym Johnem, a potem podeszli do mnie. 

Zayn, Liam i Louis mnie przytulili, a potem zabrali walizki do domu. Zostałam tylko Ja, Justin i Niall.
Blondyn podszedł jako pierwszy. Mocno mnie objął, ja jego również. Obstawiam, że trwało to zbyt długo niż powinno, dlatego delikatnie odsunęłam się do tyłu.
- Jesteś najlepsza! Wiedziałem, że dasz radę. - powiedział i chciał pocałować mnie w policzek, ale zdążyłam zareagować.
- Nie! - wyszeptałam.
Nie chciałam by ta sytuacja wyglądała sztucznie, więc jeszcze raz przytuliłam blondyna i podeszłam do Justina.
- Tęskniłem - powiedział wyciągając dłonie z kieszeni, a następnie pogłaskał mnie po policzku.
- Ja też - odparłam i przytuliłam go.
- Jak udało Ci się ją przekonać? - spytał z uśmiechem.
- Ma się ten dar - odpowiedziałam, a Jus splótł nasze palce i weszliśmy do domu chłopców.
Wszyscy byli zajęci zabawianiem Johna, więc usiedliśmy na kanapie w salonie.
- Wiesz... muszę lecieć na kilka dni do LA. Chciałem Cię zabrać.. - zaczął Justin.
- Ale ja nie mogę.. No.. nie zostawię Patricii samej.. A jeszcze trzeba pilnować Styles'a. -stwierdziłam i usiadłam na kolanach Justina.
- Ale obiecaj mi, że będziesz grzeczna – powiedział chłopak całując mnie w szyję.
- Ja zawsze jestem grzeczna.. – odparłam i wzięłam waniliowe ciastko z talerzyka.
- Ale on może nie być. – powiedział Biebs i wskazał głową na Nialla. 
Blondyn, gdy tylko to zobaczył – odwrócił głowę.
- Przecież widzę jak na Ciebie patrzy, Emily...
- Ej. Czy Ty nie jesteś przypadkiem zazdrosny? – próbowałam rozluźnić atmosferę.
- Chyba mam do tego prawo.. – stwierdził chłopak i ugryzł ostatni kęs mojego ciastka.
- Pokazałabym Ci, że jednak nie musisz, ale nie jesteśmy tu sami. – powiedziałam zalotnie.
- Hmm? Co masz na myśli? Zawsze możemy iść do domu.. Wiesz.. to bardzo blisko. – oczy Justina od razu się rozjaśniły.
- głuupek – zaśmiałam się – zostajemy tutaj.
- wiesz co.. – odparł – będziesz kiedyś coś ode mnie chciała – udał obrażonego.
- To Ty masz jakiś problem kochanie – powiedziałam i pocałowałam go w usta.
Od razu odwzajemnił pocałunek. Delikatnie obrócił mnie w swoją stronę. Owinęłam ręce wokół jego szyi, a on położył swoje na moich plecach.
- Zakochanii – usłyszałam cienki głos Louisa – jak chcecie, to sypialnia jest u góry.
Zaśmiałam się i zeszłam z kolan Justina. Od razu spojrzałam na Nialla. Spuścił głowę. W rękach trzymał zabawkę Johna. Był wściekły, a jednocześnie smutny. Wiem, że go zraniłam. Poczułam się jak idiotka.
Miałam przed sobą tylko dwie opcje. 
  1. Wrócić do blondyna, a jednocześnie zranić Justina.
  2. Zostać z Biebsem i wciąż ranić Nialla.
***Z perspektywy Justina***

- Słuchajcie, ja będę się zbierał. Za godzinę mam samolot, także skoczę tylko na chwilę do mieszkania. - powiedziałem wstając z czarnej sofy, w salonie chłopaków z One Direction.
- Okej.
- Jasne - mówili po kolei.
- Miło Cię było znów zobaczyć Patricia - przytuliłem ją - a Ciebie poznać John - uścisnąłem jego malutką dłoń.
Potem szybko pożegnałem się z wszystkimi i poszedłem w stronę drzwi. Emily była tuż obok mnie. Zatrzymaliśmy się w holu. Przykucnąłem by ubrać buty. Moja dziewczyna stała przy lustrze. Była taka piękna. Jej blond włosy delikatnie opadały na ramiona. Jeden kosmyk co chwila osuwał się na jej policzek, a ona znów zakładała go za ucho. To bardzo uroczy widok.
Gdy byłem gotowy do wyjścia, objąłem Emily w pasie i przyciągnąłem do siebie. Lekko przycisnąłem moje czoło do jej, patrzyłem w te jej piękne zielone oczy.
- Będę tęsknić - wyszeptałem.
- Ja też Justin - ujęła moją twarz w swoje dłonie i złożyła pocałunek na moich ustach.
Nasze wargi tak idealnie do siebie pasowały.
- Przepraszam, ale muszę już iść - powiedziałem ze smutkiem po dłuższej chwili.
Nie chciałem się z nią rozstawać. Z sekundy na sekundę uświadamiałem sobie, jak wiele dla mnie znaczy. Jak niesamowicie ważna jest w moim życiu. Bałem się, że mogę ją stracić..
Ostatni pocałunek, uśmiech i opuściłem mieszkanie. Obróciłem twarz w stronę drzwi. Była tam. Pomachała mi. Chwilę później ktoś do niej podszedł i zniknęli w głębi holu. Spojrzałem na zegarek. Powinienem być już w drodze na lotnisko. Kilka minut później stałem już przy bramce, z walizką i czekałem na TAXI. W Londynie nie miałem kierowcy. Poprosiłem o podwiezienie na lotnisko, pod wejście VIP.
Niecałe pół godziny później zapłaciłem i odszukałem mój terminal. Oczywiście w kapturze i okularach przeciwsłonecznych. Na lotnisku zawsze byli jacyś fani. Gdybym miał trochę więcej czasu, chętnie bym się zatrzymał.
Bagaż sprawdzony, paszport też i możemy wsiadać. Miałem kupiony bilet w biznes-klasie. Usiadłem w fotelu i puściłem jakiś film. Prawie od razu zasnąłem.
***
Zdążyłem się wyspać i obejrzeć kilka filmów. Dopiero wtedy wylądowaliśmy na lotnisku LAX. Od razu wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Emily. Mówiła, że u nich wszystko w porządku, że są same z Pat i Johnem bo chłopaki mają jakiś wywiad. Ulżyło mi, że nie ma obok niej Nialla. Widziałem jak na nią patrzy. Mogę przysiąc, że on cały czas coś do niej czuje. A moja nieobecność to dla niego świetna okazja...
Dlatego podjąłem ważną decyzję...

