poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 14.

*** Z Perspektywy Patricii ***

        Poczułam jak powoli osuwam się po drzwiach, nie mogąc nic z tym zrobić. Upadłam na podłogę. Chciałam wstać jednak nie mogłam się ruszyć. Nawet moje powieki, były tak ciężkie, że nie mogłam ich unieść. Byłam bezsilna, moje ciało przeszły  nieprzyjemne dreszcze. W tym samym momencie, usłyszałam męski głos, z tą charakterystyczną chrypką, którą tak dobrze znałam. Nie wiedziałam czy to sen czy jawa. Niczego już nie byłam pewna, jednak gdy usłyszałam że Harry dobija się do drzwi, łzy stanęły mi w oczach, gdy przypomniałam sobie wyraz jego twarzy, gdy powiedziałam mu o dziecku. Walił w drzwi jak opętany, tak bardzo chciałam mu otworzyć, ale nie mogłam. Po kilku minutach przestał się  dobijać. Pewnie zrezygnował, zrezygnował ze mnie. Jednak moje przemyślenia, okazały się błędem. On tam ciągle był.
-Pat- zaczął niepewnie- ja.... ja nie chciałem. Wiem, że tam jesteś, Przepraszam za to co powiedziałem wcześniej. Ja taki nie jestem, przecież mnie znasz. To przez to, że nie myślałem, że tak szybko zostanę ojcem.. Przeraziłem się. Dalej jestem przerażony i myślę, że to szybko mi nie przejdzie. Ale cieszę się, że jeśli mam mieć dziecko, to będzie ono też twoje. Dopiero gdy dzisiaj odeszłaś, a ja zostałem z Taylor  słuchając jej głupich spostrzeżeń, dostrzegłem co tak na prawdę straciłem. Odeszła ode mnie najcenniejsza rzecz, jaka kiedykolwiek była moja. Ja.. ja Cię kocham.- pojedyncza łza pociekła mi po policzku. Wzruszyłam się. Znałam go i wiem że mówił prawdę. Był załamany. Jedyne o czym wtedy marzyłam, było przeczesanie jego loków i muśnięcie jego warg. Był taki niesamowity. Pomimo tych ostrych słów, które dzisiaj usłyszałam z jego ust, byłam gotowa o tym zapomnieć i znów zatracić się w jego pocałunkach. To było moje jedyne marzenie na ten moment.
- Patricia, jeżeli czujesz to samo co ja.. to otwórz mi. Wyjdź do mnie, a obiecuję, że już nigdy Cię nie zranię. Jesteś kobietą mojego życia i wiem, że ty myślisz tak samo. Proszę... wybacz mi. -mówił coraz niższym i bardziej łamiącym się głosem, pod wpływem emocji. Tak bardzo chciałam coś powiedzieć, jednak nie mogłam otworzyć ust. Po długich wysiłkach, udało mi się, prawie bezgłośnie wyszeptać:
-Harry, pomóż mi.- byłam pewna że tego nie usłyszy, jednak znów się myliłam.
-Pat, co? Co się stało?! Wywarze te drzwi! -w tym samym momencie mocno kopnął w drzwi, a te jakby na jego rozkaz, spadły na podłogę. W jednej sekundzie był już przy mnie i szeptał że wszystko będzie dobrze. Tak, to był ten Harry który jest moim chłopakiem. Ten Harry, którego kocham. Którego zawsze będę kochać. Delikatnie uniósł mnie na rękach i zaniósł do swojego samochodu. W szybkim tempie dojechaliśmy do szpitala, a Harry przez cały ten czas trzymał mnie za rękę i nie puścił jej nawet na sekundę. Był taki kochany. Przez kolejne 30 minut, co chwile byłam podłączana do różnych urządzeń. Zrobili mi chyba cały zestaw badań. Dali jakieś tabletki, po których od razu poczułam się lepiej. Odzyskałam normalny głos, i mogłam się sama poruszać. Usiedliśmy w trójkę, w gabinecie doktora. Harry opiekuńczo mnie obejmował, tak jakby bał się, że gdy mnie puści choćby na sekundę, to spadnę na podłogę i się roztrzaskam. Jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Czekaliśmy w niecierpliwości na wypowiedz lekarza.
- Witam państwa- zaczął.- chciałem powiedzieć, że nic złego się z panią nie dzieje. Jest pani w ciąży na początku drugiego miesiąca. Omdlenia to normalne objawy. Za kilka dni, powinny jeszcze wystąpić wymioty. To nic groźnego, jednak dobrze by było, gdyby ktoś miał na panią oko i się panią zaopiekował.
-Ja się nią zaopiekuje. Może pan być spokojny. Nie spuszczę z niej oka. -uśmiechnęłam się jak mała dziewczynka. Tak zadziałały na mnie słowa, wypowiedziane przez Hazze.
-Bardzo się cieszę z tego powodu. Taki chłopak to cud panienko! -zaczęliśmy się wszyscy śmiać, a Harry triumfował z tym swoim uśmiechem. -Pan jest ojcem, tak?- zapytał lekarza a ja w tym momencie spojrzałam na loczka, chcąc zobaczyć wyraz jego twarzy. On bez jakiegokolwiek zawahania, z powagą odpowiedział:
-Tak, będę ojcem tego dziecka. -popatrzył w moją stronę i delikatnie cmoknął mnie w policzek.
-Tak więc radzę, aby zabrał pan swoją partnerkę jak najszybciej do ginekologa, na wizytę. Bo drugi miesiąc, to już najwyższa pora. Nie ma nawet na co czekać.
Popatrzyliśmy na siebie ze Stylesem i poszliśmy umówić mnie na wizytę u ginekologa na jutro na 11. Wszystko poszło po naszej myśli i się umówiliśmy. Był już wieczór więc postanowiliśmy, że śpimy dzisiaj u mnie. Em chyba dzisiaj nie miała w planach wracać na noc do domu, więc nikt nie będzie miał nic przeciwko. Hazz nie chciał mnie zostawić samej chociażby na moment, więc uparł się że będzie spał razem ze mną. Nie miałam nic przeciwko. Położyłam się i w momencie zasnęłam. Przebudziłam się, była już 9. Stwierdziłam że nie mamy czasu, i musimy się zbierać na wizytę. Przyznam, że strasznie się stresowałam. Szybko poszła nam poranna toaleta i już po godzinie wyjechaliśmy do szpitala. Byliśmy na miejscu i dochodziła 11. Udało nam się zdążyć. Widziałam po loczku, że też bardzo przejmuje się tym badaniem. Bez kolejki weszliśmy do gabinetu.
-Witam państwa. A panią szczególnie. Stawiam że jest pani w 2 lub 3 miesiącu ciąży bo widać brzuszek. Zarumieniłam się a Harry spojrzał tylko na moje wybrzuszenie i delikatnie podniósł swoje kąciki ust. Rzeczywiście, teraz zauważyłam jak strasznie przez ostatni czas zgrubłam. Jednak cieszyło mnie to, dziwne. Szczerze to, jeszcze go nie znałam, ale pokochałam to dziecko. Nie mogłam się już doczekać, kiedy będę mogła je zobaczyć i ponosić na rękach. Myślę, że zaczął mi się włączać instynkt macierzyński. Lekarz kazał mi się położyć a on oglądał mi brzuch. Po godzinie wracaliśmy do domu, a ja musiałam zacząć ten temat.
-Harry, kiedy powiemy rodzicom? - zapytałam nie pewnie, jednak nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.
-Jedzmy teraz do mojej rodziny! Po co czekać, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i chcę aby każdy o tym wiedział! - wykrzyczał ciesząc się jak dziecko. Stwierdziłam, że to nie jest zły pomysł, więc skierowaliśmy się w stronę Holmes Chapel. Po 2 godzinach drogi, byliśmy na miejscu. Harry zadzwonił do drzwi. Otworzyła nam wysoka, czarnowłosa, wersja Hazzy. Radośnie popatrzyła na Stylesa, a gdy przeniosła wzrok na mnie, od razu dobry humor przepadł i skierowała swój wzrok na mój brzuch, jakby się domyślała. Zmierzyła mnie wzrokiem, który był przepełniony nienawiścią.
-Pat to jest moja mama Anne, a mamo to jest moja....



*** Z Perspektywy Emily ***


Stałam tak i tylko patrzyłam na zaistniałą sytuację. Łzy zaczynały cieknąć po moich policzkach. nie wiedziałam czy mam im przerwać, czy po prostu uciec. Wybrałam to drugie. Jednak i tak musiałam podejść do stolika po torebkę i płaszcz. Na mój pech oczywiście, Nialler musiał się wtedy oderwać od Dems i popatrzyć na mnie. To było spojrzenie pełne smutku i bezradności. Nie wiedziałam o co chodzi. W tym samym momencie Niall i Demi wstali i podeszli do mnie tak... jakbym była fanką. Stanęli obok mnie po kolei i robili mi zdjęcia. Jakbym była najzwyklejszą fanką! Nie wiedziałam co robić, ale w tym momencie zobaczyłam za oknem masę paparazzi i Paula, który nam się przypatruje. Gdy blondyn stanął obok mnie, a Demi robiła nam zdjęcia, wyszeptał mi tak aby nikt tego nie zobaczył:
-Em, posłuchaj mnie. Musimy udawać. Modest nam kazał. Mamy mówić wszystkim że jestem tu z Demi na romantycznej kolacji. A ten pocałunek wymyślił Paul aby to wszystko uwiarygodnić. Poczekaj na mnie, z tyłu za restauracją. Przyjdę tam za 15 minut. - delikatnie odsunął się ode mnie, tak jakby mnie nie znał. Jednak doskonale rozumiałam teraz o co chodzi. Poszłam na umówione miejsce. O dziwo był równo na czas, i bez Demi. W sumie to nawet się z tego powodu cieszyłam. Niby nic do niej nie mam, i wiem że to wszystko było udawane ale widzę że ona leci na Horana. No nic na to nie poradzę. Jestem zazdrosna i tyle. Ale mam do tego prawo, bo jesteśmy parą. Niall podszedł do mnie i bez słowa mnie pocałował, tak namiętnie, jakbyśmy się nie widzieli kilka miesięcy. Ja wcale nie protestowałam. Już zapomniałam o jego pocałunku z Demi po tym co teraz powiedział:
-Tak, właśnie to jest to czego pragnę. Nie jakieś pocałunki z typowymi, pustymi lalami, tylko z taką prawdziwą tobą. Jesteś spełnieniem moich wszystkich marzeń. Jeszcze raz mnie pocałował i nawet nie wiem kiedy skierowaliśmy się w stronę jego samochodu, który stał też za restaurację, bo przewiózł go tu.  Siedziałam na masce, a on delikatnie masował swoimi dłońmi, moje ciało. Pozbył się już marynarki, a moja sukienka, okrywała już tylko połowę mojego ciała. Wiedziałam do czego to zmierza, ale tym razem byłam gotowa. Tak, zdecydowanie. Chciałam to zrobić.




Jest rozdział! :)

Massive thank you za te 21 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, jesteście cudowni ♥
Na prawdę one motywują do pisania. Aż mnie od razu wena natyka hahaha :D
Może podniesiemy poprzeczkę i teraz będzie 30 komentarzy?! :D xx
Lots of loveee :) x

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 13.






