środa, 29 maja 2013

Rozdział 19

*** Z Perspektywy Patricii ***

Dni mijały mi bardzo wolno. Rano się budziłam, jadłam, chodziłyśmy z Em po różnych centrach handlowych i ogólnie zachwycałyśmy się różnymi atrakcjami Londynu, których dotąd wcześniej nie odwiedziłyśmy. Nie mogłam doczekać się przyjazdu Hazzy! Miał pojawić się już jutro. Mam w planach zrobić coś romantycznego. Może romantyczna kolacja ? Albo lepiej wypad do kina? Nie, nie. To takie oczywiste. Muszę poszukać czegoś, czego się nie spodziewa. Myślałam nad tym dosyć długą chwilę. Zanim się obejrzałam, była już północ. Stwierdziłam, że najrozsądniej będzie pójść spać, a jutro wszystko dokładnie rozplanować. I tak właśnie zrobiłam.
Obudziły mnie ostre promyki słońca, wbijające się przez okno wprost na moją śpiącą twarz. Nie powiem, bardzo mnie to drażniło, więc mimo woli wstałam i poszłam się ogarnąć. Poranna toaleta itp. Zeszłam na dół do kuchni w pidżamie, z nadzieją, że znajdę coś pożywnego w lodówce. Chwyciłam jakiś owocowy jogurt, usiadłam przy stole i włączyłam TV. Przełączałam programy co chwile ponieważ wszystko wydawało się nudne i nie zbyt ciekawe. A w końcu natrafiłam na wiadomości. Usłyszałam tylko jedno zdanie:
- Z ostatniej chwili. Młody gwiazdor muzyki pop, jeden z członków One Direction miał wypadek. Leciał jednym z  lotów  USA- Londyn. Niespodziewanie samolot wpadł w ogromne turbulencje i pomimo akcji ratunkowych, rozbił się zanim dobił do lotniska. Na razie nie znamy więcej szczegółów. Nie wiemy nic na temat stanu w jakim obecnie znajduje się piosenkarz. 
Miałam wrażenie, jakby moje serce zatrzymało się na sekundę. W mojej głowie krążyła tylko jedna myśl. A jak to Harry? Przecież to on miał lecieć dzisiaj do Londynu. Do mnie. I do swojego dziecka. Nie, nie to nie możliwe. To nie może być on. Nie wiem co bym zrobiła bez niego. A jak to Niall? Emily się załamie. Co ja gadam? Jeśli to którykolwiek z nich, to... Nawet nie wiem kiedy, ale po moich policzkach ciekły łzy. Stwierdziłam, że nie będę się domyślać tylko zadzwonię do Harryego. Wybrałam jego numer i ze zdenerwowania chodziłam w kółko. 5 sygnałów i nie odbiera. A jak to on? Nie mogłam wybić sobie tego z głowy. Poczta głosowa. O nie. pomyślałam. To może Liam odpowie? Kliknęłam numer z jego zdjęciem. Na szczęście odebrał po pierwszym sygnale.
- Patricia? Tu Niall. Liam poszedł gdzieś... ale to teraz nie ważne. Dasz radę przyjechać teraz do szpitala w Londynie? Zaraz wyślę ci adres SMS-em.
- Niall? Ale co się stało?! Powiedz mi! Coś z Harrym?! - byłam coraz bardziej poddenerwowana.
- Pat, bo Harry... on.. - poczułam smutek w głosie blondyna. Słyszałam, że płacze.
- Co Harry?! Niall proszę cię, powiedz mi. - zaczęłam mówić z przerażeniem.
- On... on jest w krytycznym stanie. Proszę, przyjedz tu szybko. Tylko nie denerwuj się, bo dziecko..
- Co dziecko?! -przerwałam mu - Tu chodzi o Hazze. Jak mam się nie denerwować? Dobra, nie ważne. Będę tam za 20 minut. cześć - rzuciłam krótko i się rozłączyłam. Postanowiłam nie tracić czasu na myślenie, tylko szybko powiadomić o tym Emily. Pobiegłam na górę do jej pokoju, a tam zastałam..... Emily w łóżku. I  nie była tam sama.... Cholera.