***Z perspektywy Harrego***

To już 2 dni. Od dwóch dni Patricia ze swoim... nie, naszym synkiem jest w Londynie. Siedzę w ogrodzie, w domu, w HC i przeglądam zdjęcia na telefonie. Na połowie z nich jestem ja i Pat. Jest taka piękna... Każda fotka, to kolejne wspomnienie - powracające wspomnienie.
Po kilku minutach usłyszałem dźwięk smsa. Aż podskoczyłem, bo wiedziałem co to oznacza. No.. przynajmniej miałem taką nadzieję.. TAK! Wiadomość od Liama! Wiedziałem, że zawsze można na niego liczyć! Od razu ją otworzyłem i zapisałem załącznik. Byłem trochę spięty, a jednocześnie podekscytowany. Wypuściłem powietrze znajdujące się w moich płucach i 'otworzyłem' zdjęcie. Gdy tylko je zobaczyłem, w moich oczach stanęły łzy. Był taki... malutki, uroczy, piękny.. Lewą dłonią wytarłem kącik oka. Właśnie po raz pierwszy zobaczyłem mojego syna.
- Harry! - usłyszałem głos mojej mamy.
- Tak? - spytałem.
- Chodź, za chwilkę kolacja - powiedziała wyglądając przez drzwi balkonowe.
Od mojego przyjazdu do domu, razem z Gemmą obrały sobie plan, by nie zostawiać mnie nawet na chwilę samego. Pewnie chłopaki coś im nagadali... Na razie się powstrzymuję, ale nie wiem jak długo wytrzymam, przed powrotem do Londynu. Żeby spotkać Patricię i mojego syna...