*** Z perspektywy Patricii ***


Miałam mieszane uczucia, co do jutrzejszego spotkania. Bałam się. Bałam się, jak on na to wszystko zareaguje.. Postanowiłam nieco uciec myślami, od dręczących mnie spraw. Poszłam do łazienki, wzięłam gorący prysznic, później zrobiłam make-up. Jak bardzo bym się nie starała, to moje oczy wciąż były zapuchnięte. Jedyną opcją były okulary przeciwsłoneczne. Wróciłam do pokoju, przebrałam się w świeże ubrania, wzięłam telefon, słuchawki, portfel i RayBany i wyszłam z domu. Kątem oka zerknęłam w stronę mieszkania chłopców. W całym domu było ciemno. Jedynie telewizor w salonie, dawał jakiekolwiek źródło światła.
Znów przed oczami pojawił się Harry i wszystkie chwile spędzone z nim. Lekko potrząsnęłam głową i ruszyłam przed siebie. Postanowiłam zahaczyć o Starbucks'a, a później iść do parku. Miałam tam kawałek drogi, więc podpięłam słuchawki do telefonu i włączyłam playlistę z piosenkami Justina. Tylko on jeden mógł mi teraz pomóc. W moich uszach zabrzmiały pierwsze dźwięki Believe. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Ta piosenka tak wiele mi dawała. Zawsze podtrzymywała mnie na duchu.. Później All Around The World, Boyfriend, Pray. Stałam już pod Starbucks'em, ale wysłuchałam piosenki do ostatniej sekundy i dopiero wtedy zamówiłam kawę. Wzięłam na wynos i poszłam do parku, który był na przeciwko. Usiadłam na wolnej ławce. To było dość zaskakujące, bo wokół było pełno ludzi. Zwłaszcza dorosłych i dzieci.
Znów na pierwszy plan w mojej głowie wrócił Harry i ciąża. Tym razem, postanowiłam nie uciekać. Zmierzyć się z tym. Patrzyłam na rodziców bawiących się z dziećmi. Były w różnym wieku. Niektóre biegały po całym parku, inne stawiały swoje pierwsze kroki, a kilka z nich było na rękach rodziców. Wtulały się z całych sił i co chwila dostawały od mamy lub taty pojedyncze całusy w policzek. Można było zobaczyć między nimi miłość. Wielką miłość. Taką, która pokona wszystko. Przezwycięży każde zło. Dopiero wtedy, uświadomiłam sobie, jak bardzo kocham moje dziecko. Położyłam ręce na brzuchu, chcąc by to poczuło.
Wyobrażałam sobie, jak to będzie, gdy je urodzę. Dam mu wszystko, czego będzie potrzebować. I zawszę będę kochać, najmocniej na świecie.
Zaczynało się już ściemniać. Park powoli pustoszał, więc postanowiłam wracać do domu. Tym razem z pozytywnym nastawieniem. Droga minęła mi szybko. Dwa razy przekręciłam klucz w zamku i weszłam do mieszkania. Emily wciąż nie było. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kanapki i zaniosłam je do mojego pokoju. Byłam bardzo głodna, więc szybko je zjadłam. Następnie przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Jutro czekał mnie ciekawy dzień...
***
Równo o 10 zadzwonił mój budzik. Był to jeden z nielicznych razy, gdy wstałam bez problemu. Na początku skierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy. Następnie je osuszyłam. Zrobiłam make-up i wróciłam do pokoju. Przebrałam się i było już przed 12. Zeszłam na dół, włączyłam TV, a w tym czasie przygotowałam sobie śniadanie. Przeglądałam akurat poszczególne kanały, gdy usłyszałam dźwięk smsa. Odblokowałam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. - Harry.
- 'Zmiana planów. Nie mogę po Ciebie przyjechać. Widzimy się w parku o 16'
Potrząsnęłam głową ze zwątpieniem i rzuciłam iPhona na drugą stronę sofy. Kolejne kilka godzin minęło mi na bezczynnym wpatrywaniu się w telewizor. O 14:30 stwierdziłam, że wypadałoby się zbierać. Poszłam na górę. Z każdą kolejną minutą, bardziej się stresowałam. Żołądek mi się ścisnął i czułam niepewność. O 15:40 wyszłam z domu, by móc iść na spokojnie. Dobrze, że nie zapomniałam słuchawek. Cudowny głos Justina mnie uspokoił. Gdy dochodziłam na miejsce, czułam się o niebo lepiej niż na początku. Z oddali ujrzałam idealną sylwetkę Harrego. Jedną ręką opierał się o drzewo. Tak.. nie mogę tego zaprzeczyć. Część mnie nadal coś do niego czuła. Przyspieszyłam kroku, bo chciałam mieć tą rozmowę za sobą.
- Cześć Harry - powiedziałam spokojnie, czekając aż się odwróci.
Zrobił to. Ale to co zobaczyłam kilka sekund później, totalnie mnie zaskoczyło. Obok niego była TAYLOR.
Szyderczo uśmiechająca się Swift. Bardzo mnie to zdenerwowało.
- Myślałam, że to będzie bardziej.. PRYWATNA rozmowa - odparłam po chwili ciszy, podkreślając przed ostatnie słowo.
- Cześć Patricia. Ale po co? Nie mam przed Taylor nic do ukrycia - odparł chłopak wzruszając ramionami.
Czyżby? A dziecko? pomyślałam.
- Dobrze, więc.. o czym konkretnie chciałeś porozmawiać? - powiedziałam i zrobiłam kilka kroków w stronę chłopaka. Byłam na tyle blisko, że czułam jego ciepły oddech na mojej twarzy.
- Ej ej ej.. Co Ty sobie wyobrażasz? To jest MÓJ facet - wtrąciła się do rozmowy Taylor, z tym swoim skrzeczącym głosikiem. Dziewczyna 'wepchała' się między nas i pomachała mi ręką, bym odsunęła się do tyłu. Ja jednak tego nie zrobiłam. Posłałam jej tylko 'głupi' uśmieszek.
Styles popatrzył na mnie z politowaniem i to on się odemnie oddalił. Gdy odległość była wystarczająca, blondynka podeszła do Harrego i się przytuliła.
- Patricia. To.. co było między nami.. - zaczął chłopak. Mówił jakby w ogóle go to nie obchodziło.
- A co było? Co dokładnie? - przerwała mu Taylor.
Ta dziewczyna działała mi na nerwy.
-... ta noc.. - kontynuował Harry, ale nie trwało to długo.
- NOC? SPĘDZIŁEŚ Z NIĄ NOC? I CHYBA MI NIE POWIESZ, ŻE WY... - tym razem patrzyła tylko na Hazzę i krzyczała.
- Tak. Spędziliśmy razem upojną noc. Nie omijając faktu, że PRZESPAŁAM się z Twoim chłopakiem - ostatnie słowo powiedziałam drwiąc. - A i mam nadzieję, że wiesz, co chcę powiedzieć, przez PRZESPAŁAM? - tryumfalnie się uśmiechnęłam.
Taylor patrzyła na nas z niedowierzaniem. Była zła. Zaraz wybuchnie..
Spojrzałam na Harrego. Wyglądał na zaskoczonego, że powiedziałam jej o wszystkim. No, prawie wszystkim. Po chwili się z tego otrząsnął i zapytał.
- No właśnie. A proppo's tego. Robiłaś testy? - spytał z obojętnością. Nawet na mnie nie spojrzał.
- Testy? JAKIE TESTY? - taak 3 minuty ciszy i nie wytrzymała.
- Tak. - odparłam pewnie.
- I? - mimo iż zadał to pytanie, to nie wykazywał zainteresowania.
Byłam na niego wściekła. Jak mógł mnie tak olewać. Co za dupek!
- I.. I tak! Jestem w ciąży! A Ty jesteś ojcem! - wykrzyczałam mu to prosto w twarz.
W jego oczach pojawił się strach, a nawet przerażenie. Jednak, gdy zobaczył, że mu się przyglądał, udawał że go to nie obchodzi. Widziałam, że ze sobą walczył. Taylor znowu zaczęła krzyczeć, a ja widząc, że to koniec rozmowy szybkim krokiem oddaliłam się w stronę domu. Byłam zawiedziona postawą Harrego. Chciało mi się płakać. Jak mógł się tak zachować? Kilka minut później dobiegłam do mieszkania. Zamknęłam je na klucz. Zrobiło mi się czarno przed oczami i osunęłam się po czarnych drzwiach...


*** Z perspektywy Emily ***

DEMI LOVATO.
Co ona tutaj robi? Przecież mieszka w Ameryce? Dlaczego akurat teraz? NIEEEE 
Te myśli pojawiły się w mojej głowie, gdy tylko ją ujrzałam. Od razu wróciły mi przed oczy, te wszystkie artykuły, że jest z Niallem, że się spotykali.. Ten wywiad, gdy chłopcy mówili kto z kim by poszedł na randkę.. Ta dziewczyna ciągle plątała się w moim życiu. Raczej Nialla. No.. ale moim też..
- Demi? Co Ty tu robisz? - spytał z entuzjazmem MÓJ chłopak i ją przytulił.
Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, gdy położyła ręce na jego plecach i się w niego wtuliła.
- Niall! Ale się za Tobą stęskniłam! Mam kilka dni wolnego i chciałam zrobić Ci niespodziankę. Byłam u Was w domu. I Liam powiedział mi gdzie jesteś - mówiła Demi wciąż przylepiona do Nialla.
Na szczęście on się 'opamiętał'.
- Demi, to Emily.  Emily - Demi - Horan przedstawił nas sobie.
Dziewczyna miło się uśmiechnęła i podała mi rękę. Uścisnęłam ją i po chwili kontynuowaliśmy rozmowę.
- Słuchajcie, może skoczymy gdzieś coś zjeść? - spytał Niall z nadzieją.
Obie się zgodziłyśmy, więc on zadzwonił po TAXI. Kilka minut później jechaliśmy do Nando's.
Siedziałam w środku. Po prawej stronie był blondyn, a po lewej Demi. Bardzo fajnie mi się z nią rozmawiało. Może powinnam przestać patrzeć na nią przez pryzmat plotek? Może rzeczywiście zasługuje na drugą szansę?
Przezwyciężyłam moją zazdrość o Nialla i rozmawiałam z nią, aż do czasu, gdy weszliśmy do restauracji.
Usiedliśmy niedaleko okna. Kelnerka przyniosła nam menu i po chwili zamówiliśmy swoje ulubione dania.
Rozmawiałam z Demi o jej karierze, o tym jak żyje się w Ameryce itp. One wypytywała mnie o studia.
Było bardzo miło. Wydaje mi się, że nawiązałam z nią dobry kontakt. Niall również włączył się do rozmowy. Oni zaczęli żartować i wspominać różne zabawne sytuacje. Ja nie byłam w temacie, ale wszystko dokładnie mi opowiedzieli. Gdy już zjedliśmy i czekaliśmy na deser, wyszłam do łazienki. Po kilku minutach wracałam do stolika. Jednak to co zobaczyłam... To.. Totalnie mnie zamurowało.
Oni się CAŁOWALI...

*** Z perspektywy Zayna ***

Dogadałem się z lekarzem, że już jutro Kate zostanie przewieziona do szpitala w Chinach. Nie wiem jak przeżyję tą rozłąkę.. Będzie mi jej bardzo brakować.. Całą noc spędziłem w klinice, przy łóżko Kate. Trzymałem ją za rękę i setki razy powtarzałem, że będzie dobrze. Chociaż sam nie miałem pewności.
Nie zmrużyłem oka nawet na sekundę. Miałem nadzieję, że dziewczyna wybudzi się choć na chwilę. Uściśnie moją dłoń, czy się uśmiechnie. Ale to się nie stało. O 6 rano przyszedł lekarz. Spisał różne dane z monitorów, które były przy łóżku Kate i dał pozwolenie na przelot do Chin. Później zrobiło się zamieszanie. Kazali mi wyjść z pokoju. Weszło tam pięciu doktorów i kilka pielęgniarek. Po godzinie dostaliśmy informację, że helikopter już jest. Wiedziałem, że do naszej rozłąki jest coraz bliżej. W oczach stanęły mi łzy. Nie chciałem jej zostawiać. Gdyby nie trasa, poleciałbym z nią na te kilka miesięcy...  Z sekundy na sekundę coraz bardziej mnie to przerażało. W ostatnim czasie bardzo przywiązałem się do Kate.. Ukryłem twarz w dłoniach, przecierając pojedyncze łzy, spływające po moich policzkach. Nie mogę. Muszę być silny. Dla niej..
Z zamyślenia wyrwał mnie lekarz, który otworzył drzwi od jej pokoju. Wyszedł on, a za nim całą reszta. Wszyscy ludzie obecni na korytarzu, byli bardzo zainteresowani całą sytuacją. Kilku z nich zrobiło mi zdjęcie. Na szczęście jedna z pielęgniarek to zauważyła i od razu wezwała ochronę. Parę sekund później z pokoju wyjechało łóżko Kate. Ona tam leżała. Wyglądała na słabą... Od razu do niej podbiegłem i chwyciłem za rękę. Odprowadzałem ją aż do windy. Powtarzałem jak bardzo ją kocham, że wszystko będzie dobrze, że ją odwiedzę, a później wrócimy razem do Londynu.. Tuż przed wejściem do windy delikatnie pocałowałem ją w usta. Odsunąłem się i zobaczyłem, że kąciki jej ust lekko się podniosły.
DAŁA ZNAK. JEST SILNA..
Wzruszyłem się.. Coś we mnie pękło.. Łzy spływały po moich policzkach. Ale teraz już ich nie ukrywałem..




I jeeest..
Dziękujemy za 21 komentarzy pod poprzednim rozdziałem!
Nawet nie wiecie jak one motywują!
LOVE YOU <3

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 12.



 
*** Z perspektywy Patricii ***

Łzy lały się po moich policzkach strumieniami. Byłam wściekła na Harrego, ale pewna część mojego serca go kochała.. Bardzo mi na nim zależało.. A on? Zachował się jak dupek. Chociaż mogłam się tego spodziewać.. I jakby tego było mało, to jestem w ciąży.. Jak dalej potoczy się moje życie? Nie mam pojęcia... Przecież dziecko do wielka odpowiedzialność, no i wydatek. A szkoła? Nawet nie mam ochoty o niej myśleć! Dlaczego akurat moje, całe moje życie, musiało się spieprzyć w kilka minut?? I to jeszcze przez kolesia. Nigdy sobie nie wybaczę, że tak bardzo się w to zaangażowałam. Przecież to typowa gwiazdka. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki, a ja myślałam, że przyrzekł mi miłość na zawsze.. Siedziałam na środku dywanu i wpatrywałam się w testy leżące obok. Ich wynik się nie zmienił.. Wstałam i podeszłam do biurka. Wzięłam z niego laptopa i kolejne pudełko chusteczek. Wróciłam na miękki dywan i weszłam na Twittera. Od razu po zalogowaniu się, zrozumiałam że była to zła decyzja. BARDZO ZŁA. Na timeline, wszyscy pisali o mnie, Hazzie, ciąży, aptece. Wrzucali też sporo zdjęć. Moja skrzynka była pełna wiadomości, pytań.. Ale ja nie miałam zamiaru na nie odpowiadać. Z irytacją ‘zamknęłam’ laptopa i ukryłam twarz w dłoniach. Płakałam. Płakałam bez przerwy. Nawet nie zauważyłam kiedy minęły dwie, trzy godziny.. W pewnym momencie usłyszałam mój telefon.