*** Z Perspektywy Emily ***


Nie liczyło się dla mnie w tej chwili nic, tylko to, żeby odzyskać Justina. Był dla mnie ważny. Jako przyjaciel... albo nie tylko. Już sama nie wiem, ale coś ciągnie mnie do niego w tej chwili. rzuciłam telefon z Niallem i wiedziałam, że go zawiodłam. Prawdopodobnie to już koniec. Ale co jest dla mnie dziwne? To że jakoś specjalnie mi na tym teraz nie zależało. Nie przejęłam się. Wybiegłam w pośpiechu z nadzieją, że go dogonię. Jednak nie musiałam iść daleko. Zastałam go, na schodach przed wejściem do naszego domu. Siedział tam i wpatrywał się przed siebie. Ja bez słowa usiadłam obok niego i wtuliłam się w jego tors. Na szczęście już po chwili, przyciągnął mnie do siebie i odwzajemnił uścisk. Było mi w tej chwili tak dobrze. Mogłoby tak już zostać. Pomyślałam. Po kilku minutach w bezruchu, trwając w tej magicznej chwili, Justin niespodziewanie odsunął mnie od siebie, spojrzał głęboko w oczy i powiedział:
- Muszę być dla Ciebie ważny, skoro wolałaś przyjść tu za mną niż rozmawiać ze swoim chłopakiem. Wiem, że to trudne. Ale musimy o tym porozmawiać. - powiedział ze śmiertelną powagą.
- O czym? - zapytałam udając idiotkę, chociaż doskonale wiedziałam o co chodzi.
- O nas, Emily. Możesz mi to wyjaśnić? Wiem, że coś do mnie czujesz. Nie ukrywaj tego.
- Ja.. ja.. - nie wiedziałam co powiedzieć, ale wiedziałam co mogę zrobić. Podobno po pocałunku można stwierdzić, czy jesteś w kimś zakochany. Więc dlaczego nie spróbować. Położyłam rękę n jego policzku i delikatnie przysunęłam się do niego. Delikatnie musnęłam go w usta, przedtem patrząc mu głęboko w oczy. Oczywiście odwzajemnił pocałunek. Oplótł mnie swoimi umięśnionymi ramionami a ja poczułam motylki w brzuchu. Pierwszy raz w życiu. To było niesamowite. Po kilku minutach oderwałam się od Biebsa. Niechętnie to zrobiłam i to samo widziałam po jego minie.
-No to widzę, że już wszystko wiemy. Też to poczułaś? - zapytał z wielkim uśmiechem. Który od razu odwzajemniłam. Nie dałam rady na niego patrzeć i się nie uśmiechać.
-Zdecydowanie. To dzisiejsza kolacja aktualna? Może wpadniesz do mnie i.... coś razem ugotujemy? - zapytałam niepewnie.
- Chętnie - odpowiedział, nie przestając się cieszyć. Jego uśmiech był magnetyczny. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.- to będę o 21, pasuje?
-Jasne. To muszę wszystko przygotować, będzie niesamowicie. Zobaczysz.- spojrzałam na zegarek - O boże! Już jest 12:30 ! To na razie!- pocałowałam go delikatnie i szybko uciekłam do domu.
Zrobiłam listę zakupów aby  niczego nie zapomnieć. Musi być idealnie. Szybko pojechałam do Tesco i kupiłam potrzebne produkty. Wow, zakupy zajęły mi 3 godziny. Zanim dotarłam do domu, ponieważ to Londyn, to oczywiście były wielkie korki, było po 16. Szybko poszłam wziąć  kąpiel. Umyłam włosy i spędziłam godzinę, zmywając z siebie wszelkie obawy i smutki gorącą wodą. Chyba podziałało bo nie miałam już żadnej wątpliwości co do Jusa. Założyłam zwykłą czarną sukienkę, która odkrywała dużo ciała. jednak dawała zniewalający efekt. Myślę, że moje ciało było niezłe, co widać było jak założyłam wybrany strój. Patricii nie było w domu, na szczęście. Więc nie miałam się o co martwić. Całą kolację przygotowałam w  moim pokoju, na wszelki wypadek jakby wróciła, to aby nam nie przeszkadzała. Zanim się obejrzałam zadzwonił dzwonek, poszłam otworzyć a w drzwiach stał elegancki i oszałamiająco przystojny, a zarazem seksowny Justin. Nie mogłam spuścić z niego oczu. Po raz kolejny tego dnia. Na powitanie pocałował mnie w policzek, a ja bez zastanowienia chwyciłam go za rękę, zamknęłam drzwi na zamek i pociągnęłam go w stronę schodów, do mojego pokoju.  Nie sprzeciwiał się, po prostu dał mi się prowadzić. Weszliśmy, a gdy zobaczył to co przygotowałam, po prostu odwrócił mnie w swoją stronę i namiętnie pocałował.
-Podobno mieliśmy razem gotować. - poruszał znacząco brwiami.
- Aaa no chciałam ci zaimponować. - przyznałam się.
-No to Ci się udało.
Usiedliśmy przy stole a ja przyniosłam kolację. Rozmawialiśmy przez kolejne kilka godzin. Nawet nie wiedziałam, że mamy tyle wspólnych tematów. Zanim się obejrzeliśmy, dochodziła 1 w nocy.
- Em, muszę się już chyba zbierać. Już późno. - powiedział ze smutkiem.
- Jus, możesz tu zostać.. na noc. Oczywiście bez żadnych podtekstów, po prostu tu przenocować. Chyba nie myślisz, że pozwolę ci teraz wracać do domu. To kawał drogi stąd! - powiedział, zachowując rozsądek, jednak bez czerpania satysfakcji się nie obyło.
- Jeśli nalegasz, haha - no, nie musiałam go długo przekonywać.
- To ja pójdę wziąć prysznic, a ty tu poczekaj ok? Później ty pójdziesz. - powiedziałam.
- jasne, nie ma problemu. - jak powiedziałam tak zrobiłam. Zabrałam czyste rzeczy ze sobą i skierowałam się do łazienki. Zeszło mi jakieś 30 minut. Cicho wyszłam z pomieszczenia, a wchodząc do sypialni, ujrzałam słodko śpiącego Biebera. Uśmiechnęłam się pod nosem. Sama ułożyłam się koło niego, przykryłam nas. Pocałowałam go delikatnie w policzek, i szepnęłam
-Dobranoc.
Po kilku minutach zapadłam w sen.