***Z perspektywy Emily***

- Cholera! - krzyknęłam przeglądając stronę internetową mojej szkoły.
- Co jest? - spytał zatroskany Niall, bo właśnie w jego pokoju byłam.
Minął już tydzień od przyjazdu Pat i Johna do Londynu. Jak narazie wszystko układa się dobrze. Mały rośnie w niesamowitym tempie. Na ten czas przeprowadziłam się do chłopców. A tym samym, bardzo zbliżyłam do blondyna.. To była sprawa która stawiała mi najwięcej wątpliwości. Przy nim czułam się tak cudownie. Nie odstępował mnie na krok, poprawiał humor za każdym razem. A wieczorami wychodziliśmy na spacery lub siedzieliśmy w ogrodzie, a Niall grał na gitarze. Wróciły do mnie wspomnienia, z czasów, gdy jeszcze byliśmy razem. Teraz siedzieliśmy na łóżku blondyna. Jego laptop był tuż obok mnie.
- Mam jutro egzamin. - odparłam i nerwowo przeczesałam dłonią włosy. - Po jutrze też. Przecież nie zdążę się nauczyć! - z całej siły uderzyłam pięścią o materac.
Przeklinałam się w myślach, za to, że w ostatnim czasie BARDZO olewałam szkołę.
Po chwili poczułam czyjeś dłonie na moich ramionach, oddech na szyi, a potem usłyszałam jego głos.
- Kochana, od czego są drugie terminy? - powiedział z uśmiechem Niall.
- Niall.. to, SĄ drugie terminy. - odparłam zdenerwowana i zamknęłam laptopa.
Wstałam z łóżka i zaczęłam chodzić po pokoju. Próbowałam wymyślić jakiś plan. Cokolwiek. Ale nic nie pomoże mi ogarnąć materiału z pół roku, w kilka godzin. To jest niemożliwe.
- Em, Emily! Spokojnie.. - głos Nialla przywrócił mnie na ziemię.
Chłopak stał tuż za mną, chwycił moje dłonie, które trzęsły się z nerwów i delikatnie przycisnął do mojego brzucha. Tak, że po prostu przytulił mnie od tyłu.
- Jak mam być spokojna, skoro nie zdam na drugi rok? - spytałam trochę poirytowanym tonem.
- Dlaczego od razu tak przesądzasz? Po pierwsze to się uspokój. Jutro pójdziemy do Twojej szkoły i porozmawiasz z.. kimś, że miałaś sporo problemów w ostatnim czasie i czy nie da się przesunąć terminów, chociaż o dwa tygodnie.
- A myślisz, że jestem kimś wyjątkowym, dla kogo mają dodatkowe terminy? - dopytywałam się z sarkazmem.
- No.. dla mnie jesteś wyjątkowa. - powiedział, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Nawet bardzo. - wyszeptał mi do ucha.
Dobrze wiedział, że to była moja słabość. Obróciłam się w jego stronę. Niall patrzył prosto w moje usta, zaczął się nachylać, by złożyć na nich pocałunek.
- Niall, my.. nie możemy - wypaliłam kilka sekund później.
- Oczywiście, że możemy. Jeśli tylko chcesz... A wiem, że tak jest. - pogładził mnie po policzku.
Wtedy poddałam się chwili. Nie mogłam nic z tym zrobić. Bo... nie chciałam? Bo było mi tak dobrze?
Nasze usta się złączyły, języki walczyły o dominację. Ja wplotłam dłonie, we włosy Nialla, a jego ręce błądziły po moich plecach, przyprawiając mnie o dreszcze podekscytowania. Serce biło mi coraz szybciej.
- Emily, Niall, chcecie może... o Boże! Przepraszam! - usłyszałam tylko głos Louisa.
Momentalnie się od siebie oderwaliśmy. Spojrzałam w stronę drzwi. Przez ułamek sekundy widziałam czerwoną twarz Tomlinsona, a potem odgłos oddalających się kroków.
- Widzisz? Mówiłem, że możemy - powiedział zawadiacko Niall.
Chwycił moją dłoń, podniósł na wysokość łokcia, po czym splótł nasze palce.
- Może skoczymy na dół po jakieś wino? Tak na zakończenie miłego wieczoru.. - spytał.
- Czemu nie. - odparłam.
Teraz mogłam zgodzić się na wszystko.
Kilka minut później siedziałam w salonie, razem z Patricią i chłopakami.
Louis unikał mojego spojrzenia.
- Jak tam John? - spytałam przyjaciółki.
- W końcu zasnął. - odpowiedziała biorąc szklankę soku. - A właściwie.. co działo się u góry? Louis wrócił bardzo zmieszany i skrępowany.
- Nic. Zupełnie nic. - rzuciłam szybko, a gdy tylko zobaczyłam Nialla z winem i kieliszkami w ręce, podniosłam się z sofy. - Ja będę się zbierać do spania.. Dobranoc - dodałam, po czym przytuliłam każdego po kolei.
Niall nalał nam wina. Przez kilka godzin rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Przyznam, że nie obyło się bez przytulania i pocałunków. W końcu chłopak wyciągnął gitarę.
- Napisałem coś... nowego.. dość niedawno. Chcesz usłyszeć? - spytał niepewnie.
- Jasne! - odparłam z entuzjazmem.
Zabrzmiały pierwsze akordy, a później jego cudowny głos..
'She's so mean but I gotta love it,
And I just can't let her go
I'm so whipped on her tiny little
She's a tempting animal
Spends too much
And I never tell her no
Drives me nuts
And she got me by the throat
She's so mean but I gotta love it
 And I just can't let her go...
Just can't let her go...'
Gdy uświadomiłam sobie o czym, a raczej o kim jest tekst, trochę zrzedła mi mina. Raniłam go. Tak bardzo, a on cały czas mnie kochał. Od kiedy się poznaliśmy, poprzez wszystkie kłótnie, mój związek z Justinem.. cały czas. W moich oczach pojawiły się łzy. Spojrzałam na Nialla. Odłożył już gitarę. Wpatrywał się we mnie.
- Żadnej piosenki, nie będę przeżywał bardziej niż tej.
- Niall.. ja.. przepraszam. - wydusiłam z siebie. W tej chwili moje gardło było ściśnięte jak nigdy.
- Przepraszasz? Za co? Za swoje serce? Przecież to ono wybiera miłość. To kogo pokocha. Ważne jest tylko to, czy Ty mu uwierzysz, że dokonało właściwego wyboru. - powiedział poważnie jak nigdy blondyn.
Po tych słowach zapanowała cisza. Przez kolejnych kilka minut analizowałam to wszystko w mojej głowie.
- Lepiej chodźmy już spać. Jutro czeka nas ciężki dzień. - stwierdził Niall i pocałował mnie w policzek.
Pożyczyłam od niego koszulkę i położyłam się do łóżka. Horan leżał tuż obok mnie. Czułam jego ciepło na plecach. Gdy już zasypiałam usłyszałam jak szepta mi do ucha:
- Jeśli potrzebujesz czasu, dam Ci go. Wiedz, że bardzo Cię kocham.

***Z perspektywy Harrego***

Mijały kolejne dni. Sam nie wiem, jak wytrzymałem tyle czasu. Jedyne czego teraz pragnę, to spotkać się z Patricią i małym Johnem. Przeprosić, porozmawiać. I żeby wszystko było jak dawniej. Żebyśmy byli razem. Szczęśliwi. Ona tak wiele dla mnie poświęciła. Nie chciała w żaden sposób wpłynąć na karierę
One Direction, dlatego usunęła się z mojego życia. Ale ja na to dłużej nie pozwolę. Chcę stworzyć z nią rodzinę, dom. Być kimś, w kim zawsze znajdzie oparcie. A John? Mimo, że widziałem go tylko na zdjęciu, to już teraz bardzo go kocham. Niech wszyscy gadają, że mam syna. Ja, jestem z tego dumny! Postaram się być najlepszym tatą na świecie!