Niechętnie sięgnęłam na łóżko, na którym leżał i spojrzałam na ekran. Nie wiem czego się spodziewałam.. Że Harry do mnie zadzwoni i powie, że to wszystko to tylko głupi żart? Że tak na prawdę bardzo mnie kocha i właśnie czeka pod drzwiami z bukietem kwiatów? Sama nie wiem... Na wyświetlaczu idniał jednak inny napis: Louis, a w tle uśmiechnięty Tomlinson. Od razu odrzuciłam połączenie... Chłopak dobijał się jeszcze kilka razy. Później Liam. I tak na zmianę. W pewnym momencie straciłam cierpliwość. Wyciszyłam telefon, tak że mogłam usłyszeć tylko wibrację i rzuciłam się na łóżko, po raz kolejny wybuchając płaczem. Wtuliłam się w jedną z poduszek i zamknęłam oczy... Starałam się myśleć o wszystkim innym, tylko nie o Hazzie i dziecku. Nawet mi się to udawało, ale do czasu.. Ktoś USILNIE próbował się ze mną skontaktować. I zakładam, że nie był to Lou, ani Liam, bo ten KTOŚ puszczał 2-3 sygnały i się rozłączał. Zrobił to jakieś 10 razy, aż w końcu zeszłam z łóżka i bez patrzenia na ekran, przyłożyłam telefon do ucha.

- Halo.. – odparłam siląc się na normalny ton.
- Patricia? – gdy usłyszałam ten dobrze mi znany, zachrypnięty głos, moje serce zaczęło bić szybciej. Nie wiedziałam jak się zachować. Nakrzyczeć na niego, wyżyć się, czy może wysłuchać? Nie wiem dlaczego, ale wybrałam tę drugą opcję.
- Tak? – spytałam niepewnie i lekko przygryzłam wargę.
- Wiesz.. przemyślałem to wszystko i my... my.. musimy sobie wyjaśnić pare spraw.. – mówił to, jakby był trochę zakłopotany. W głowie miałam tysiąc myśli na sekundę.
- Patricia? Pat? Jesteś tam? – Harry wyrwał mnie z zamyślenia.
- E.. co mówiłeś? – spytałam marszcząc brwi.
- Pytałem, czy możemy się jakoś spotkać.. bo ten.. to chyba nie jest rozmowa na telefon.. – mówiąc to, jąkał się. Może coś przeczuwał? Bał się, tego co mu jutro powiem? A zwłaszcza, co wykazały testy?
- Dobrze. – odparłam krótko, chcąc zakończyć tą niezręczną wymianę zdań.
- Jutro, o 16, będę czekał pod Twoim domem. – raczej nie pytał, a stwierdził.
- Mhm.. – wymamrotałam cicho i rozłączyłam się bez pożegnania..

*** Z Perspektywy Emily ***

Za chwilę miał być przełomowy moment w moim życiu. Jednak nie byłam pewna, czy jestem na to gotowa. To znaczy, wiem że Niall jest tym jedynym, ale mam dopiero 17 lat.. A jeśli przydarzy mi się to, co Patricii?! Nie nie nie! Lepiej poczekać.
-Niall, proszę przestań. Nie jestem chyba gotowa. - przerwałam mu, w całowaniu wszystkich części mojego ciała. W tym samym momencie oderwał się ode mnie i zobaczyłam blask w jego oczach, który powoli zanikał. Nie widziałam jeszcze takiego zawiedzenia na jego twarzy.
-Ale dlaczego? nic do mnie nie czujesz? Zrobiłem coś źle? Em, posłuchaj.. To też byłby mój pierwszy raz... ja nie mówiłem Ci tego, ale podejrzewam że jestem bardziej zestresowany od Ciebie! - powiedział jednym tchem. Po chwili kontynuował:
- Ale nie martw się, jeśli nie dzisiaj to za jakiś czas. Bardzo mi na Tobie zależy, więc poczekam. Nigdzie nam się nie śpieszy, tak? - uśmiechnął się promiennie, a mi kamień spadł z serca. Ale z drugiej strony bardzo się cieszyłam, ponieważ miałam satysfakcje że chciał to zrobić właśnie ze mną! Po raz pierwszy! Cieszyłam się jak małe dziecko. No ale w końcu miałam powód.
- Niall, czy możesz sprawić, żebyśmy jakimś cudnym sposobem zjechali na dół? - zaczęłam się śmiać, a on mi zawtórował.
-Jasne słońce, wystarczy jeden telefon - wyciągnął swojego białego iPhone'a i zrobił minę której nie mogłam zrozumieć. - Ups, nie ma tu zasięgu. - udał bezradnego, jednak wiedziałam że robi to specjalnie.
- To ile jeszcze muszę tu z Tobą siedzieć? Czuję się jak w więzieniu! - udałam zmęczoną, jednak on chyba podchwycił mój sarkazm bo w szybkim tempie podszedł do mnie, mocno mnie objął,a  potem odszedł i położył się na jednej z ławek we wnętrzu kapsuły i gestem pokazał abym zrobiła to samo. Posłusznie, wykonałam jego polecenie. Leżeliśmy w siebie wtuleni, a nad nami było czyste, bezchmurne niebo, całe w gwiazdach. To bł niepowtarzalny widok jak na Anglię. Wtuliłam się w idealnie wyrzeźbiony tors Nialla, a on odwdzięczył mi się tym samym. Leżeliśmy tak jakiś czas, kiedy usłyszałam męski głos. Odwróciłam się a tam był, podejrzewam że kierownik London Eye. To on nas zatrzymał na górze. Delikatnie obudziłam Niallera, całując go w usta, a ten momentalnie się otrząsnął i wstał. Wyszliśmy z kapsuły i pokierowaliśmy się w stronę parku, jednak nie mogło być tak pięknie, jak sobie to wyobrażałam. Szliśmy ścieżką, gdy nagle, na naszej drodze, ukazała się .... DEMI LOVATO.

*** Z perspektywy Zayna ***


- No cześć Zayniak. Co u Ciebie Skarbie? – w słuchawce zabrzmiał przesadnie miły głos. Wiedziałem, że chciała mnie wkurzyć.
- Czego chcesz? – spytałem szorstko. – I nie mów do mnie Skarbie!
- Ojoj.. ktoś tu się zdenerwował? Ale co się stało? – pytała udając, że się przejmuje.
- Nie udawaj. Dobrze wiesz, co się stało. A to wszystko TWOJA WINA! – rozgoryczony wykrzyczałem do telefonu.
- Moja? No chyba sobie żartujesz! – teraz ona również była poirytowana.
- Tak Twoja! I nie udawaj głupiej! To stało się przed Twoim domem! I pamiętaj, poniesiesz za to konsekwencje! – z każdym słowem coraz bardziej się we mnie gotowało. Byłem taki wściekły.
- Nie pozawalaj sobie za dużo Zayn! Nie jestem zabawką, którą możesz pomiatać na prawo i lewo. – upominała mnie Pezz. Ale jej słowa nie miały dla mnie żadnego znaczenia.
- I wydaje mi się, że zapomniałeś o umowie. Pamiętasz co podpisałeś? To teraz trzymaj się zasad. Zostaw tą swoją Kate. I tak z tego nie wyjdzie. A my,  mamy dzisiaj iść na kolację. ROMANTYCZNĄ kolację, rozmawiałam z menagerem. – powiedziała po chwili ciszy, jak gdyby nigdy nic.
- Pieprzyć zasady! Kocham ją! – wykrzyczałem tak głośno, że jedna z pielęgniarek zmierzyła mnie wzrokiem. Nie czekając na odpowiedź Perrie rozłączyłem się i z całej siły uderzyłem pięścią w ścianę. Potem bezsilnie opadłem na jedno z krzeseł na korytarzu. Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane? Dlaczego? W dodatku nie wiem co z Kate. Jej stan jest tragiczny. Tak bardzo się boję..
- Panie Malik? – usłyszałem spokojny głos lekarza, z którym rozmawiałem wcześniej. 
- Tak? – podniosłem głowę z zaciekawieniem.
- Proszę wejść do mojego gabinetu – powiedział mężczyzna i wskazał drzwi na przeciwko.
Miał bardzo poważną minę. Nic nie mogłem odczytać z jego twarzy. Wiedziałem tylko, że ma mi coś do przekazania. I obawiałem się, że to nie jest nic dobrego.. Niepewnym krokiem ruszyłem za nim. Doktor zamknął drzwi i wolnym krokiem przeszedł przez cały pokój. W końcu usiadł przy biurku i skinął głową, bym zajął miejsce po drugiej stronie. Zrobiłem to i zacząłem się w niego wpatrywać. Sekundy dłużyły mi się w nieskończoność. Głośno przełknąłem ślinę, a on w końcu postanowił mi cokolwiek powiedzieć.
- Otóż.. Zayn.. mogę po imieniu? – spytał, a ja pokiwałem głową.
- Nie będę Cię dłużej trzymał w niepewności. Twoja dziewczyna jest w bardzo złym stanie. BARDZO. Musi zostać poddana kilku poważnym operacjom. Jednak ich wykonanie, nie jest możliwe w naszym kraju. Po prostu nie ma odpowiedniego sprzętu i żaden lekarz się jej nie podejmie. – głośno odetchnął. – A jeśli te zabiegi nie zostaną przeprowadzone, Pańska dziewczyna nie.. przeżyje. – powiedział mężczyzna, a mi całe życie przeleciało przed oczami. Zrobiło mi się gorąco, a łzy napłynęły do oczu. Po raz kolejny przeanalizowałem jego wypowiedź. „ w naszym kraju..”
- A gdzie te operacje mogą zostać przeprowadzone? – spytałem po chwili namysłu, a w moim sercu pojawił się płomyk nadziei.
- W Chinach. – odparł lekarz i czekał na moją reakcję.
Przyznam, że nieco przeraziła mnie odległość, ale jeśli to ją miało uratować..
- Dobrze. A kiedy? Bardzo zależy mi na czasie. – powiedziałem zdecydowanie.
- Pierwsza - jeszcze w tym tygodniu. Później kolejne i kilkumiesięczna rehabilitacja. Ale od razu Cię uprzedzam. To są ogromne koszta. – stwierdził, po czym położył dłonie na biurku.
- Pieniądze nie są ważne proszę Pana.. Tu liczy się życie.. – odparłem bez wahania.

W związku z Waszymi pytaniami i prośbami, postanowiłyśmy dodawać rozdziały 3 razy w tygodniu <3

Po 15 komentarzach, pojawi się NEXT!

Love <3 ;*



poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 11.