Taki bonus, kolejny rozdział w  tym tygodniu haha :D
dzięki za komentarze do poprzedniego rozdziału ;)

+ po 25 komentarzach pojawi się kolejny rozdział ;3


poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 18.


*** Z Perspektywy Patricii ***

Nie wiedziałam co powiedzieć. Bez pukania wchodzę do pokoju mojej 'największej przyjaciółki', której nie wiem czy mogę tak nazwać i widzę co... JUSTINA! Mojego największego idola od kilku lat.
-C.. Co ty tu robisz? - przerwałam i obserwowałam jak ich miny robią się coraz bardziej przerażone.- To.. to wy się znacie?! Em, może wyjaśnisz mi o co tu chodzi?! - mój głos przybierał coraz bardziej ostry ton.
-Pat, Pat spokojnie. Nie krzycz, w twoim stanie nie powinnaś.. - Em wybełkotała spod nosa.
- W moim stanie? Ty nie zmieniaj tematu i gadaj co on tu robi. I dlaczego mi do jasnej cholery nie powiedziałaś że się znacie?! Hm ? - powiedziałam powoli, próbując się uspokoić i oddychać w miarę równo. rzeczywiście, lepiej się nie denerwować ze względu na... no na moje dziecko.
-No.. no bo.. my jesteśmy przyjaciółmi. - wyszeptała.
- Serio? To teraz zwykły przyjaciel wpada na wizyty do przyjaciółki podczas gdy nie ma jej chłopaka i przynosi jej róże i po kryjomu przede mną przytula się do niej?! Ooo rzeczywiście, tak wygląda przyjaźń. -powiedziałam z nieukrywanym sarkazmem. Widziałam jak Emily pochyla swoją głowę w dół. Znałam ją zbyt dobrze. Wstydziła się.. Ale w sumie miała za co. Justin siedział i po prostu patrzył na mnie to na nią zakłopotany. Widząc, że Emily nie ma nic do powiedzenia postanowił przejąć inicjatywę. Zobaczyłam jak wstał z łóżka i zbliżył się w moim kierunku.
- Hej, spokojnie. Do niczego tu nie doszło i nie dojdzie. Nialler to mój przyjaciel a Em... - popatrzył na nią z grymasem na twarzy - Em... to tylko koleżanka.- jego mina wskazywała na to, jakby nie mógł się z tym pogodzić. Widziałam, że jest coś nie tak. Jednak postanowiłam zostawić tą sprawę pomiędzy nimi.
- Em, mam nadzieję że nie robisz nic, co choćby w najmniejszym stopniu mogło skrzywdzić Nialla. Nie wybaczyłabym Ci tego. - popatrzyłam na nią znacząco kręcąc głową i odeszłam w kierunku swojego pokoju. Co ona sobie w ogóle wyobraża?! Minęło dopiero kilka godzin odkąd nie widziała Horana a już u niej jest inny facet? To do niej nie podobne... Rozumiem że to Justin, mój idol, ale pomimo tego nie rzucam się na niego, bo wiem że mam chłopaka, którego kocham ponad całe moje życie i o tym nie zapominam. Myślałam, że zależy jej na Horanie, a tu takie rzeczy wychodzą na jaw... tylko jednego nie rozumiem. Dlaczego ona mi nic do cholery nie powiedziała?! Postanowiłam przestać o tym myśleć, bo czym dłużej zaprzątałam sobie tym myśli, tym bardziej się wkręcałam i denerwowałam. Ich sprawa, po raz pierwszy się nie wtrącę. Nie miałam co robić, więc wzięłam laptopa i postanowiłam spróbować zadzwonić na skype do Hazzy. Może odbierze, a jeśli nie to jakoś muszę się z tym pogodzić. Nie znam jego planu dnia. Spodziewałam się porażki, jednak już po kilku sygnałach odebrał! Znów zobaczyłam ten promienny uśmiech, który od kilku dni nie schodził mu z twarzy.
-Heej skarbie! Wiesz jak już za Tobą tęsknię?! Nawet sobie nie wyobrażasz! W ogóle jesteśmy już w Ameryce i jest cudownie! Oczywiście nie tak cudownie jak u Twojego boku, ale i tak nieziemsko! A na lotnisku było tyyyyle fanek że Paul musiał nas otaczać swoimi wielkimi ramionami - usłyszałam jego śmiech z tą charakterystyczną chrypką. Sama zaczęłam chichotać.
- Ej ej, tylko uważaj żeby cię tam jakaś fanka nie zainteresowała.  - zaczęłam udawać złą i urażoną jego komentarzem. A on zrobił minę smutnego dzieciaka i nie wytrzymałam, wybuchłam śmiechem.
-Skarbie, nigdy! Kocham Cię kocham Cię i jeszcze raz kocham Cię najmocniej na świecie. Aaa iii.... po powrocie mam dla Ciebie wielką niespodziankę. - ściszył momentalnie ton głosu i wpatrywał się we mnie.
- Zdradzisz mi jakieś szczegóły, Harry? - spytałam.
- Nie! Niespodzianka to niespodzianka! I przyjadę do Ciebie już za 2 tygodnie. Manager pozwolił nam zrobić sobie 2 dni przerwy więc od razu do Ciebie przylecę. Co ty na to?- spytał podekscytowany.
- Cudownie! Już nie mogę się doczekać i nie wiem jak przeżyję bez Ciebie te kilkanaście dni.. to tak długo..
- Będę do Ciebie dzwonił codziennie, i będziemy rozmawiać tak długo jak to będzie w miarę możliwe. Pat... muszę kończyć. Czeka nas jakiś tandetny wywiad. Pamiętaj nie denerwuj się, nie martw się. Jedz regularnie, dużo śpij i uważaj na siebie i dzidziusia. Harry Junior, Harry tata cię pozdrawia! Żegnaj! -posłał mi całuska a ja go odwzajemniłam. Jeszcze raz uśmiechnęliśmy się do siebie i zniknął z ekranu. Ciągle nie mogę uwierzyć w moje szczęście. Mam tak cudownego chłopaka. Lepszego nie mogłam sobie nawet wymarzyć. Ehh .. jednak boję się o to całe USA. Tam jest tyle lasek... A Harry sam pośród nich wszystkich.