***Z perspektywy Justina***

Moja wizyta w LA trochę się przeciągnęła.. Nie było mi to na rękę, ale musiałem ustąpić. Minęło 10 dni od kiedy ostatni raz widziałem Emily. Niby codziennie rozmawialiśmy, ale bardzo się za nią stęskniłem. Za jej uśmiechem, dotykiem... Dlatego przygotowałem na wieczór coś specjalnego!
Nie witając się z nikim wszedłem do mieszkania Em. Przemknąłem do ogrodu. Alejka z pochodni, płatki róż. Biały obrus, świece. I kolacja. Przygotowanie wszystkiego zajęło mi trochę czasu. Może nie było to miejsce o którym myślałem, ale na chwilę obecną nie miałem zbyt dużego wyboru. O 17 poszedłem do domu chłopaków z One Direction. Od wejścia słyszałem, że było tam bardzo wesoło. Przywitałem się z wszystkimi po kolei. Jak widać ich plan wypalił - nigdzie nie widziałem Harry'ego. Wzrokiem szukałem Emily. Stała przy wózku Johna. Podszedłem do niej i objąłem ją w pasie.
- Cześć Skarbie - pocałowałem w policzek.
- Justiin! - powiedziała i mocno mnie przytuliła - dlaczego nie powiedziałeś mi, o której wracasz?
- Niespodzianka - uniosłem ręce w górę. - Mogę Cię porwać na dzisiejszy wieczór? - zobaczyłem wahanie w jej oczach. - Nie martw się, niedaleko.
Gdy tylko się zgodziła, wyszliśmy. Zasłoniłem jej oczy i prowadziłem przez ogród. Po kilkunastu krokach odsłoniłem oczy Emily.
- Justin! Jest cudownie! Dziękuję! -powiedziała z ekscytacją i pocałowała mnie w usta.
Poprowadziłem moją dziewczynę do stołu. W tle grała romantyczna muzyka. Jedliśmy kolację i rozmawialiśmy chyba przez godzinę. W końcu wstałem i poprosiłem Em do tańca. Zgodziła się i jak tylko znalazła się przede mną, uklęknąłem na jedno kolano. Wyciągnąłem z prawej kieszeni pudełeczko, otworzyłem je - ręce trzęsły mi się jak nigdy.
- Emily.. wyjdziesz za mnie? - spytałem próbując uspokoić szybki oddech.
Zrobiło mi się gorąco. Jej mina... była taka.. zaskoczona. Cały czas czekałem na odpowiedź, aż usłyszałem jakiś szelest. Odwróciłem głowę i zobaczyłem Nialla.
- Co Ty tu do cholery robisz? - warknąłem.
Jak mógł przerwać nam, w takiej chwili?!
- Ja.. bo.. przepraszam.. ale. HARRY WRÓCIŁ! - powiedział równie wkurzony i zmieszany jak ja.


Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Za Wasze wszystkie komentarze! To niesamowicie podnosi na duchu i motywuje <3
Dlatego, nie chcąc Was zawieść zabrałam się za pisanie rozdziału wcześniej.
Zajęło mi to trochę czasu, ale poprawki itp. :D
No i efekt końcowy mnie zadowala, mam nadzieję, że Was też!
LOVE xx

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 27.