*** Z Perspektywy Patricii ***

Czekałam grubo ponad godzinę zanim podpisywanie płyt się skończyło, ciągle zastanawiając się, dlaczego Hazz się tak zachował. Jak mógł mnie tak potraktować? Nie mogłam w to uwierzyć, jeszcze kilka godzin temu, leżeliśmy razem w łóżku, mówiąc sobie jak to bardzo się kochamy i że jeśli będziemy mieć dziecko, to sobie poradzimy. Byłam załamana. Z moich myśli, co chwilę wyrywała mnie Emily, która na  siłę próbowała mnie pocieszyć, wymyślając przeróżne historie wyjęte z kosmosu na temat zachowania Hazzy. Byłam bliska płaczu, jednak nie mogłam tego po sobie pokazać. Patricia, jesteś twarda. Pamiętaj o tym!  Upominałam się sama, jednak to było na marne. Pojedyncze łzy zaczęły ściekać po moim policzku. W tej samej chwili, chłopcy podnieśli się zza stolika i zmierzali do wyjścia. Oczywiście fanki nie mogły odpuścić, pomimo tego że miały już zdjęcia i autografy. Nie miałyśmy szans się do nich dostać. To było nieosiągalne. Nagle... zobaczyłam jak chłopcy wołają nas z drugiej strony. Od tylnego wyjścia. Aaaaah, rozumiem. Chcieli zmylić fanki, aby móc z nami pogadać. Poszłyśmy razem z Em w ich stronę, przynajmniej ja szłam niepewnym krokiem. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Z daleka usłyszałam jak Louis z smutną miną, błagalnym tonem wyszeptał:
-Harry, nie rób tego. Wcale tego nie chcesz.. - jednak loczek tylko zmierzył go wzrokiem, nakazując aby się zamknął. Nigdy nie widziałam ich w tak napiętej atmosferze. Lou odsunął się do tyłu, nie chcąc się wtrącać, a ja byłam coraz bardziej roztrzęsiona. Stanęłam kilka centymetrów o
d Hazzy a on dalej z kamienną twarzą mierzył mnie wzrokiem. To nie był; już ten sam Harry co dzisiaj rano.
- Chciałem Ci tylko powiedzieć, że ta noc to była zwykła zabawa. I było nawet ok, ujdzie. Chociaż znałem lepsze laski, bardziej doświadczone. W sumie to nic dla mnie nie znaczysz. Mówię Ci to, bo po prostu nie chcę, żebyś wyobrażała sobie coś więcej. Chciałem się zabawić i mi się udało. A ta gala wczoraj? Założyłem się z chłopakami o kilka stów że się zgodzisz ze mną pójść. Sory, nie jesteś w mojej lidze. Nie zasługujesz na mnie, po prostu nie dorastasz mi do pięt. Więc, nie wiem, chyba nara, tak? Aaa i jeszcze poznaj moją dziewczynę, Taylor Swift. - Powiedział to z takim podziwem  jakby nie widział nikogo piękniejszego. Jaka ze mnie idiotka! Co ja sobie myślałam?! Popatrzyłam na resztę chłopców, oni ze spuszczonymi głowami patrzyli w dół, a Em przytuliła mnie i posłała najbardziej wrogie spojrzenie Hazzie jakie do tej pory u niej widziałam. Byłam załamana, nie wiedziałam czy mam coś zrobić, czy po prostu odejść. Wybrałam to drugie.. jednak Em nie mogła normalnie odejść. Nigdy jej takiej nie widziałam.
-Pamiętasz co ci kiedyś powiedziałam? Że jeśli ją zranisz, to cię zabije gnoju! I własnie to zrobiłeś. Jak mogłeś?! Jesteś zwykłym sukinsynem, który nie dorasta do pięt jej! Bo ona ma przynajmniej jakieś wartości w życiu, szanuje przyjaciół, a ty?! Ty jesteś tylko zadufaną w sobie gwiazdką, która myśli że jak ma ładną buźkę to, to już jest wszystko. Nie zbliżaj się do nas więcej! - w tym momencie uderzyła z pięści Hazze, tak mocno, że aż poleciała mu krew z nosa, a jego warga została rozcięta. Było mi przykro, chciałam go przytulić i opatrzyć ta drobną ranę, jednak z drugiej strony byłam zadowolona, że to dla mnie zrobiła. Wróciłyśmy do domu, a ja szybko pobiegłam do swojego pokoju zostawiając Emily na dole, i zamknęłam się bez słowa w pokoju. Nie miałam siły na nic, poza płakaniem w poduszkę z przerwami na krótki sen.
2 tygodnie później:
Ostatnie dni mijały mi baaardzo wolno i bezużytecznie. Em, próbowała ze mną rozmawiać, jednak to nie miało sensu, bo miałam w głowie pustkę, a jak już o czymś myślałam, to był to tylko Harry.  Nie mogłam go wyrzucić z mojej pamięci. Byłam kilka dni w szkole, jednak nic do mnie nie docierało, więc postanowiłam zrobić sobie przerwę i wyleczyć moją depresję, ale chyba nie miałam jak. Postanowiłam, ze zrobię sobie dzisiaj krótki spacer, na dworze panowała jesień. Typowa, złocista jesień. Jak na Anglię, to była ona cudowna. Poszłam do parku, spacerowałam, jednak już po chwili żałowałam tego, że wyszłam z mojego miękkiego i przyjemnego łóżka. Na przeciw parku, po drugiej stronie ulicy, zobaczyłam aptekę. Przypomniałam sobie o czymś, co miałam zrobić już kilka dni temu! Całe moje załamanie, wyrzuciło mi tą myśl z głowy. W szybkim tempie, pobiegłam tam, kupiłam kilka sztuk potrzebnej mi rzeczy i w biegu wróciłam do domu. Bez rozbierania i bez zamienienia chociaż słowa z Em wybiegłam do łazienki na piętrze i zrobiłam to co musiałam zrobić. Musiałam poczekać 15 minut, aż test pokaże wynik. Ta chwila dłużyła mi się niesamowicie. Bałam się tego wyniku, jak nie wiem co. Wreszcie nadszedł ten moment. Niepewnie popatrzyłam na test i.... JESTEM W CIĄŻY. Mój świat załamał się w tym momencie. Nie dość, że mam 17 lat i będę miała dziecko, to jeszcze jego ojciec mnie zostawił, bez wytłumaczenia, a jedynym powodem miało być to 'że nie jestem go godna'. Zaczęłam płakać w środku mojego pokoju aż zobaczyłam w drzwiach zdziwioną Em która zaczęła krzyczeć:
-Pat, czemu kupowałaś testy ciążowe?! Cały internet o tym huczy! Patrz jakie nagłówki 'dziewczyna Harryego z 1D będzie mamą? A ojcem Styles, czy może jeszcze ktoś inny?!' 'Patricia i Harry rodzicami' dlaczego tam... - zobaczyła w tym momencie testy na dywanie i tylko dodała:
- Nie nie nie nie nie! Nie, jesteś w ciąży! Ze Stylesem! Gorzej być nie może.- chwyciła się za głowę i z załamania oparła się o ramę drzwi. Czuła to samo co ja. Byłam załamana, chciałam się zabić.


*** Z Perspektywy Emily ***
Wróciłam z Pat do domu po całym incydencie z Hazzą. Jak on mógł to zrobić, co za dupek.. Nie chciała z nikim rozmawiać. Wiedziałam, ze nie zrobi niczego głupiego, znałam ją. Stwierdziłam, że moja obecność jest tutaj zbędna. Poszłam spać.
2 tygodnie później. 
Nialler, tak strasznie mi się podobał, ale on ma dziewczynę. Studia się już zaczęły, strasznie przynudzają. Pat w ogóle nie chodzi, przez co mi się nudzi  Prawie codziennie widzę się Horanem, jednak ciężko jest nam rozmawiać i się kolegować kiedy tak bardzo nas do siebie ciągnie. Był nudny wieczór, więc postanowiłam zadzwonić do Blondasa:
-Hej Em, spotkamy się?- odebrał już po pierwszym sygnale i sam zaproponował od razu spotkanie haha, gdy usłyszałam ten jego radosny i słodki głos, kolana się pode mną ugięły i nie mogłam mu odmówić.
- Ok, to może pójdziemy na London Eye? Mieszkam tu już kilka miesięcy i jeszcze tam nie byłam,a  poza tym o tej porze nie będzie tam wielu osób, więc będziemy mogli pogadać.
- Ok, to będę u Ciebie za 5 minut, może być?
-Jasne, już czekam.
Nialler jak powiedział, tak szybko się zjawił. Otworzyłam mu drzwi i za bardzo nie wiedzieliśmy co zrobić, czy się przytulić a może podać tylko rękę? Staliśmy tak, aż ja delikatnie 'po przyjacielsku' go objęłam. Wtulił się we mnie i było taaak przyjemnie. Mogłabym tak stać do rana. Jednak postanowiłam opanować sytuację, bo ten uścisk trwał już stanowczo za długo.
-Niall, pamiętaj jesteśmy tylko przyjaciółmi. Masz dziewczynę. - pouczyłam go,  a on spuścił głowę na dół i ruszyliśmy pieszo w stronę naszej wieczornej atrakcji. Było to jakieś 30 minut piechotą od naszego domu. Postanowiliśmy się przejść, bo była piękna pogoda jak na Londyn. O dziwo, całą drogę nasza rozmowa się kleiła i przybierała coraz to nowe tematy. Świetnie się bawiłam. Nawet nie wiem kiedy, ale byliśmy już na miejscu. Spojrzałam na Nialla, a ten się tylko uśmiechał.
-Poczekaj tu na mnie chwilkę, muszę coś załatwić. Było ciemno więc nie widziałam gdzie poszedł. Dochodziła już 22 wieczorem. Po kilku minutach Horan wrócił i zakomunikował:
-Em, mamy dla siebie całą kapsułę! Kierownik powiedział że nie ma sprawy, jeśli napiszę o nim na swoim Twitterze. Chyba chce mieć swoje fanki haha. - zaczął się śmiać tym swoim uroczym uśmieszkiem. Świetnie, że będziemy tam sami, możemy w końcu pogadać, bez żadnych osób trzecich. Weszliśmy do jednej z kapsuł i zanim się obejrzeliśmy byliśmy już na samym szczycie. Obróciłam się plecami do Nialla i patrzyłam na cudowny widok Anglii nocą, którego jeszcze nie widziałam z tak wysokiego punktu.
-Wow, tu jest niesamowicie. - zdołałam z siebie wykrztusić. W tym samym momencie Niall, od tyłu chwycił mnie i objął w chwili, zrobiło mi się gorąco i zaparło dech w piersiach.
- Ty jesteś bardziej niesamowita. Lepsza niż to wszystko razem wzięte. - Super, pomyślałam, naprawdę nasza 'przyjaźń' jest cudowna. Nie mogę przebywać w jego towarzystwie, jeśli chcę się trzymać od ich związku z dala. Postanowiłam zainterweniować.
- Swojej dziewczynie, też tak słodzisz? - zapytałam z niepewnością w głosie. On odwrócił mnie w swoją stronę, tak że nasze twarze dzieliły dosłownie 2 centymetry. Ale wcale nie czułam skrępowania, dziwne.
- Głuptasie, nie mam żadnej dziewczyny. Amy to tylko moja przyjaciółka z dzieciństwa. Powiedziałem Ci to, żebyś była o mnie zazdrosna. Chciałem cię zdobyć. Przepraszam, wiem że to było głupie z mojej strony, ale nie wiedziałem co zrobić. Ale teraz widzę, że Tobie zależy tak samo jak mi. - byłam na niego wkurzona, jednak widok jego pięknych, błękitnych oczu, zupełnie mnie uspokajał i działał na mnie kojąco. Nawet nie wiem kiedy  ale teraz to ja go pocałowałam i to tak inaczej. Nie tak jak przedtem. Namiętnie i z miłością. Wiedziałam, że to jest jedyna osoba, którą chcę teraz całować. Nie mogłam przestać, on był jak... jak narkotyk. Uzależniał. Zdziwiło mnie to, że cały czas stoimy w miejscu. U samej góry. Przeraziłam się.
-Niall! Dlaczego nie jedziemy?!
-Ymmm, no bo zapłaciłem kierownikowi aby nas zatrzymał tu na jakieś 2 godzinki? Wiedziałem że ci się tu spodoba a poza tym jest tak.. romantycznie. I mam jeszcze plany, jak możemy zapełnić nasz czas tutaj - uśmiechnął się cwaniacko, poruszał znacząco brwiami i natychmiastowo zbliżył się do mnie, całując moją szyję  tak że nie mogłam oddychać. Zaczął powoli zsuwać ręce, wzdłuż mojej talii. Ta chwila była magiczna. Powoli, zaczął odsuwać moją zwiewną sukienkę, którą na sobie miałam. Szło mu to błyskawicznie, już po chwili, ona ledwo trzymała się na moich biodrach, a ja zaczęłam rozpinać jego koszulę. Tak, wiedziałam że to ten moment. Ta chwila. Chciałam ją zapamiętać na wieki.

*** Z Perspektywy Zayna ***

Zadzwoniłem już chyba do wszystkich znajomych Kate. Nigdzie jej nie było. Nagle zadzwonił mój iPhone. Odebrałem w pośpiechu, myśląc że to może Kate, dużo się nie pomyliłem.
- Witam pana, czy rozmawiam z Zaynem Malikiem? - powiedział poważny, starszy męski głos.
- Tak, coś się stało?- zapytałem zdezorientowany.
- Pańska znajoma, Kate leży w szpitalu i jest w bardzo ciężkim stanie. Miała wypadek. Potrąciła ją ciężarówka. - upuściłem telefon, cały mój świat legł w gruzach. musiałem jak najszybciej ją zobaczyć. - W jakim szpitalu się znajduje?
- Tym na Brodley Road.
- Zaraz tam będę - rzuciłem szybko i od razu pojechałem na wyznaczone miejsce. Nie zważałem na jadące auta, ani na określoną prędkość. Po prostu musiałem się tam dostać jak najszybciej. Na szczęście droga zajęła mi trochę ponad 10 minut. Nie było to daleko. W recepcji zapytałem o numer pokoju i od razu tam pobiegłem. Gdy wszedłem do jej sali, ledwo co poznałem że to ona. Była cała zabandażowana i popodpinana do różnych rurek i kabli. Załamałem się.
2 tygodnie później.
W szpitalu spędzałem cały mój wolny czas. Jednak nie mogłem opuścić żadnego koncertu, Paul mi nie pozwolił. Postanowiłem nikomu nie mówić co się stało, bo byliby tylko przerażeni i zrobił by się chaos. A ona potrzebuje teraz tylko ciszy i spokoju. Minęło już tyle czasu, a po mojej dziewczynie nie było widać żadnej poprawy. Musiałem porozmawiać z lekarzem.
- dzień dobry. Czy Kate z tego wyjdzie? - zapytałem prosto z mostu.
- Niestety, jej stan jest tak niebezpieczny, że musi być podpięta do tych urządzeń 24/7 . Nic nie możemy zrobić. I podejrzewamy że najbliższe kilka miesięcy spędzi w śpiączce. Wypadek, spowodował poważne obrażenia mózgu, na które nie mamy lekarstwa. Są 2 opcje, albo wyzdrowieje po minimum 6 miesiącach, albo straci pamięć na zawsze. Nie będzie nic pamiętać. Przykro mi. - spuściłem głowę, i czułem że zbiera mi się na płacz. 6 miesięcy. Ale dlaczego właśnie ona?! Zadawałem sobie to pytanie. Jednak nie mogłem sobie odpowiedzieć. Nie wiedziałem co robić. Ciągle ktoś do mnie dzwonił, zobaczyłem na wyświetlacz. To Pezz. Odebrałem.
- Halo?