*** Z Perspektywy Emily ***


Co ja niby teraz miałam zrobić? Pat miała rację.. Nialla nie było tylko kilka godzin a ja już siedzę w moim pokoju z Justinem, z którym 'przypadkowo' na każdym spotkaniu chciałam uprawiać seks. To wszystko jest nie fair w stosunku do Horana. Jednak z drugiej strony może warto przemyśleć nasz związek. Skoro ja tak szybko się z tym uporałam, on może to samo zrobić w USA. I ani ja ani on się o tym nie dowie. Więc, czy to ma jakiś sens? Czuję coś do niego, coś mocnego, jednak związki na odległość często nie wypalają. A jak będzie w naszym przypadku? Nie mogę tego wiedzieć w 100 % ale nie wytrzymam takiej rozłąki na kilka tygodni. Tym bardziej, że kiedy skończy się ta trasa, to pojawi się kolejna i tak dalej. Więc, będę cały czas sama. To może lepiej nie myśleć i żyć chwilą, i zobaczyć co z tego wyniknie? Tak, to idealny pomysł.
-Justin, co ty na to.. może pójdziemy dzisiaj na kolacje? Albo do kina? - zaproponowałam bez przemyślenia. W tej samej chwili zobaczyłam iskierki w oczach Justina, jakich nigdy przedtem nie dostrzegłam.
-Jestem jak najbardziej za, ale ty jesteś z Niallem.. myślisz, że to okey? I jeszcze Patricia.. - dodał bardziej z troską i przejęciem niż zwykle. Chyba serio chciał się zaprzyjaźnić. Jakby czytał w moich myślach.
-Em, ja po prostu nie chcę cię stracić. Nawet jeśli do końca życia mamy być przyjaciółmi i ty tego chcesz, to aj to uszanuję. Wolę być kimkolwiek niż nikim w Twoim życiu. - po tych słowach coś tknęło mnie w piersi. Taaak, serce. No nie! Dlaczego oni oboje muszą być tak idealni?! I pomyśleć, że taka zwykła Emily, jest dziewczyną Nialla Horana i przyjaciółką/ albo kimś więcej dla Justina Bieber'a. Gdyby ktoś mi to powiedział wcześniej, nigdy bym w to nie uwierzyła. To zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Nagle usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Szybko rzuciłam się w jego kierunku i na ekranie zobaczyłam Nialla. Cholera!  Że musi dzwonić akurat teraz....
-cześć Niall - powiedziałam znacząco patrząc na Biebsa aby nic nie mówił. On tylko usiadł na łóżku i wbił wzrok w ziemię. Zrobiło mi się smutno.
-Cześć skarbie! Pocałowałbym Cię teraz ale nie mogę. Hahaha  Dlaczego wcześniej nie odbierałaś? dzwoniłem z 20 razy! Stęskniłem się już.. Dlaczego nic nie mówisz? - przepraszam zamyśliłam się. I w tym momencie zobaczyłam jak Justin wstaje i kieruje się do wyjścia, nie mogłam się powstrzymać i krzyknęłam pomimo tego, że ciągle rozmawiałam z Niallerem.
-Justin!
- Co?! Jaki Justin?! Bieber u Ciebie jest? Co on tam robi???? Em!! - zaczął krzyczeć,a  ja nie wiedziałam co robić. łza pociekła mi po policzku. A ja się rozłączyłam. Justin wyszedł.. Jeśli się nie ogarnę to stracę ich obu.. Zdecyduj się idiotko! krzyczałam sama na siebie...