*** Z perspektywy Emily ***

Nie wiem jakim cudem znalazłam się w pokoju Justina. Nie pamiętam prawie nic, z tego co stało się tamtego wieczoru.. no właśnie prawie. Dlaczego nie mogę zapomnieć o tym cholernym pocałunku?! czy teraz jak jest dobrze, wszystko musi się znowu spieprzyć? Widocznie na tym będzie polegać całe moje życie. Moje sumienie gryzło się z rozumem, czy powinnam powiedzieć o tym Jusowi. Kocham go, przynajmniej tak myślę, ale Niall też nie jest mi obojętny. Te jego błękitne oczy, blond nieład na głowie, i uśmiech.. którym zawsze mnie urzeka. W tym uśmiechu można się zakochać. Co ja gadam, ja już dawno to zrobiłam.. Dobra, zapomnij Emily!  Pomyśl o Pat! Pomyśl o Pat! Właśnie! Co powinnam zrobić? Przecież to moja najlepsza przyjaciółka i pomimo że ona mnie za taką nie uważa, ja nigdy nie zmienię zdania co do niej. Nie mogę porozmawiać o tym z Niallem, bo doszło by jeszcze do czegoś, czego potem oboje byśmy żałowali. Może powinnam do niej polecieć do Polski? I spróbować dojść do jakiegoś sensownego porozumienia? Tak, to świetny pomysł. Najlepiej jak zrobię to jeszcze dzisiaj. Zdecydowanie dzisiaj.
*kilka godzin później*
Stałam pod drzwiami Patricii. Doskonale pamiętałam jej adres. I pomyśleć, że jeszcze tak niedawno, niecałe 2 lata temu spotykałyśmy się w jej pokoju codziennie, wymieniając tysiące ciekawostek z życia One Di. A teraz? Pat ma dziecko z Harrym, z którym była jakiś rok, ja byłam z Niallem, ale jednak jestem z Justinem i ciągle myślę o blondynie. Przyjaźnimy się z resztą chłopców i poznałyśmy jakiś tuzin innych znanych gwiazd. O, a czy już mówiłam, że byłam tez na największej gali wraz z Biebsem który wygrał wszystkie statuetki do których był nominowany? I wtedy też, powiedział wszystkim o nas. Nasze życie odwróciło się o całe 180 stopni w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.. W tym momencie zdecydowałam się zadzwonić do drzwi, bo stałam tam nieruchomo, myśląc o nie wiadomo czym jakieś kilka minut. Już po minucie drzwi otworzyły się, a w nich stała sama.. Pat! Lecąc do Polski, cały czas myślałam co jej powiem. Ułożyłam setki scenariuszy jak przebiegnie nasza rozmowa, jednak żadna z nich się nie spełniała. Zdziwiłam się, bo dziewczyna lekko podniosła kąciki swoich ust, układając je w lekki uśmiech. Zaprosiła mnie do środka. I z niczego, zaczęła rozmowę.
-Chciałabym Ci kogoś przedstawić. - pociągnęła mnie delikatnie za nadgarstek, w znajomą mi drogę do jej pokoju. Nie wiedziałam dlaczego jest tak podekscytowana, zanim nie zobaczyłam go na swoje własne oczy. Leżał w łóżeczku, nieruchomo. Był taki.. delikatny. Taki beztroski, jeszcze nie wiedział czym jest życie. A sama myśl o tym, jak go to wszystko skrzywdzi, gdy dorośnie, przyprawiała mnie o płacz. Był idealny. Pomimo tego, że miał zaledwie kilka dni, patrząc na jego twarz mogło się zauważyć, że ma oczy identyczne jak Harry. Z przemyśleń wyrwał mnie rozbawiony  głos Pat- To jest John. Prawda, że to najprzystojniejszy facet, jakiego w życiu widziałaś? - powiedziała to aby mnie rozśmieszyć, jednak dało się w tym wszystkim wyczuć, że jest dumna. I z siebie i ze swojego uroczego dziecka.
-Pat, jest perfekcyjny.
-Tak, wiem. Ma to po Harrym.. - wytarła pojedynczą łzę. - Em, przepraszam za to co kiedyś o Tobie powiedziałam. To co jest pomiędzy tobą a Niallerem powinniście sami rozstrzygać. A skoro ty jesteś teraz szczęśliwa z Justinem, to będę się cieszyć razem z tobą. Nie powinnam była cię wtedy oceniać. Zgoda? Ja naprawdę potrzebuję teraz przyjaciółki, a nie mam tutaj nikogo oprócz Dawida.- bez słowa odpowiedzi, podeszłam do dziewczyny i wtuliłam się w nią tak mocno jak nigdy.
-Pat, musisz wrócić ze mną do Londynu. Nie dla Hazzy, ale dla mnie i dla chłopców. Niall... on nie może się doczekać aż cię zobaczy! Dokładnie tak samo jak pozostała 4. No.. może 3.- Powinnam była ugryźć się w mój za długi język! Zawsze muszę wypalić z czymś nieodpowiednim.
- Nic się nie stało, też bardzo chciałabym ich zobaczyć.. Ale no wiesz... Harry tam jest. A ja.. ja nie mogę spojrzeć mu w oczy bez żadnej reakcji. Nie potrafię udawać tak jak cała wasza reszta! To zbyt trudne, rozumiesz Emily? Po prostu nie mogę.. -musiałam szybko coś wymyślić. Inaczej cały mój plan poszedł by się walić.
-Harry wyjechał do NY na jakieś 2 tygodnie, więc w tym czasie go nie zobaczysz. Proszę, zrób to dla nas wszystkich. Chłopcy na pewno chcieliby poznać Johna, spędzić z nim trochę czasu. -powoli przestawałam być zdziwiona jak dobrze idzie mi kłamanie, nawet najbliższym. Po prostu, świetnie.
- Zgoda, ale musisz dać mi kilka godzin. Małemu jest potrzebne na prawdę wieeeeeeele rzeczy.
-Jasne. - Ona na prawdę się zgodziła?! Jestem cudotwórczynią. Oby tylko Harry się gdzieś nie napatoczył. OBY.