No i jest kolejny rozdział, trochę mi chyba nie wyszedł, ale mam nadzieję że nie jest najgorszy. Po 15 komentarzach pojawi się kolejny! :)
Lots of love ♥ xx

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 10.

*** Z perspektywy Patricii ***

Mogłabym leżeć wtulona w Harrego przez cały dzień... Był wszystkim, czego potrzebowałam. Bardzo ucieszyło mnie to, jak dojrzale podszedł do tej sprawy...
Z zamyślenia wyrwał mnie jego lekko zachrypnięty głos:
- Skarbie.. musimy się powoli zbierać.. – powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Nie.. posiedźmy tu jeszcze trochę.. – odparłam smutnie. Nie chciałam stamtąd iść.
Było tak cudownie. I jeszcze ta cieplutka kołdra.. Obróciłam się na drugi bok, a Harry wstał z łóżka nic nie mówiąc. Chwilę pokrzątał się po pokoju, po czym poszedł do łazienki. W tym czasie, szybko narzuciłam na siebie bieliznę i znów wskoczyłam do łóżka. Hazz wrócił. Nie patrzyłam co robi, bo planowałam jeszcze się zdrzemnąć. W pewnym momencie świeże, nieco zimne powietrze musnęło moje ramiona, więc szybko nasunęłam kołdrę aż pod szyję. Jak się okazało – nie na długo. Poczułam, że ktoś mnie ‘odkrywa’, a później podnosi. Oplotłam ręce wokół jego szyi, bo nie wiedziałam co zamierza. Dosłownie kilka sekund później pożałowałam, że nie wyrwałam się z tego uścisku. Wyszliśmy na balkon.
Wielki, może i piękny, ale bardzo zimny. Od razu przeszły mnie dreszcze, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
- Harry, co Ty robisz? Tu jest zimno.. – wymamrotałam wtulając się w chłopaka, by nieco się ogrzać.
On zrobił kilka kroków do przodu i zaczęliśmy kręcić się w kółko. Po kilku obrotach się zatrzymaliśmy.
- Tak się cieszę, że Cię mam – wyszeptał mi do ucha Hazz i ucałował mnie w szyję.
- Też się cieszę, ale.. moglibyśmy się cieszyć w pokoju? – spytałam z nadzieją w głosie.
- taaa.. jasne – zaśmiał się chłopak i po chwili wróciliśmy do sypialni. – Chciałem Cię tylko trochę przebudzić. I chyba mi się udało – dodał stawiając mnie na ziemi.
Od razu ubrałam pierwszą lepszą koszulkę i jeansy, które miałam pod ręką. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to moje ciuchy. Ale jak? Przecież przyszłam tutaj w sukience? Nieważne. Pomyślałam i poszłam do łazienki. Szybko umyłam zęby, twarz, uczesałam się i nałożyłam lekki make-up. Zadziwiające było to, że Harry zadbał o każdy szczegół. Nawet o błyszczyk.
- Jesteś już gotowa? Bo musimy lecieć – usłyszałam głos z pokoju.
- Już juz.. – odpowiedziałam zastanawiając się, gdzie mu się tak spieszy.
Wróciłam do sypialni, a tam czekał Hazz z moją torebką i telefonem w ręku. Podał mi je i wyszliśmy z apartamentu. Spojrzałam na ekran iPhone’a. Był 9 października, południe.
No taak.. premiera płyty
- O której macie spotkanie z fanami? – spytałam gdy weszliśmy do windy.
- O 16. Ale jakąś godzinkę wcześniej musimy tam być. Dlatego Cię tak pospieszałem – odparł z uśmiechem Harry.
Widna jechała kilkanaście sekund. Gdy byliśmy już przy recepcji, chłopak oddał kartę-klucz od pokoju i wyszliśmy jakimś dziwnym wyjściem. Przy drzwiach czekała na nas Taxówka.
To pewnie jakieś tylne wyście. W końcu wyjechaliśmy na zatłoczone Londyńskie ulice.
W pewnym momencie zobaczyłam kobietę w ciąży, a po chwili parę z małym dzieckiem.
Co jeśli to prawda? Czy damy sobie radę? te pytania dręczyły mnie od samego rana. Postanowiłam, że od razu po powrocie do domu umówię się na wizytę u lekarza – oczywiście za jakiś czas. Harry wpatrywał się we mnie, ale nic nie powiedział. On pewnie też podzielał moje obawy, ale nie chciał mnie martwić.
- Może się Pan zatrzymać przy najbliższej aptece? – spytałam kierowcy.
On tylko skinął głową i po kilku minutach wjechał na parking. Z daleka zobaczyłam napis „PHARMACY”. Wyszłam z samochodu i skierowałam się w tamtą stronę. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki. Już miałam się obrócić, gdy chłopak chwycił mnie za rękę.
- Nie możemy tam iść razem. – powiedziałam od razu.
- A niby dlaczego? – droczył się ze mną Harry.
- Co jeśli ktoś nas zobaczy? – spytałam niepewnie, na co on tylko wzruszył ramionami.
Nie chciałam odpuścić.. Już widzę, jaka afera by się rozpętała, że Harry kupuje testy ciążowe z jakąś dziewczyną.. On również był uparty. W końcu założył swoje RayBany i poszliśmy do apteki. Zakupy zrobiliśmy szybko. Mimo to, nasza obecność nie uszła uwadze innych klientów i obsługi. A zwłaszcza to, co kupowaliśmy.. W końcu wyszliśmy na parking. Kierowca podjechał pod same drzwi. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy do domu.
Harry całą drogę próbował mnie rozśmieszać – widząc jak zestresowana jestem. Po półgodzinie TAXI zatrzymało się pod moim mieszkaniem. Hazz zapłacił i mnie odprowadził.
Na pożegnanie czule się pocałowaliśmy.
- Mam nadzieję, że zobaczę Cię w Westfield – powiedział, gdy szedł chodnikiem w stronę swojego domu.

*** Z perspektywy Emily ***

Niall był taki.. zmysłowy..
Gdy tylko odwzajemniłam pocałunek, poczułam, że kąciki jego ust się podniosły. Nasze czułości trwały aż do końca filmu. Pod sam jego koniec, wtuliłam się w Nialla i zasnęłam..
Rano obudziły mnie pocałunki w szyję i policzki. Nigdy bym sobie nie wyobrażałam, że może mnie spotkać coś takiego...
Postanowiłam się trochę odświeżyć, przed kolejną porcją pocałunków. Koło 12 wróciłam do pokoju i usiadłam na kolanach Nialla. On od razu musnął moje wargi i już po chwili nasze języki ‘walczyły’ o dominację. Oplotłam nogi wokół jego talii, a on położył ręce na moich plecach. Czułam się cudownie. Nic dookoła się nie liczyło. Tylko Ja i On..
Ten piękny moment przerwała pewna ‘lampeczka’ w mojej głowie. Co ja robię? On ma dziewczynę! Przecież przyrzekłam sobie, że nie zniszczę tego związku!
Przerwałam pocałunek, odchyliłam się nieco do tyłu i położyłam dłonie na torsie Nialla, powstrzymując go przed kolejnym ‘zbliżeniem’. On spojrzał na mnie pytająco.
- Nie mogę.. to znaczy.. nie możemy Niall.. – odparłam po chwili milczenia.
Chłopak się nie odezwał tylko patrzył tymi swoimi pięknymi oczkami prosto na mnie.
Wstałam i usiadłam obok niego. 
- Zrozum, nie możemy tego robić. Ty masz dziewczynę, którą zarzekałeś się – bardzo kochasz. Ona pewnie czuje do Ciebie to samo.. Nie chcę zniszczyć Waszego związku – powiedziałam, bo stwierdziłam, że on się chyba nie domyśli.
Gdy to usłyszał, nieco spoważniał.
- Nie mów, że Ci się nie podobało – wypalił po chwili z zawadiackim uśmieszkiem na twarzy.
- Niall, nie o to chodzi.. – wymamrotałam.
Chociaż jedynym czego teraz chciałam – to znów go pocałować. Musiałam się powstrzymać.
Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi.
- Emily, poczekaj! – usłyszałam głos Nialla. Po chwili chwycił mnie za rękę i obrócił w swoją stronę. Położył jedną dłoń na moim policzku i delikatnie musnął usta. Nie czekając ani chwili wpił się w nie i objął mnie w pasie. To był taki pocałunek... nogi miałam jak z waty.
Nie zamierzałam protestować. Chciałam tego. Naprawdę tego chciałam. Wplotłam dłonie w jego włosy, lekko pociągając za końcówki.
Nasze pocałunku mówiły to, czego my nie mieliśmy odwagi.
- NIAALLLL! Zbieraj się, zaraz wyjeżdżamy!! – usłyszałam Louisa tuż zza drzwi, a później pukanie.
Oderwałam się od blondyna jak poparzona. W tym samym momencie Lou wszedł do pokoju.
- Ojojoj.. chyba Wam przerwałem, przepraszam.. – powiedział, gdy tylko nas zobaczył.
Niall rzucił mu piorunujące spojrzenie.
- Nie, nie. Ja właśnie miałam wychodzić – odparłam z uśmiechem. Czułam, że zrobiłam się cała czerwona na twarzy. Przytuliłam obu chłopaków i poszłam do domu, by przygotować sie na podpisywanie płyt.

*** Kilka godzin później *** Z perspektywy Patricii ***

- Emily, chodź bo zaraz się spóźnimy – krzyknęłam w stronę przyjaciółki, która po raz kolejny poprawiała swoją fryzurę.
- No już.. Idę, idę – wymamrotała nieco zdenerwowana i ruszyła w stronę wyjścia.
Poszłyśmy do garażu i Em wyjechała naszym białym BMW na ulicę.
- Rozmawiałaś może z Kate? Ona chyba też będzie, nie? – spytała Emily.
Wzruszyłam ramionami i odparłam z uśmiechem.
- Nie, nie dzwoniłam do niej. Ale wiesz, pewnie siedzi już z Zaynem w garderobie. – wlepiłam wzrok w przednią szybę.
Emily nerwowo wierciła się na fotelu.
- Co jest? – zapytałam w końcu, bo wiedziałam, że coś ją dręczy.
- Mam jakieś złe przeczucia. – odparła po czym głośno westchnęła.
- A jak tam z Niallem? – chciałam nieco poprawić jej humor, a przecież wróciła do domu później niż ja.. Więc pewnie u niego nocowała..
- Sama nie wiem.. Niby dobrze.. ale jednak..
- Ale jednak co?
- Oh Pat. On ma dziewczynę, a ja tyle czasu u niego byłam i cały czas się całowaliśmy.. – wydusiła z siebie w końcu.
O tak. To chciałam usłyszeć. To znaczy te 4 ostatnie słowa. Spojrzałam na przyjaciółkę z zawadiackim uśmiechem, ale ona nie podzielała mojej radości.
- Em.. luuz. Przecież się z nim nie przespałaś... A nawet jeśli byście to zrobili, to co?
Od razu widać, że on coś do Ciebie czuje. O Tobie już nie wspomnę, bo słyszałam te wielogodzinne wywody o tym jaki jest cudowny, kochany, idealny.. – powiedziałam pewnie.
- Patricia.. nic nie rozumiesz – rzuciła dziewczyna i pokręciła głową.
Później zaczęła wypytywać mnie o Hazzę. Więc wszystko jej opowiedziałam. No.. może nie wszystko.. Byłam taka szczęśliwa. Na same wspomnienia robiło mi się ciepło na sercu.
- A tak w ogóle.. to jak mogłaś mnie tak oszukać? – spytałam z udawanym wyrzutem, gdy wjeżdżałyśmy na parking.
- A co, nie podobało Ci się? – spojrzała na mnie z uśmiechem i zatrzymała samochód.
Mocno ją przytuliłam i wsiadłyśmy z auta. Miałyśmy jeszcze trochę czasu, więc weszłyśmy do sklepu muzycznego. Przy samym wejściu było tysiące egzemplarzy płyt chłopców, a obok tego? Dziesiątki fanek, przepychających się cały czas. My zwinnie przecisnęłyśmy się do półki, wzięłyśmy dwie płyty i ustawiłyśmy się w kolejce. Po 20 minutach czekania zapłaciłyśmy i poszłyśmy w miejsce podpisywania płyt. To było obok Starbucks’a.
Stał duży biały stolik, a przy nim pięć krzeseł. Nieco ‘wepchałyśmy’ się do kolejki, no ale mówi się trudno. Chwilę później zrobiło się wielkie zamieszanie. Najpierw wyszła ochrona, a potem chłopcy. Ależ mój Harry cudownie wyglądał...
Cierpliwie czekałyśmy na swoją kolej. Międzyczasie rzuciłam okiem na osoby stojące obok nas. Nigdzie nie było Kate.. To dziwne.. Zayn chyba też wypatrywał jej w tym tłumie.