Jest kolejny rozdział. Od razu mówię, jeśli macie pisać jakieś głupie komentarze, to lepiej nic nie piszcie. Rozdziały będą się pojawiać raz częściej a raz rzadziej. Przykro mi, ale nie mam dużo czasu. prowadzę stronkę, tam staram się poświęcić dziennie więcej czasu. Jednak napisanie rozdziału gdy nie ma się weny i pomysłu na kolejny rozdział zajmuje około godziny albo dwóch. Ale chyba lepiej poczekać kilka dni dłużej i żeby rozdział był lepszy niż żebym napisała go krótkiego  beznadziejnego i wgl do dupy. Więc zanim kolejny raz nas obrazicie, zastanówcie się, bo nikt was nie zmusza do czytania tego opowiadania. To jest wyłącznie z waszego zainteresowania. Kolejny rozdział zaczniemy pisać, jak pojawi się 20 komentarzy. Z naszej strony też przepraszam, bo trochę głupio się zrobiło i nie to miałam na myśli w tamtym komentarzu  więc przepraszam. mam nadzieję, że sprawa wyjaśniona. Pozdrawiam, i czekamy na 20 komentarzy! :) xx

                                                                                                                          - Klaudiaa ;)

środa, 15 maja 2013

Rozdział 17.

*** Z perspektywy Patricii ***

...nagle otworzyłam oczy, ciężko dysząc. Rozejrzałam się wokół, by upewnić się, że teraz już jestem.. Nie, jesteśmy bezpieczni. Tak. To trochę uspokoiło moje nerwy. Leżałam w moim miękkim, ciepłym łóżku, a wokół leżały chusteczki brudne od tuszu do rzęs. Moja klatka piersiowa wciąż szybko się podnosiła i opadała. A więc to był tylko sen.. a raczej koszmar... Ale co to miało znaczyć? Czy grozi mi jakieś niebezpieczeństwo? W mojej głowie pojawiały się różne myśli. Gdy tylko się uspokoiłam, nachodziła mnie czarna wizja. Przyłożyłam obie dłonie do brzucha, chcąc dodać mojemu dziecku trochę otuchy. Szczerze przyznam.. nawet nie wiedziałam kiedy i jak, wróciłam do domu. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam kilkanaście wiadomości od Harrego. Każda kolejna wyrażała większą panikę. Nie chciałam dłużej go martwić, więc napisałam, że wszystko jest dobrze, że tylko się zdrzemnęłam. Mimo, iż minęło tylko kilka godzin od kiedy chłopcy wylecieli, to już bardzo tęskniłam. Tak bardzo chciałam usłyszeć głos Harrego, poczuć jego dotyk, pocałunki. Jeszcze bardziej przerażała mnie perspektywa, że nie zobaczę go przez długi czas. Zbyt długi czas... Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Ooo nie, jeszcze czego.. pomyślałam. Nie miałam zamiaru wychodzić spod ciepłej kołdry, cała zapłakana z rozmazanym makijażem. To pewnie nikt ważny. Chwilę postoi i sobie pójdzie. W pewnym momencie drzwi od pokoju Emily lekko się zatrzasnęły, a sama zainteresowana prawdopodobnie poszła otworzyć drzwi, naszemu niespodziewanemu gościowi...

*** Z perspektywy Emily ***

- Jus.. Justin? - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydukać, gdy zobaczyłam Biebera przed moimi drzwiami.

Stał na przeciwko mnie, w czarnej skórzanej kurtce, lekko opuszczonych jeansach, idealnie ułożonych włosach z... OGROMNYM bukietem róż w ręku.