*** Z perspektywy Harryego ***

Wstałem, zastanawiając się czy ciągle żyję czy może to już tylko moja wyobraźnia. Nigdy w życiu nie miałem tak wielkiego kaca! Mogę to wytłumaczyć tym, że nie piłem odkąd tylko wyszedłem ze szpitala. Musiałem w czymś zatopić moje myśli... a raczej wątpliwości. Od miesiąca, to znaczy odkąd wyszedłem, czułem że chłopcy coś przede mną ukrywają. Nie mówią mi wszystkiego i wydaje się, że męczy ich to jeszcze bardziej niż mnie. Muszę się dowiedzieć choćby nie wiem co i to teraz. Wyszedłem z mojego pokoju  i udałem się do pomieszczenia obok, do Nialla.
-Horan,. musisz mi coś powiedzieć! -krzyknąłem od progu.
- Nie tak głośno! Coś się stało? Twoja laska już uciekła? czy może mam Ci załatwić inną, no wiesz ładniejszą, albo bardziej doświadczoną? - powiedział z sarkazmem, z resztą jak zwykle w stosunku do mnie.
-Wytłumaczysz mi to? Nic Ci nie zrobiłem a  traktujesz mnie jak swojego wroga!
-A nie pomyślałeś o tym, że może nim jesteś? Wszystko się zmienia Styles! Już nie jesteś dzieckiem, odpowiadasz sam za siebie. A to, że sam z siebie robisz bachora to już nie moja sprawa! Kiedyś byliśmy przyjaciółmi, ale teraz? Nie, dopóki nie wyjaśnimy wszystkich spraw.
-Jakich spraw? -byłem coraz bardziej zdezorientowany. A sytuacja zdawała się nabierać tempa i emocji.
- Ha, oczywiście, przecież ty nic nie pamiętasz. To nie ważne co zrobiłeś przed tym cholernym wypadkiem, ważne co jest teraz tak? Masz rację, zostaw wszystko jak zawsze, pieprz to, i idź się dalej zabawiaj z tymi twoimi dziwkami! -nigdy nie widziałem Nialla w takim stanie. Postanowiłem się uspokoić. Chciałem dowiedzieć się co stało się takiego, o co mnie obwinia.
-Niall, co się stało przed wypadkiem?- spytałem poważnie, patrząc w jego oczy. Usłyszałem tylko głośne wzdychnięcie. I zanim się zastanowił to po prostu wypłynęło z jego ust...
-Co?! Powiem ci co. Zrobiłeś dziecko naszej najlepszej przyjaciółce, a twojej dziewczynie, a ona z miłości do ciebie, bo tak bardzo cię kocha, nie chcąc niszczyć ci kariery, wycofała się i wyjechała do Polski! To się stało! -zatrzymał się przestraszony tym co wypalił, patrząc się w jednym kierunku. Gdy tam spojrzałem, ujrzałem Louisa.
-Co ty do cholery wyprawiasz Horan?!
-Ja.... ja tylko.. Styles jesteś cholernym dupkiem! A ty co Lou? Ktoś mu to w końcu musiał powiedzieć, a jak wy wszyscy tak się tego boicie, to zrobiłem to ja!
Powoli przetwarzałem to co do mnie powiedział blondyn, nie mogłem w to uwierzyć. Jednak mój mózg powoli reagował, a ja zacząłem kojarzyć fakty. Dwójka stojących przede mną, patrzyła na mnie jak na idiotę, jednak ja powoli... sobie przypominałem. Patricia.. moja dziewczyna. Zaszła w ciążę.. i to moje dziecko. Wstałem tylko bez słowa, stanąłem z nimi twarzą w twarz i powiedziałem.
-Musimy odnaleźć Pat. - to było stanowcze i impulsywne. Jednak Nialler zaskoczył mnie swoją odpowiedzią.
-Nie fatyguj się, własnie jest w samolocie i będzie tu za jakieś 2 godziny. Emily ją ściągnęła, jednak obiecała jej, że Ciebie tu nie będzie. Jak na razie jesteś w NY, więc powodzenia. -popatrzyłem na niego z niedowierzaniem.
-No co? Dzwoniła.
-To ty wszystko pamiętasz?! -wyrwał nas z rozmowy Lou. Zaczyna się, to będzie koszmar.




Jak obiecałam, rozdział jest. Wiem, że strasznie krótki,a le nie mogłam nic wymyślić. Obiecuję, że następny będzie dłuższy i lepszy.
Macie jakąś wizję na kolejne rozdziały, co ma się stać? :D

PO 35 KOMENTARZACH POJAWI SIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ!


wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 26.