W końcu przyszła nasza kolej. Jako pierwszy był Liam. Od razu się uśmiechnął, podpisał płytę i chwilę pogadaliśmy. Lou i Zayn zachowywali się tak samo. Obok mulata siedział Harry. Stwierdziłam, że nie wypada się na niego rzucić i pocałować, więc spokojnie podeszłam i podałam mu płytę.
 - Cześć jestem Harry, a Ty? – spytał mnie totalnie bez emocjonalnie i spojrzał pustym wzrokiem, To nie był ten chłopak co dziś w nocy, czy rano. To nie był mój Harry.
To jego pytanie bardzo mnie zaskoczyło. W ogóle zachowywał się dziwnie. Tak jak by..
jakby mnie nie znał...

*** Z perspektywy Zayna ***

Podpisywaliśmy płyty, ale mnie jakoś to nie obchodziło. Martwiłem się o Kate..
Nie przyszła z dziewczynami.. I nie obierała mojego telefonu. Po godzinie podpisywania mieliśmy chwilę przerwy. Od razu poszedłem w ustronne miejsce i wyjąłem telefon. Miałem wiadomość od Perrie. Otworzyłem ją, by zaraz potem skasować. Ale coś mnie zaciekawiło.. A raczej przeraziło. To było zdjęcie karetki. I lekarzy.. Oni.. oni klęczeli nad kimś. To była dziewczyna. Na samą myśl, że to może być Kate zrobiło mi się gorąco. Przeczytałem podpis pod zdjęciem i zamarłem. „Biedna Kate.. A tak ładnie razem wyglądaLIŚĆIE... haha”

Bez zastanowienia wybiegłem z Centrum Handlowego. Usłyszałem Paula. Coś za mną krzyczał. Ale to mnie nie obchodziło. W biegu jeszcze raz spojrzałem na zdjęcie. Zakuło mnie w sercu. W oczach stanęły mi łzy. Nie mogę jej stracić. NIE MOGĘ!






Miał być jakieś 2 godziny temu, ale totalnie opuściła mnie wena.
Nie jestem zadowolona  z tego rozdziału.. przepraszam :c



wtorek, 16 kwietnia 2013

Ogłoszenie! :)

Kochani, właśnie rozmawiałam z Klaudią i doszłyśmy do wniosku, że fajnie by było, gdyby rozdziały były dodawane 'systematycznie'. Ustaliłyśmy, że będą pojawiały się we WTORKI i PIĄTKI :)


Lovee  <3 ;*

Rozdział 9.

*** Z Perspektywy Patricii ***

Obudziło mnie słońce, które świeciło wprost na nasze twarze, przez duże hotelowe okno. Ciągle byłam wtulona, w idealnie umięśniony tors Hazzy. Stwierdziłam, że mogę umierać, bo wszystko czego pragną mam teraz przy sobie. Byłam najszczęśliwsza na świecie! Spędziłam noc, z moim wymarzonym chłopakiem. Taaak  Z MOIM CHŁOPAKIEM. I jeszcze pomyśleć, że jakieś 2 miesiące temu nie wiedziałam kim jest piękny, zielonooki chłopak z burzą loków na głowie. A teraz? za 4 dni, chłopcy wyruszają w trasę po USA, a dzisiaj premiera płyty. Już nie mogę się doczekać! Oczywiście płyty, bo jak pomyślę o trasie, to łzy stają mi w oczach. Nie będziemy widzieć się z Stylesem przez 2 miesiące. Rozumiem, że to jego praca, ma teraz bardzo duże możliwości, ale pomimo tego ta rozłąka mnie przeraża. Z moich rozmyślań wyrwał mnie zaspany głos Hazzy, z chrypką.
- O czym myślisz? - nie chciałam mu mówić, że o tym, że już za niedługo się rozstaniemy, bo on przeżywa to tak samo jak ja. Więc szybko, na poczekaniu coś wymyśliłam.
- O najwspanialszej nocy w moim życiu. A poza tym, wiesz co? Powinnam być na Ciebie zła! - udawałam obrażoną, jednak nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
- Za co znowu?! - odpowiedział przerażony Harry.
- Przez Ciebie, już nie jestem dziewicą... - udałam smutną i spuściłam głowę na dół. Hazz od razu się rozweselił i zaczął się cwaniacko śmiać.
- Ale za to, lepszego pierwszego razu nie mogłaś sobie wymarzyć. - delikatnie zbliżył się i musnął moje wargi. Znów przeszły mnie te przyjemne i uzależniające dreszcze. Właśnie, przecież z nim spałam... A ja nie brałam żadnych tabletek. Ze stresu nie mogłam sobie przypomnieć, czy Harry miał na sobie gumkę.. Zamarłam.
- Pat, co się stało? Chyba nie jesteś na mnie ciągle zła? - zaczął się troskliwie dopytywać, z przejęciem. jednak nie to mi teraz siedziało w głowie, analizowałam cały wczorajszy wieczór. I nie, z moich wspomnień wynika, ŻE NIE MIAŁ.
- Harry.. czy.. czy ty się zabezpieczyłeś? - wypaliłam prosto z mostu. Bałam się jego odpowiedzi. Zacisnęłam powieki, bo zbierało mi się już na płacz. I okazało się to, czego się domyślałam.
- CO? Nie, myślałem że ty się zabezpieczyłaś! - wykrzyczał coraz bardziej nabuzowany.
- No właśnie, w tym problem że ja nie! - usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Pewnie teraz mnie zostawi. A co jeśli zajdę w ciążę?! Mam dopiero 17 lat. Mama mnie zabije! Co ja najlepszego zrobiłam..
Widziałam coraz większe przerażenie na twarzy Hazz, on tylko podszedł do mnie. Mocno przytulił i powiedział:
- Pat, posłuchaj mnie teraz. Spójrz mi w oczy. Nieważne co się stanie i co z tego wyniknie. Chciałem to z tobą zrobić i niczego nie żałuję. Jestem gotowy ponieść konsekwencje, tego co zrobiliśmy. Przecież nie jesteśmy już dziećmi, i wiemy z czym się wiąże seks, tak? A ja... ja nigdy nie kochałem kogoś bardziej niż Ciebie. Jesteś moją pierwszą miłością... i mam nadzieję że ostatnią. Nie chciałem być tak szybko... tatą, ale jeśli mam nim być razem z Tobą, to jestem na to gotowy. - jego odpowiedz, doprowadziła mnie do łez. Nie spodziewałam się tego po nim. On był idolem wszystkich nastolatek, seksowny 18-latek który ma na swoim koncie miliony funtów. Nie mogłam uwierzyć w jego słowa, ale mówił to z taką pewnością. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, tylko połączyłam nasze usta w pocałunku.
- Ale Pat, jeszcze nic nie wiemy na pewno. Najpierw się upewnimy, ale chyba musimy poczekać kilka dni, tak? Nie znam się na tym waszym... mechanizmie.
- Mechanizmie? Haha, ok. Poczekamy i zobaczymy.
- Nawet nie myśl, że zostawię cię z tym samą. Jesteśmy w tym razem, pamiętaj. Kocham Cię.  
 Uśmiechnęłam się, starając sobie to wszystko wyobrazić.


***  Z Perspektywy Emily ***

Byliśmy w pokoju. Nawet nie zdążyłam zobaczyć jak on wyglądał, ponieważ Justin szybko wziął mnie w swoje ramiona, delikatnie podniósł i zaniósł do sypialni, a tam było ogromne łóżko. To musiał być jakiś 5 gwiazdkowy hotel.. jaka jestem głupia, na pewno miał 5 gwizdek, bo przecież mieszka w nim Biebs. A on lubi luksusy. Moje przemyślenia przerwało to, że byłam już w samej bieliźnie, a on w samych bokserkach. Justin był pewny siebie i szybko działał. Nie byłam pewna czy chcę to zrobić. Leżał na mnie sam Bieber, we własnej osobie. Bożyszcze nastolatek na całym świecie, a ja zastanawiałam się czy się z nim przespać czy nie. Nie mogłam się na niczym skupić, bo Justin całował mnie. Namiętnie i coraz bardziej gwałtownie. Nie powiem, że mi się to nie podobało, ale nie byłam pewna, czy to właśnie on jest osobą, z którą chce przeżyć swój pierwszy raz. Zaczęłam wspominać wczorajszy wieczór. Pomimo zepsutego poranka, kłótnią z Horanem, wieczór był niesamowity. Gadaliśmy, żartowaliśmy i czułam się w jego towarzystwie tak przyjemnie. A z Justinem? Za każdym razem jak się widzimy, próbuje mnie zaciągnąć do łóżka. Stwierdziłam, że nie tutaj teraz powinnam być. Może nigdy nie będę z Niallerem, ale przynajmniej chcę się z nim przyjaźnić. Muszę go przeprosić.
-Justin. - powiedziałam, odrywając się od niego. - ja, ja nie mogę tego teraz zrobić. Nie mogę Ci też wytłumaczyć dlaczego. Muszę iść. Zadzwonię do Ciebie później. I proszę, nie bądź na mnie zły.
Justin spojrzał na mnie z politowaniem.
- Super, ty jesteś jakaś.. nie wiem. Myślałem że chcesz tego, że oboje tego chcemy. I niech zgadnę.. idziesz do Nialla, tak? Przerywasz taką chwilę, dla tego dupka, który nawet nie chce z Tobą być? On ma dziewczynę Em, ogarnij się! - powiedział to, takim tonem jakby był zły, nie dlatego że idę do blondyna tylko dlatego że mnie nie zaliczył. Po raz kolejny się na nim zawiodłam. Ale on miał całkowitą rację. Horan mnie nie chce.. ale przecież widziałam to spojrzenie dzisiaj rano gdy go spytałam o tą całą bójkę... coś w tym musi być. Muszę się dowiedzieć. Bo jeśli jest chociaż 1% szans na to, że blondas mnie kocha, to muszę o tym wiedzieć.
- Tak, idę do Nialla! I on w przeciwieństwie do Ciebie, chce mnie wysłuchać i się przyjaźnić  a nie tylko iść ze mną do łóżka! - wykrzyknęłam. Podczas naszej krótkiej rozmowy zdążyłam się ubrać. Szybko wybiegłam przed hotel i złapałam taxi. Justin za mną nie pobiegł, czyli jest tak jak myślałam.. zależało mu tylko na seksie.. Myślę, że jakoś go przeżyję. Teraz muszę porozmawiać z Niallem.
Zanim się obejrzałam stałam już pod domem 1D. Zadzwoniłam dzwonkiem, jednak już po  chwili żałowałam że to zrobiłam, bo w ogóle nie wiem co mam mu powiedzieć. Co chcę powiedzieć. Nie mam już czasu na przemyślenia. Drzwi się otworzyły a w nich stał Louis. Uśmiechnął się i zawołał mnie do środka.
- Cześć Em! - krzyknął wesoło i mnie przytulił na powitanie. - co tu robisz?
- Hej Lou, jest może Niall? - zapytałam niepewnie.
- Jest, a i mam pytanie. Nie wiesz co się stało rano? Nie było go całą noc, a gdy wrócił był załamany. Przyszedł i zamknął się w pokoju. Nie chce z nikim gadać. Może ty coś zdziałasz. Wiesz, nie często odwiedza go taka ślicznotka, może ci się uda. - znacząco podniósł brwi. Wiedziałam o co mu chodziło.
-Lou, jesteś nienormalny! - uderzyłam go lekko w ramie. Żartując sobie.- To ja do niego idę, może będzie chciał ze mną gadać.
-Ok, widzimy się później? - zapytał odchodząc.
-Jasne. - szybko rzuciłam i pobiegłam na górę, do pokoju blondyna.
Zapukałam nie pewnie, ale drzwi były otwarte. Weszłam a tak zobaczyłam Nialla.. z mokrymi włosami i w samych bokserkach. Pojedyncze krople wody spływały po jego torsie, sprawiając że stał się jeszcze bardziej seksowny niż zwykle. Patrzyłam się tak na niego, a on w końcu zaczął się głośno śmiać. Nie, seksownie śmiać. Tak, to odpowiedniejsze określenie. Wyrwało mnie to z zamyśleń i zrozumiałam, że śmieje się ze mnie. Wyglądał tak nieziemsko, że nawet nie zauważyłam że wychodzę na totalną idiotkę i bez wstydu patrze się na jego ciało. Kurde, ma mnie!
- Co tu robisz? - zapytał, zaczynając rozmowę.
- Przyszłam, przyszłam z Tobą porozmawiać. Musimy sobie wyjaśnić tą całą.. naszą sytuację.
Chyba zrozumiał o co mi chodzi, bo pokiwał znaczącą głową i gestem ręki pokazał abym usiadła z nim na łóżku. Jego prawie nagi widok co chwilę mnie rozpraszał, po prostu nie wytrzymywałam.
- Niall czy mógłbyś się ubrać, bo... no wiesz.
-Tak, wiem. Rozprasza cię moje piękne ciało.   Hahaha - zaczął się słodko śmiać, a ja tylko pokiwałam z niedowierzaniem haha. Już po minucie miał na sobie dresy i biały t-shirt, który podkreślał jego zgrabne ciało.
-Dobra, to mógłbyś mi powiedzieć, dlaczego biłeś się z Justinem o... o mnie? - zapytałam niepewnie. mając nadzieję że to była walka o mnie.
- Em, bo.. sam nie wiem. Ja jestem z Amy, ale jak usłyszałem że się miałaś z nim spotkać, to coś się we mnie nabuzowało i musiałem to zrobić. A on się jeszcze stawiał. Wiem, jestem idiotą. ie powinienem tego robić. Sam nawet nie wiem jak Ci to wytłumaczyć. Przepraszam..
- Ja.. ja rozumiem. Mam podobną sytuację. Można tak powiedzieć - nie wiedziałam co więcej powiedzieć.
- To super że mnie rozumiesz! Jeszcze z nikim nie mogłem tak pogadać jak z Tobą, jesteś cudowna! - w tym momencie Horan rzucił się na mnie i objął, aż spadliśmy na łóżko. Jak małe dziecko, zupełnie. Z nim było inaczej niż z Justinem. Świetnie się z nim bawiłam.
- Może przyniosę coś do jedzenia i obejrzymy jakiś film? - zapytał.
- To może ja przyniosę jedzenie, a ty wybierz film?
- Ok, wszystko jest w lodówce, jakbyś nie wiedziała. - uśmiechnął się i zaczął wybierać płyty CD.
Już po krótkiej chwili weszłam do pokoju z 3 paczkami dużych chipsów i 2 butelkami czerwonego wina, a oprócz tego była cola, żelki i masa cukierków. Wzięłam wszystko co tylko mogłam, bo więcej bym nie uniosła.
- Mogłaś mnie zawołać, to pomógłbym Ci się z tym zabrać! - powiedział z troską blondas. Był taki troskliwy.
- Spoko, jakoś sobie poradziłam. Chodź, położymy się. - oznajmiłam i już po minucie leżeliśmy przykryci kocem i ku mojemu zdziwieniu, Horan włączył komedię romantyczną 'The Notebook' To chyba najlepszy film jaki widziałam. Ale myślę że niezręcznie będzie się go oglądać z przyjacielem.. Ale trudno.Pamiętaj Em, nic was nie łączy. Mówiłam sama do siebie.
- Może być ten film? - spytał mnie chłopak, a nasze twarze dzieliły dosłownie 2 cm. Nawet nie zauważyłam kiedy się w siebie wtuliliśmy. Szybko odwróciłam głowę aby nie zrobić nic głupiego  i patrząc w innym kierunku, wydusiłam z siebie:
- Tak, jest świetny. To mój ulubiony.
- Emily, co się stało? Dlaczego unikasz mojego spojrzenia? -pytał z zaciekawieniem i wiedziałam że nie odpuści.
-Wcale nie unikam - patrzyłam cały czas na ekran..
- To spójrz mi w oczy.- powiedział z pewnością Niall.
Niepewnie to zrobiłam i stało się, Horan się uśmiechnął i delikatnie zbliżył swoje usta do moich. Wiedziałam, że to jest złe, ale nie mogłam przestać. On chyba też. Czułam to.