- 53. Dokładnie 53 dni temu się poznaliśmy - powiedział chłopak z uśmiechem, a jego czekoladowe oczy spotkały się z moimi.
Zaniemówiłam z wrażenia. On pamiętał. Dokładnie pamiętał kiedy się poznaliśmy.. Kąciki moich ust lekko się uniosły, ale po chwili wróciłam do rzeczywistości. Przecież za każdym razem, jak się spotkaliśmy, Justin chciał iść ze mną do łóżka. To było okropne zachowanie. Totalnie bez szacunku... Jakbym była mu potrzebna tylko do jednego. Na szczęście nie dałam się w to wciągnąć..
- Justin, co Ty tu robisz?! - powiedziałam podniesionym tonem.
Tak wspomnienia wróciły. Byłam na niego zła, za to jak mnie traktował.
- Myślałam, że nie musimy sobie nic wyjaśniać.. - dodałam już nieco spokojniej - a poza tym, Patricia jest u góry. A ona nie może się dowiedzieć, że ja.. że Ty... my..
- Spędziliśmy razem kilka upojnych chwil, tak? - dokończył za mnie Justin z zawadiackim uśmieszkiem na twarzy.
Właśnie w tym momencie dotarło do mnie, co ja robiłam... Widywałam się z największym idolem mojej przyjaciółki. Ona oddałaby wszystko, by tylko go spotkać. A ja no... prawie się z nim przespałam..
Justin nie czekając na moją odpowiedź kontynuował:
- Emily, chcę tylko pogadać. Muszę Ci coś wyjaśnić. Muszę. - powiedział zdesperowanym tonem, ale po chwili na jego twarz wrócił ten słynny uśmieszek - więc, jeśli nie chcesz, by Twoja przyjaciółka się o nas dowiedziała, to lepiej wpuść mnie do środka. Bo inaczej, zacznę krzyczeć - zakończył szczerząc się.
I po co ja się wygadałam.. Na samą myśl robiło mi się gorąco. Szerzej otworzyłam drzwi i wpuściłam chłopaka do środka. Spodziewałam się, że zobaczę na jego twarzy tryumfalny uśmiech, ale nie.. to był miły, szczery - uśmiech. Chcąc, nie chcąc go odwzajemniłam i wskazałam ręką w stronę schodów. Przyłożyłam jeszcze palec do ust szepcząc:
- masz być cicho.
Justin zachichotał po czym przyłożył dłoń do ust, obiecując, że będzie ostrożny.
Delikatnie stawiałam stopy na schodach. Jus robił to samo. Po kilku minutach doszliśmy pod drzwi do mojej sypialni. I gdy już miałam je otwierać usłyszałam głos Patricii.
- Em, i kto to był? - spytała przyjaciółka z pokoju obok. A jednak.. usłyszała nas.
Znów zrobiło mi się gorąco. Podeszłam do jej drzwi, lekko je uchyliłam i wsunęłam głowę.
- Jakiś kurier, ale pomylił adres.- wymyśliłam na poczekaniu - a, i teraz będę robić projekt, a potem idę się wykąpać więc ten... - musiałam powiedzieć cokolwiek, byle by tylko nie wchodziła do mojego pokoju przez jakąś chwilę.
- dobra, dobra, wiem że będziesz prowadzić jakże romantyczne rozmowy z Niallem na skype. Nie martw się, nie będę Wam przeszkadzać - odparła z uśmiechem.
Wyręczyła mnie. W głębi duszy odetchnęłam z ulgą. Odwzajemniłam uśmiech i zamknęłam za sobą drzwi.
Justin nadal stał na korytarzu w bezruchu. Wciąż trzymał ten bukiet. Skinęłam głową w stronę mojego pokoju i po chwili zamknęłam drzwi.
- Proszę - chłopak podał mi kwiaty.
Uśmiech nie schodził z jego twarzy. Wzięłam bukiet, podziękowałam mu i poszłam do łazienki nalać wody do wazonu. Gdy wróciłam odłożyłam go na stolik i usiadłam na łóżku. Wpatrywałam się w Justina, czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony. W końcu to on chciał pogadać. Stał przy jednej z szafek, nerwowo przeczesał włosy jedną ręką i powiedział:
- Em.. sam nie wiem od czego zacząć - był taki inny.. poważny, przejęty.. - od samego początku mi się podobałaś. Tego dnia, gdy zobaczyłem Cię w restauracji... nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku. W dodatku byłaś taka... normalna. Zazwyczaj.. wiem, że to głupio zabrzmi, ale wszystkie dziewczyny się na mnie rzucają. A Ty traktowałaś mnie jak zwykłego chłopaka. To było świetne. Mogłem z kimś normalnie pogadać, z kimś spoza kręgu najbliższych mi osób. Ale widziałem, że byłaś tam z Niallem... Nie był zadowolony, że tak dobrze się dogadywaliśmy, a później pojechaliśmy do mnie. Był na mnie wściekły.. - zrobił pauzę , po czym powiedział - Od początku wiedziałem, że nie miał dziewczyny i to dlatego byłem tak cholernie zazdrosny..
- Wiedziałeś? - wtrąciłam się z niedowierzaniem.
- Tak... Znałem całą sytuację. To z Demi też.. Często rozmawiam z Niallem..
Mówił mi o wszystkim.. Wiedziałem co będzie się działo, gdy tylko pojawicie się gdzieś razem. I nie myliłem się...
Byłem cholernym egoistą, że chciałem się z Tobą przespać przy każdym naszym spotkaniu...  To nie miało być tak. Nie wiem co mnie do tego skłoniło. Zachowałem się jak dupek. Względem Ciebie i Nialla. Nic mnie nie usprawiedliwia, ale ja chciałem Twojego dobra.
- Dobra? - powiedziałam z kpiną w głosie. - w jakim sensie?
- Myślałem, że... że po tym będziemy razem.. Mimo, że znaliśmy się krótko, to bardzo mi na Tobie zależało.. A o Twoje dobro... chodziło mi o to, że uniknęłabyś tych wszystkich problemów z menagmentem. Dobrze wiem jak to jest.. jak Cię ograniczają, mówią co masz robić.. I Wiem, że to co teraz powiem Cię zdenerwuje i błagam, nie odbierz tego źle, ale akcja z Demi to nie koniec. Im bliżej będziecie, tego będzie coraz więcej.. - Bieber wbił wzrok w podłogę, ale po chwili znów na mnie spojrzał. Zrobił kilka kroków w stronę łóżka, na którym siedziałam.
- Przepraszam Emily.. Zachowałem się jak dupek. Zwłaszcza z.. no wiesz czym.. Nie mam pojęcia co się ze mną stało, tak bardzo Cię przepraszam. Wybaczysz mi? - jego piękne brązowe oczy były wpatrzone prosto we mnie.
Czekał. Czekał na moją reakcję. Że musiał tu przyjść akurat teraz.. kiedy byłam rozbita, bo nie miałam przy sobie kogoś kto by mnie przytulił, pocieszył..
Chyba dostałam zaćmienia umysłu, ale bez słowa wstałam i wtuliłam się w tors Justina. On mocno przycisnął mnie do siebie.
- A teraz Ty mi powiedz... jak się trzymasz? No wiesz.. w związku z wyjazdem chłopaków.. - powiedział cicho chłopak.
Głośno wypuściłam powietrze. Justin oswobodził ucisk i zrobił krok do tyłu, czekając na moją odpowiedź.
- Szczerze? To nie trzymam. To znaczy... Tak bardzo za nim tęsknie, tak bardzo mi go brakuje. Nie wiem jak przeżyję te kilka tygodni.. - w moich oczach nagromadziły się łzy, gotowe wypłynąć. Po chwili poczułam jak jedna z nich spływa po moim policzku. Justin podniósł rękę, przyłożył do mojej twarzy i kciukiem starł łzę, a następnie mnie przytulił.
- Będzie dobrze. Wiem, że to tylko słowa, ale obiecuję Ci to. Za każdym razem gdy będziesz czegoś potrzebowała, to do mnie zadzwoń. Nawet jeśli chciałabyś pomilczeć. Razem jest raźniej.
Na tym chyba polega przyjaźń - powiedział chłopak z uśmiechem.
Na ostatnie zdanie, kąciki moich ust się podniosły i jeszcze mocniej wtuliłam się w Justina..