*** Z Perspektywy Dawida ***

Cała akcja przebiegała bardzo szybko. Z Patricią na rękach przemierzałem kolejne korytarze, aż jacyś lekarze nie kazali mi położyć jej w sali. Zaraz po tym, zmusili mnie do wyjścia. Nie pozostało mi nic, oprócz czekania. Każda sekunda wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Po dłuższym namyśle, zadzwoniłem do mamy Pat. Przecież nie wiedziałem co się dzieje, co będzie z dzieckiem. Musiałem ją zawiadomić. Dlaczego to musiało się wydarzyć właśnie dzisiaj! To miał być taki piękny wieczór.. Minęło kilka sygnałów, a ja czułem się coraz bardziej zaniepokojony. Już miałem się rozłączyć, gdy usłyszałem..
- Halo?
- Tutaj Dawid. Musi pani natychmiast przyjechać do szpitala! Pat dostała skurczy a potem... ona zemdlała. teraz jacyś lekarze się nią zajmują i nikt nie chce mi powiedzieć co się dzieje! - mówiłem poirytowany, szybciej niż wypadało. jednak myślę, że zrozumiała w jakiej jestem sytuacji i jakiego poziomu sięgnęło już moje zirytowanie. Podałem jeszcze szybko adres, po czym oboje się rozłączyliśmy. Tak bardzo się bałem, że z Pat coś może się stać, a  tym bardziej z dzieckiem. Nie myślałem, że aż tak bardzo będę tym przejęty. Przecież spotkałem się z nią dopiero raz. A tym bardziej ona ma dziecko z innym facetem! Dodatkowo, jest to gwiazda. Najsłynniejszy chłopak na tej planecie. Przecież nie jestem nawet w stanie z nim konkurować. W tym momencie z sali, wyszedł jakiś lekarz i zwrócił się do mnie.
- Czy jest pan kimś z rodziny, albo ojcem dziecka? 
Zastanawiałem się, co powinienem odpowiedzieć. Przecież nie byłem w jakimkolwiek stopniu spokrewniony z Patricią, ale wiem że zawróciła w mojej głowie i zapewne jeszcze namiesza w moim życiu. - Jestem jej chłopakiem. Czy dowiem się w końcu, co się tutaj dzieje?! - cały mój gniew powoli ze mnie wypływał. Czułem, że zaraz wybuchnę. Lekarz analizował to co powiedziałem, po czym gestem pokazał żebym szedł za nim. Nie byłem przygotowany na to co miałem zobaczyć. Gdy przekroczyłem próg sali, ujrzałem zmęczoną i wyczerpaną, jednak pomimo wszystko szczęśliwszą niż kiedykolwiek Patricię, obok której leży, mały chłopiec, nieprzestający płakać. Nie mogłem uwierzyć, że wszystko jest dobrze. Nareszcie mogłem odetchnąć z ulgą. Szybko podszedłem do jednej strony łóżka, chwyciłem dziewczynę za rękę, i z troską w głosie zapytałem:
- Wszystko w porządku, nic ci nie jest? - a ona jakby rozbawiona moimi emocjami, z słyszalnym w głosie śmiechem odpowiedziała.
- Jest świetnie. Zadzwoniłeś po moją mamę? - pokiwałem głową i nie mogłem oderwać od niej oczu. Promieniała. Od bardzo długiego czasu jej takiej nie widziałem. Jednak zauważyłem coś dziwnego w spojrzeniu, jakim darzyła małego chłopca. Patrzyła na niego, jakby o czymś jej przypominał, o czymś czego nie chciała pamiętać. Nie chcąc kontynuować tej ciszy, zapytałem:
- Jak go nazwiesz? - chwilę się zastanawiała, i tak jak to miała w zwyczaju przygryzła dolną wargę, co sprawiało że była jeszcze bardziej seksowna.
- John. Tak, idealnie. Proste i ładne. Nie potrzebujemy jakiegoś trudnego i skomplikowanego imienia. Nasze życie i tak będzie pogmatwane..- spojrzała w dół,  uśmiech w sekundzie się ulotnił  na jego miejsce zakradł się smutek. Nie chciała tego po sobie pokazać, jednak za dobrze ją znałem. Od dziecka nie chciała żeby ktoś wiedział że coś jest z nią nie w porządku, ukrywała wszystko i udawała twardą.
- Ale nie musi takie być. - popatrzyłem głęboko w jej oczy, i założyłem kosmyk jej włosów, który był na policzku za ucho.
Nawet nie myślałem, że to zrobię, ale nie mogę patrzeć jak ona cierpi. I tak kiedyś będzie musiał się dowiedzieć. Więc czemu nie teraz?

*** Z Perspektywy Patricii ***

Dawid był taki troskliwy. Ale nic z tego nie wyjdzie. Za każdym razem jak spojrzę na Johna, widzę Hazze. Do końca życia będę musiała udawać, że go nie znam. A co powiem naszemu dziecku? Że jego ojciec umarł? Odszedł od nas? Nie będę skłonna go okłamać. A jeśli wyjawię prawdę, to całe życie Styles'a obróci się o 180 stopni. Nie zrobię mu tego, za bardzo go kocham. A poza tym, on nawet mnie nie pamięta. Dla nas po prostu nie ma żadnej przyszłości. John zasnął. Był taki malutki. Taki kruchy i bezbronny. Nie pozwolę go skrzywdzić, nigdy. Zrobię wszystko co w moich siłach, aby wyrósł na mądre dziecko. Po prostu nie może się dowiedzieć, że jego ojciec to Harry Styles. Nie mogę do tego dopuścić. Drzwi do sali się otworzyły, a w nich stała moja mama. Znieruchomiała a w jej oczach zobaczyłam łzy wzruszenia.
- Przyjechałam najszybciej jak mogłam.. Przepraszam że mnie przy tobie nie było.. Jestem z Ciebie taka dumna! - podeszła najbliżej jak mogła i przytuliła mnie, zwracając szczególną uwagę na to, aby nie przygnieść dziecka. 
- Nic się nie stało, nie musiałaś tutaj być. Jak widzisz sobie poradziłam.. - posłałam jej delikatny uśmiech, zdając sobie sprawę że na nic lepszego mnie nie stać.- Popatrz to twój wnuk, John.
- John, jestem twoją babcią. - powiedziała piskliwym głosem, jeszcze nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej. Nie zauważyłam kiedy wszedł lekarz, dopóki nie stanął tuż przy mnie.
- Muszę wypełnić dokumenty, a do tego potrzebuję paru odpowiedzi. Jak nazywa się pani syn?
- John. - lekarz popatrzył na mnie, jakby mnie nie zrozumiał.
-Potrzebuję jeszcze nazwiska. Ewentualnie drugiego imienia. - uśmiechnął się.
-Tak, chcę mu dać drugie imię.-zastanowiłam się przez chwilę i wpadłam na pomysł. -Edward. - niech chociaż tyle ma po tatusiu. Nikt się nie domyśli że to ma coś związanego z Harrym. Jeszcze problem z nazwiskiem, nie mogę go nazwać Styles. Bo wszystko się wyda.- A nazwisko moje, Upton.
- Jest pani pewna, że nie będzie miał nazwiska po ojcu?
-Tak, zdecydowanie. - po moim policzku zaczęła spływać pojedyncza łza. Nie wiem jak dam sobie radę, ale musi mi się udać. Musi nam się udać, żyć bez Harryego.