*** Z Perspektywy Kate ***

Staliśmy tak kilka minut, tkwiąc w pocałunku. Zayn był niesamowity. Myślę, że to mężczyzna mojego życia. Jednak pomimo tego, co mi powiedział, czułam się zagrożona ze strony Perrie, ona miała być ich supportem.  Może Modest kazał im udawać, ale samo to że Perrie jest śliczna i zgrabna, a Zayn będzie z nią bez przerwy, 2 miesiące dzień w dzień. Uznałam że muszę z nią pogadać. To będzie trudne, ale muszę.
- Zayn, idę pogadać z Em i Pat, umówiłyśmy się. - oderwałam się od niego szybko i wypaliłam pierwsze zdanie, które przyszło mi na myśl i chyba mi uwierzył. Nie chciałam go okłamywać, ale jeśli wiedziałby co zamierzam zrobić to by mnie nie puścił.
- Teraz? Ale musisz?
-Tak, nie widziałyśmy się od baaardzo dawna. - odparłam z udawaną niecierpliwością.
- No to jeśli musisz, to ok. Nie zatrzymuje cię. Ale spotkamy się potem? Co powiesz na romantyczną kolację przy świecach o 20?
- Świetnie - rzuciłam krótko, pocałowałam go szybko i poszłam. Zamówiłam taxi i pojechałam do domu, gdzie mieszkała Perrie. Znałam jej adres, bo wykradłam go z komórki Malika. Wiem że to nie fair, ale mus to mus. Stałam pod jej drzwiami. Zadzwoniłam i otwarła mi jak zwykle ładna, zadbana i ślicznie wyglądająca Pezz. Skrycie to podziwiałam jej styl, ale nie dałam tego po sobie poznać. Jej mina w stosunku do mnie była taka jak zwykle, okropna i nienawidząca.
- Czego tu szukasz? - wykrzyczała lekko mówiąc.
- Musimy pogadać. Zayn jest moim chłopakiem. Za kilka dni jedziecie razem w trasę, i masz się trzymać od niego z daleka. Wiem co kazał wam robić Modest, Malik mi o wszystkim powiedział. - zrobiła tutaj zdziwioną minę.- więc, nie zbliżaj się do niego na tyle, ile możesz.
- Popatrz na siebie wywłoko, a potem na mnie. Widzisz różnicę? Nie te same poziomy. Zayn powiedział Ci że to Modest, bo może coś tam w Tobie widzi, chociaż nie mam zielonego pojęcia co. Modest nic nam nie kazał, po prostu jesteśmy ze sobą szczęśliwi. A poza tym pomyśl, ze mną pokazuje się publicznie, a z Tobą? Nie. Dlaczego, może się Ciebie wstydzi? Pomyśl o tym, wariatko. I nie nachodź mnie więcej, bo wykonam jeden mój telefon i jesteś skończona. Na zawsze. - jej odpowiedz mnie zabolała, może ona miała rację. Bo wiem, że Zayn ma słabość do ładnych dziewczyn.. I rzeczywiście, nawet nie mogę siebie porównać do niej. Ona jest idealna, a ja? Nie, nie będę o tym myśleć. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach więc szybko uciekłam spod jej domu, aby tego nie dostrzegła. Jestem bardzo wrażliwa, dlatego tak mnie zraniła. Wybiegłam na ulicę, nic nie widziałam przez łzy i roztarty makijaż. Usłyszałam tylko dźwięk wielkiej ciężarówki, ale było już za późno na odwrót.



jest kolejny rozdział, sorki za opóźnienie, mam nadzieję że mi wybaczycie ;*


Lots of  lovvv ♥ xx







piątek, 12 kwietnia 2013

Ogłoszenie!

Tak dla waszej wiadomości, tego bloga piszą 2 dziewczyny - ja, Klaudia i moja BFF ;) Czasami pomaga nam Marta. Piszemy rozdziały na zmianę ;) Ona jeden a ja drugi ;)
Piszę to, bo dużo osób o tym nie wie ;) Nowy rozdział pojawi się we wtorek! :)
Lots of lovvvv, girlzzzz ♥

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 8.

*** Z perspektywy Patricii ***

Harry powoli rozpinał moją sukienkę, jednocześnie składając delikatne pocałunki na mojej szyi...Czułam się jak w niebie. Tak strasznie brakowało mi jego dotyku. Styles był taki delikatny, schodził coraz niżej, a mnie z każdą sekundą robiło się coraz cieplej w sercu. Sukienka wylądowała na ziemi. Byłam w samej bieliźnie, a on..? Nie mogłam tego tak zostawić..
Gdy tylko Harry się ode mnie oderwał, zsunęłam marynarkę z jego ramion. A on znów przeniósł usta na moją szyję. Lekko odchyliłam głowę do tyłu, a chłopak zaczął ssać i przygryzać moją skórę. W pewnym momencie aż jęknęłam z bólu. Ale to go jeszcze bardziej rozpaliło. Miałam ochotę zerwać z niego wszystkie ubrania. Oboje byliśmy strasznie podnieceni. Przygryzłam wargę chłopaka, zsuwając swoją dłoń coraz niżej jego ciała. Zaczęłam wić się pod pieszczotliwymi ruchami Harrego, co chwila wzdychałam z rozkoszy...
W pewnym momencie odsunął się odemnie. Na szczęście tylko na chwilę, a zaraz potem złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. Hazz przyciągnął mnie bliżej i zaczął błądzić swoimi dłońmi po moich plecach. Ja oplotłam ręce wokół jego szyi, momentami lekko pociągając za końcówki loków. Cicho jęczał.. ale robił to tylko po to, by jeszcze bardziej mnie podniecić. Delikatnie zjeżdżałam dłońmi po idealnie wyprasowanej koszuli Hazzy. Chwilę później wsunęłam pod nią ręce i przejechałam opuszkami palców po umięśnionym torsie chłopaka, jednocześnie podnosząc w górę ubranie, które tak bardzo nam przeszkadzało..
- Mrrr, kocie - szepnął mi wprost do ucha.
-Jesteś cudowny- odpowiedziałam.
Nasze usta poraz kolejny się złączyły, a języki walczyły o dominację. Tym pocałunkiem chceliśmy przekazać wszystkie emocje, które się w nas kłębiły.. Ręce Harrego nie mogły znaleźć sobie miejsca. Błądziły po moich plecach jak szalone, aż natknęły się na przeszkodę. Zwinne palce Hazzy jednym ruchem sobie z tym poradziły i poczułam jak stanik poluźnił się na moich ramionach. Poczułam uśmiech Harrego na moich ustach.. Chłopak złożył ostatni na ten moment pocałunek na mych wargach i skladał delikatne całusy na policzku, szyi. Później zsunął mój stanik i rzucił go gdzieś w kąt pokoju. Uśmiechnął się zmysłowo. W tym czasie moje ręce powędrowały w okolicę jego rozporka. Trochę się namęczyłam, ale w końcu osiągnęłam cel. Rozpięłam pasek, guzik i rozsunęłam zamek w spodniach chłopaka. A one, już bez mojej pomocy osunęły się z bioder Harrego na ziemię. Harry lekko podniósl jedną nogę, później drugą i kopnął spodnie w stronę drzwi.
- Jesteś tego pewna? - szepnął mi cicho do ucha, a jego ciepłe powietrze otarło się o moją szyję, powodując dreszcze.
Pokiwałam głową i lekko się uśmiechnęłam. Harry wpił się w moje usta i jednocześnie mnie podniósł. Oplotłam nogi wokół jego bioder. I w tej pozycji powędrowaliśmy w stronę łóżka.
Chłopak delikatnie mnie na nim położył i nachylił się nade mną. Znów zaczęliśmy się namiętnie całować. Byłam taka podniecona. On również. Nie omieszkał zrobić kolejnej malinki na mojej szyji. Głośno jęknęłam a on dwoma palcami ściągnął moje majtki. Wtedy poczułam się lekko skrępowana, jednak on mnie uspokoił. Zaczął gładzić swoimi delikatnymi dłońmi po moim policzku, a ja zdjęłam jego bokserki.
Powoli osunął się w głębinach mojego ciała i rozpłynął się gdzieś w okolicach mojego łona. Lekko się wygięłam, jednocześnie lekko podniosłam, a wtedy Harry powoli we mnie wszedł..
Chwycił mocno moją dłoń. Ja również zacisnęłam palce i krzyknęłam. W sumie, mogłam domyślić się, na co się piszę. Z każdym kolejnym jego ruchem mój głos stawał się coraz bardziej donośny. Harry starał się być delikatny. Gdy nieco przywykłam do tego - teraz cudownego - uczucia, krzyknęłam.
- Błagam, szybciej Harry! - wplatając dłonie w jego włosy.
On lekko się uśmiechnął i spełnił moją prośbę. Nasze oddechy tworzyły harmonię, którą co chwila przerywały jęki. Albo moje, albo Harrego. Brunet swoje dłonie położył na moich piersiach, a rozpalonymi ustami całował szyję.  W pewnym momencie poczułam, że to już blisko.
- Harry! - jęknęłam.
- Poczekaj Skarbie, jeszcze sekundka - wydyszał chłopak, nie spowalniając. Chwilę później ogarnęło mnie niesamowite uczucie. Stan błogości, spełnienia.. Harry opadł na łóżko obok mnie, delikatnie gładząc mój policzek. Wokół nas panowała cisza. Co chwila przerywały ją nasze przyspieszone oddechy. Moje serce waliło jak szalone. Jeszcze przez długi czas nie mogłam się uspokoić..
- Wiesz co.. - zaczął chłopak.
- Tak? - spytałam niewinnym głosem.
- Kocham Cię - powiedział patrząc prosto w moje oczy.
- Ja Ciebie też - odparłam i wtuliłam się w tors mojego ukochanego. - Dobranoc - dodałam i zamknęłam oczy. Usłyszałam jeszcze tylko:
- Dobranoc Skarbie - z ust Harrego.
To był najlepszy wieczór w moim życiu. Hazza jest wspaniały...