*** Z perspektywy Patricii ***

Przeglądałam akurat ebay'a, gdy dostałam smsa od Nialla. Pytał, czy nie wiem co dzieje się z Emily, bo nie odbiera od niego telefonów, ani nie odpisuje już od jakichś 2 godzin. Bardzo mnie to zaskoczyło.. Byłam pewna, że właśnie rozmawia z nim na skype... Ciekawość wzięła górę. Po cichutku podeszłam do moich drzwi. Obok nich była ściana, która 'dzieliła' pokój mój i Emily. Usłyszałam czyjś głos. Tak dobrze znany mi głos. Przecież słuchałam go godzinami.. Od razu wyszłam na korytarz i bez pukania otworzyłam drzwi do sypialni mojej przyjaciółki. To co tam zobaczyłam.. jednocześnie mnie zaskoczyło, wkurzyło i.. aż odebrało mi mowę. Jedyne co byłam wstanie z siebie wydukać to:
- Em.. Emily? JUSTIN? - powiedziałam.
Do tej pory byli wtuleni w siebie. Justin oparł głowę na jej, a dłońmi gładził ją po plecach. Nie wiedziałam co jest grane... Na moje słowa odskoczyli od siebie.. Najwyraźniej się tego nie spodziewali.. z resztą.. ja też..
- P-Pat...

I jeeest :D Rozdział.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Liczę na Wasze komentarze! :)x

Love.Love.Love.

środa, 8 maja 2013

Rozdział 16.