*** Z Perspektywy Emily ***

Byliśmy już pod klubem, gdzie miało się odbyć After Party po gali. Był zarezerwowany tylko dla gości, czyli dla gwiazd które występowały. I ja tez tam będę! Nie mogę uwierzyć że najbliższe godziny spędzę z osobami, na punkcie których obsesję mają wszystkie nastolatki na świecie! Jestem taką szczęściarą, a szczególnie dlatego, że mam przy sobie Justina. Gdy weszliśmy, tam było już pełno osób. Niektóre z nich, były już lekko 'chwycone' a w powietrzu dało wyczuć się słodką woń alkoholu. W tle leciała piosenka Ellie Goulding. Moja ulubiona piosenka, dlatego od razu zaciągnęłam Biebsa na parkiet! Bawiliśmy się świetnie, dopóki nie spostrzegłam, że obok nas tańczy Harry z kolejną laską, którą zapewne chce poderwać. Jaki z niego bachor! Jego dziewczyna wyjechała a w dodatku z jego dzieckiem. A jego najlepsi kumple nawet nie są w stanie go o tym poinformować. Ale kto wie, może on po prostu nie chce tego pamiętać. Przecież tak jest łatwiej. Jednak to nie było powodem moich zmartwień. Skoro był tu Harry, to Niall też tutaj jest. Ta informacja wstrząsnęła mną bardziej niż się spodziewałam. Justin to zauważył.
-Skarbie, wszystko w porządku? 
-Taak, tak jasne. Jest cudownie. - postanowiłam nie zwracać uwagi, na chłopców z 1D. Tak będzie lepiej.
-Zostań tutaj, a ja pójdę po drinki.- pokiwałam głową. Czułam się nieswojo z tym że zostałam sama na parkiecie. Jednak nie pozostałam tam dłużej niż minutę. Ktoś gwałtownie chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę korytarza, który prowadził do łazienek. Nie było tam ludzi, a w dodatku wszystko było przyciemnione. Chciałam się wyrwać, jednak uścisk był zbyt mocny. Serce miałam na wysokości gardła, jednak po sekundzie dostrzegłam, że to Niall. Momentalnie puścił moją dłoń, i odwrócił się w stronę mojej twarzy. Stał ode mnie kilka centymetrów, a w moim żołądku czułam coraz mocniejsze wibracje. 
- Mamy problem, Emily. -myślałam, że chce wyjaśnić sprawę między nami, a on od razu wyjeżdża z problemem. Widziałam po jego twarzy, że to musi być coś poważnego. Jejku, tak bardzo chciałam go teraz pocałować. Jednak nie mogłam! Opanuj się Em! Nie możesz... - Patricia jest w szpitalu i przed chwilą urodziła chłopca. - moje serce zamarło. Co my teraz mamy zrobić?!
- Co?! Już? Jak to możliwe, skąd o tym wiesz? - miałam tysiące myśli w głowie. Wszystko się mieszało.
- DO Hazzy zadzwonił jakiś Dawid, który tam z nią jest. Całe szczęście, że telefon Stylesa był u mnie w kieszeni, tak by się dowiedział! Nie możemy tak po prostu zapomnieć, że Pat, ma dziecko. Przecież to nasza najlepsza przyjaciółka! Ona jedyna sprawiła że Harry się zmienił, był lepszym człowiekiem. Z resztą zobacz na parkiet co robi bez niej. Znowu uprawia przypadkowy seks ze wszystkim co się rusza! On ją na prawdę kochał i jestem pewien że dalej ją kocha tylko o tym nie wie! A nawet jeśli nie, to to jest jego dziecko. Czemu Patricia ma brać wszystko na siebie?! - widziałam jak wszystko w nim buzuje. Był przestraszony, jednak wcale mu się nie dziwiłam.
-Musimy pogadać z chłopakami, resztą zespołu.
-Ich tu nie ma, pojechali do domów.. Zostałem tylko ja i Hazz. Ok, poczekamy do jutra. Nie warto teraz ich tym obciążać, musimy się z tym przespać, a ty wracaj do... swojego chłopaka. Justin chyba czeka, tak? - powiedział to tak, że niemal czułam jego ból.
-Niall... ja przepraszam. Nie chciałam żeby to tak wyszło. Nawet nie wiem co powiedzieć.. - wpadłam w jego ramiona, musiałam poczuć jego bliskość. Bałam się, że mnie odtrąci jednak on wtulił się we mnie jeszcze bardziej. A co gorzej, odchylił głowę i bez zastanowienia wpił się w moje usta. Gorzej dlatego, że nie miałam siły się oderwać. Moje ciało tego chciało. To tak jakby, potrzeba bez której nie przeżyjesz. Tak się właśnie czułam. Jednak mój rozsądek dalej działał, odepchnęłam go, popatrzyłam z przerażeniem na niego i bez zastanowienia pobiegłam w stronę parkietu. Byłam oszołomiona, tym co własnie zaszło. Justin przytulił mnie od tyłu i obrócił w swoją stronę. Zobaczył moją minę i od razu spytał:
- co się stało? wszystko ok? - zapytał coraz wyższym tonem.
-Tak, jest dobrze, tańczmy. - położyłam głowę na jego ramieniu tak aby nie widział mojej twarzy. 
Co ja robię?!



Macie tutaj dłuższy rozdział. 
Nie narzekajcie, ze długo nic tutaj się nie pojawiało, ale 30 komentarzy dalej nie ma pod ostatnim rozdziałem. Więc.. Dopóki nie będzie 30 komentarzy, pod tym postem, nie będzie kolejnego!
Mam nadzijeę, że wam się spodoba :)
enjoy! x