*** Z perspektywy Emily ***

Otworzyłam oczy i nadal byłam wtulona w Nialla. Nie powiem, że mi się to nie podobało. W dodatku on tak słodko wyglądał, gdy spał.. Nie chciałam go budzić, więc wygodnie ułożyłam się w jego ramionach i zaczęłam rozmyślać o wszystkim, co się wczoraj wydarzyło.
Dlaczego Justin tak się zdenerwował?Przecież są z Horanem takimi przyjaciółmi, to powinien wiedzieć, że on ma dziewczynę.. po co ta agresja.. Ale z drugiej strony - skoro byłam dla Nialla kolejną, nic nie znaczącą dziewczyną. W dodatku wiem, jak wiele Amy dla niego znaczy. To czemu był o mnie taki zazdrosny? Dlaczego się tak zachowywał? Nie mogłam dojść prawdy..
Z zamyślenia wyrwało mnie głośne westchnienie Niallera. Spojrzałam na niego, ale wciąż był w innej krainie.. Miałam ochotę go przytulić, pocałować.. Boże, Emily, ogarnij.. Włożyłam jedną dłoń do kieszeni i wyjęłam z niej mój telefon. Zegarek na wyświetlaczu wskazywał 10;30. Czyli Hazza i Pat się pogodzili.. Ouuu to musiała być gorąca noc ucieszyłam się na samą myśl...
Wiedziałam ile Harry dla niej znaczył i vice versa.
- Z czego tak się cieszysz? - usłyszałam zaspany głos blondyna.
Obróciłam głowę w jego stronę. Patrzył na mnie swoimi zapuchniętymi od snu oczkami.
- Z niczego - odparłam nadal z uśmiechem na ustach.
- Akurat... - powiedział chłopak i wyprostował się na sofie.
Poczułam się trochę niezręcznie, więc zeszłam z jego kolan i usiadłam obok. Kolejne minuty mijały nam w ciszy.
- Więc..? - spytał Niall i spojrzał na mnie pytająco.
- Więc co..? - udawałam, że nie wiem o co mu chodzi. Chciałam się z nim trochę podrażnić.
- Nie dajesz mi wyboru.. - powiedział z powagą blondyn.
Nie znałam jego zamiarów, więc już miałam go zapytać, gdy on, chwycił mnie za ramiona i lekko popchał do tyłu. Poprzez to leżałam na kanapie, a on był nade mną.
I zaczął mnie łaskotać. PO chwili zanosiłam się od śmiechu.
- Nie.. hahahahaha N... hahahaha Niall hahahaha przes hahahaha tań hahahahaha - ledwo mogłam wydusić z siebie pojedyncze słowa. Zgaduję, że byłam też czerwona na twarzy.
Jednak jego to nie obchodziło. Bawił się w najlepsze. Ale ja postanowiłam to skończyć. W dodatku przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Mocno oparłam dłonie, na klatce piersiowej Nialla i powiedziałam.
- Przestań.. Mówię poważnie..
Moja powaga nieco go zdziwiła i chwilę mi się przyglądał. Gdy stwierdził, że sprawa jest przegrana - odpuścił i cofnął swoje ręce. Wstałam z sofy, nie chcąc ryzykować i poszłam do kuchni. Otworzyłam jedną z szafek i wyjęłam kawę. Naszykowałam dwa kubki i włączyłam wodę.
Wiedziałam, że on przyszedł za mną. Obróciłam się i zobaczyłam Nialla opartego o ścianę.
- Co się wczoraj stało? - spytałam czując niepewność kumulującą się w okolicy serca.
Chłopak nerwowo podrapał się po karku. Ewidentnie unikał mojego spojrzenia. Natomiast ja, wpatrywałam się w niego z zaciekawieniem.
- Dobra, to nie ma sensu. Wróć jak wydoroślejesz Niall. - odparłam ponuro.
Wewnątrz aż się we mnie gotowało. Byłam wściekła. Dlaczego faceci są tacy trudni do ogarnięcia? I w dodatku zachowują się jak dzieci. Nigdy nie umieją przyznać się do błędu. A z resztą...
Niall stał w bezruchu i wpatrywał się w swoje białe, wysokie adidasy. Po chwili podniósł głowę, rzucił mi puste spojrzenie i wyszedł.
Idiota pomyślałam. Zrobiło mi się strasznie smutno. Zawiódł mnie. Po tej bójce, myślałam że jednak coś dla niego znaczę. Jak widać, byłam głupia..
Zalałam jedną kawę i poszłam do góry. Jedyne co mogło mnie teraz uspokoić, to długi, ciepły prysznic. Tak też zrobiłam. Wyjęłam z szafki świeżą bieliznę i weszłam do łazienki. Zdjęłam wszystkie ubrania i po chwili stałam w dusznej kabinie. Puściłam ciepły strumień wody i stałam w bezruchu, licząc, że zmyje ona wszelkie problemy. Po jakiejś półgodzinie byłam już odprężona i spokojna. Umyłam włosy, ciało i wyszłam na zewnątrz. Od razu uderzyło we mnie zimne powietrze. Szybko wytarłam się ręcznikiem i założyłam bieliznę. Podeszłam do wieszaka i zdjęłam z niego mój ciepły szlafrok. Ubrałam go i zajęłam się makijażem.
Nałożyłam trochę podkładu, by zakryć niedoskonałości na twarzy i mascarę, by pogrubić moje długie żęsy. Kilka minut później, zadowolona z efektu wróciłam do pokoju. Narzuciłam 'domowe' ciuchy i wysuszyłam włosy. W pogodnym nastroju włączyłam TV oraz laptopa. Jednak w pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz - to Justin. Wahałam się, czy odebrać. W końcu postanowiłam nacisnąć zieloną słuchawkę. On przynajmniej miał jaja i chciał ze mną pogadać. Na samo wspomnienie wczorajszej nocy, lekko się zdenerwowałam. Głośno wypuściłam powietrze i odebrałam telefon.
- Halo.. - zaczęłam niepewnie.
- Cześć Piękna! Jak się masz? - usłyszałam radosny głos Biebera.
- Powiesz mi, co to do cholery było? Wczoraj wieczorem? - wypaliłam z grubej rury. Nie chciałam bawić się w głupie gadki.
Po drugiej stronie zapanowała cisza. Jednak nie na długo..
- Przepraszam.. - powiedział smutnym tonem Justin.
- Słucham? - spytałam zdziwiona. Oczekiwałam jakiegoś wykręcania się czy coś. A on..
- Powiedziałem, że przepraszam. Wybacz Emily.. Strasznie mnie wczoraj poniosło. Ale wiesz.. Mieliśmy się spotkać i w ogóle.. A tu nagle zobaczyłem Cię w jego objęciach.. - gadał jak nakręcony.
- Stop, Stop Justin. - mówiłam chcąc go uspokoić. - Tak. A teraz mnie posłuchaj. Między mną a Niallem nic nie ma. Rozumiesz? Nic - gdy mówiłam te słowa, coś mnie zakuło.. - A po za tym, jeśli jeszcze nie wiesz, to on ma dziewczynę. I bardzo ją kocha. Dla mnie, jest tylko przyjacielem..
- Fuck - syknął Biebs. - Zachowałem się jak dupek. Jak mogłem być takim idiotą? Myślałem, że coś Was łączy. Boże Emily, przepraszam. - jęczał do słuchawki.
Przez kolejne kilka minut nie dał mi dojść do słowa, więc z uśmiechem słuchałam jego przeprosin. W końcu umówiliśmy się na kolację, w hotelu Justina.
Od razu zaczęłam przegrzebywać moją szafę, w poszukiwaniu jakichś sensownych ciuchów. W końcu znalazłam odpowiednią sukienkę i kremowe balerinki. Nieco 'wzmocniłam' makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Końcówki powoli zakręcały się w loki.
Wzięłam także czarną kopertówkę. Włożyłam do niej telefon, mascarę i lusterko, po czym wyszłam z domu. TAXI zamówione przez Justina już na mnie czekało. Całą drogę do hotelu rozmyślałam o moim życiu.
Dlaczego stało się nagle takie skomplikowane? Niby cholernie zależy mi na Niallu, ale wiem, że nie mogę zniszczyć jego związku. Z drugiej strony jest Biebs. Cudowny, czarujący, seksowny..
Tak świetnie czułam się w jego towarzystwie..
Samochód się zatrzymał. Przez szybę widziałam zakapturzoną, ale dobrze znaną mi postać z bukietem róż. Chłopak podszedł do samochodu, otworzył mi drzwi i ucałował w policzek. Podał mi róże i zaprosił do środka.
Zamiast iść w stronę restauracji, pociągnął mnie do windy. Byłam nieco zaskoczona, ale gdy tylko ujął moją twarz, w swoje delikatne dłonie, a potem złączyliśmy się w namiętnym pocałunku, chciałam już tylko jego.
- Boże Emily, tak Cię pragnę.. - wyszeptał mi do ucha i pocałował mnie w szyję. Wszystko wokół nas się zatrzymało. Liczyłam się tylko ja i on.
Czułam jak winda wznosi nas w górę. W pewnym momencie Justin się odemnie oderwał i szybko sięgnął do kieszeni spodni. Wyjął telefon, coś w nim 'poklikał' i z powrotem schował. Następnie poprosił o mojego iPhona. Podałam mu, niepewna co zamierza z nim zrobić.
Owinęłam ręce wokół jego szyi, jednocześnie spoglądając co robi. Ku mojemu zaskoczeniu, tylko go wyciszył i włożył mi do torebki.
- Dzisiaj nikt nam nie przeszkodzi Skarbie - powiedział i w tym momencie winda się zatrzymała.
Chłopak chwycił mnie za rękę i poszliśmy w stronę jego apartamentu. Justin zręcznie otworzył drzwi. Weszliśmy do przedpokoju, a on wziął z półki 'tekturkę' z napisem ' NIE PRZESZKADZAĆ ' i zawiesił na zewnętrznej klamce.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam
- Ty to o wszystko potrafisz zadbać.. - po czym złożyłam głęboki pocałunek na ustach chłopaka.
Oboje ściągnęliśmy kurtki. Justin nie przerywając pocałunku, wziął mnie na ręce i poszliśmy do jednego z pokoi..


*** Z perspektywy Kate ***

- Powiedz po prostu, czy coś do niej czujesz.. - odparłam zrezygnowanym tonem.

Chłopak milczał. W dodatku, nie mogłam wyczytać z jego twarzy żadnych emocji. A to mogło oznaczać tylko jedno..
- Wyduś to z siebie Malik! - warknęłam.
Byłam na niego zła. Jak mógł mnie tak oszukać. Dlaczego mi to zrobił?
- Ja.. ja.. ją.. k.. kocham. - powiedział po kilku minutach ciszy. Nadal był bardzo poważny. Czyli mu nie ulżyło, po tym, jak powiedział mi prawdę... Łzy pojawiły się w moich oczach. Po chwili jedna spłynęła po moim policzku. Następnie druga, trzecia.. Szybko otarłam je z twarzy i wyszłam z pokoju.
- Kate! Czekaj! - usłyszałam zrozpaczony głos Zayna.
Mimo iż bardzo mi na nim zależało, nie odwróciłam się.
- Poczekaj! - poczułam, że złapał mnie za rękę.
Jego delikatny dotyk sprawił, że nie miałam ochoty się wyrwać..
- Pieprzyć zasady! - powiedział podniesionym tonem Malik.
Automatycznie się obróciłam i spojrzałam na niego pytająco. To co zobaczyłam, totalnie mnie zaskoczyło.
Jego oczy były czerwone, jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Zasady? - spytałam z ciekawością.
- Tak! Bo.. ja wcale nie kocham Perrie. Od dawna nic mnie z nią nie łączy. - wykrzyczał chłopak.
- Ale.. ale jak to? - nie dowierzałam temu, co właśnie usłyszałam.
- Nie wolno mi tego nikomu mówić, ale mam już po prostu dość! - powiedział Zayn i ukrył twarz w dłoniach.
W ciszy czekałam na dalszy rozwój sytuacji.
- Bo.. to wszystko było ustawione. Cały ten związek i w ogóle. To było sztuczne. Modest to sobie ukartował, żeby wypromować Little Mix. Dlatego musiałem chodzić z nią na 'randki' czy ustawki z paparazzi. I właśnie dlatego, nie kto inny, tylko właśnie one, są supportem podczas naszej trasy. - przerwał na chwilę - Ale ja mam tego dość! Nikt nie będzie mówił mi, co mam robić czy z kim być! - dokończył po czym podszedł do mnie.
- Bo mi cholernie na Tobie zależy - wyszeptał, położył dłoń na moim policzku i mnie pocałował...


Macie i się cieszcie :D
Pisało się nieco niezręcznie, ale mamy nadzieję, że Wam się, że się spodoba! jeśli tak ---> KOMENTUJCIE
Kiss, Love ! <3