*** Z Perspektywy Patricii ***

Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, co zrobić, więc po prostu wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać jak mała dziewczynka. Bałam się tego, co może się stać, podczas tych kilku tygodni, gdy Harry będzie sam w USA. Przecież tam jest wiele ładniejszych dziewczyn ode mnie. A jak przyjedzie i ze mną zerwie? Jak przestanie mu na mnie zależeć?! Te myśli, dręczyły mnie do tego stopnia, że nie mogłam się uspokoić. A Hazz jakby czytał w moich myślach, wtulił się we mnie jeszcze mocniej i pocałował w czubek głowy.
- Nie martw się Pat, jesteś jedyną dziewczyną, którą kocham. Nic tego nie zmieni. Już na zawsze będziemy razem, obiecuję.
Po tych słowach, poczułam ciepło w okolicach mojego serca. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że mam tak cudownego chłopaka, a na dodatek, że będzie ojcem mojego dziecka. To wciąż jest dla mnie nowe i szokujące. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tej myśli. W tym samym momencie, usłyszeliśmy Paula, który wołał:
- Chłopcy, już na was pora! Samolot czeka! Macie 2 minuty, więc radzę się pośpieszyć. - wykrzyczał głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji, tak jakby robił to specjalnie aby nas od nich odizolować. Jakby nie zależało mu na niczym, oprócz pracy którą a wykonać. Harry nerwowo spojrzał na niego, i wyszeptał:
- Muszę już iść, ale nie martw się, będziemy codziennie do siebie dzwonić, pisać SMS-y i tak często jak to będzie możliwe, będę wchodził na skype. A ty dbaj o siebie i o dziecko. Zobaczysz, ten czas zleci bardzo szybko i w mgnieniu oka się zobaczymy. A teraz, muszę już iść. Pa, mała. - pocałował mnie delikatnie w usta, a potem schylił się do mojego już znacznie widocznego brzuszka i delikatnie musnął go ustami. To było takie słodkie. Jeszcze raz popatrzyliśmy sobie w
 oczy, a potem patrzyłam jak mój ukochany oddala się.. Odwrócił się jeszcze kilka razy, lecz już po niecałej minucie zniknął z mojego wzroku. Stwierdziłam, że nie ma sensu tam stać, więc ruszyłam w kierunku postoju taksówek. Szybko złapałam jedną i podałam adres domu. Jednak po chwili namysłu zmieniłam informacje podane kierowcy, na adres parku, gdzie ostatni raz byłam, gdy powiedziałam Hazzie o dziecku. Nie miałam nic innego do roboty, więc postanowiłam zrobić sobie krótki spacer. Gdy weszłam do parku, zobaczyłam gromadkę dzieci, które bawiły się, biegały. Były takie cudowne. Myślę, że powoli rodził się we mnie instynkt macierzyński. Jednak dalej nie mogłam sobie wyobrazić, co będzie za kilka miesięcy. Tak, Jeszcze tylko kilka miesięcy dzieliło mnie od porodu! W zamyśleniu spacerowałam ścieżką, aż doszłam do ulicy, przy której stał mój dom. Weszłam na pasy bez oglądania się, ponieważ to nie była nigdy zatłoczona ulica, mało kiedy ktoś tamtędy przejeżdżał. NO i akurat wtedy musiał... Zdążyłam tylko odwrócić głowę w stronę rozpędzonego, jadącego w moją stronę pojazdu...


*** Z perspektywy Emily ***

Usłyszałam czyjeś kroki. Ten 'ktoś' krążył po pokoju tam i z powrotem, tam i z powrotem. Niechętnie otworzyłam oczy i lekko je przetarłam. W sypialni było bardzo jasno, promienie porannego słońca wpadały do pomieszczenia. Spojrzałam w stronę drzwi, a tam, nad wielką walizką stał Niall. Oparłam się na łokciach, by lepiej mu się przyjrzeć. Przez moment stał nieruchomo, ale kilka sekund później przykucnął nad bagażem i zaczął sprawdzać czy wszystko zabrał. Zajęło mu to trochę czasu, ale w końcu z uśmiechem zasunął zamek.
- O, już nie śpisz - powiedział radośnie, gdy tylko mnie zauważył. Podszedł do łóżka i pocałował mnie w policzek. Delikatnie się uśmiechnęłam.
- Która godzina? - spytałam zaciekawiona. W końcu on był już gotowy.
- 8:20 - odparł chłopak spoglądając na ekran telefonu.
- Już? - bardzo mnie tym zaskoczył. Zostało mi maksymalnie 40 minut.
Od razu wyskoczyłam z łóżka. Ale dopiero po kilku sekundach zorientowałam się, że jestem bez ubrań. Momentalnie na mojej twarzy pojawiły się wypieki.
- Zamknij oczy - nakazałam Niallowi, co wywołało u niego śmiech.
- Skarbie,  nie ma się czym stresować.. - zaczął, ale spiorunowałam go wzrokiem.
Nadal chichotał, ale zakrył twarz dłońmi. Wzięłam z łóżka prześcieradło i się nim okryłam. Do wolnej ręki chwyciłam moje ubrania, które były ładnie poskładane na materacu. Szybkim krokiem przeszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby, uczesałam się i zrobiłam make-up. Tuż przed 9 wróciłam do pokoju. Niall nadal siedział na łóżku, ale już bez zakrytych oczu. Podeszłam do niego, a on chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Zatrzymałam się między jego nogami, a blondyn lekko 'wyciągnął' szyję do góry. Pochyliłam głowę i lekko musnęłam jego usta. Położyłam dłonie na ramionach Nialla, a on oparł swoje na moich biodrach. Nasz pocałunek nie trwał zbyt długo, bo musieliśmy już schodzić na dół. Wzięłam z półki telefon, a mój chłopak chwycił swój bagaż. Splótł nasze palce i zeszliśmy do salonu. Brakowało tylko Pat i Harryego  Po kilku minutach do nas dołączyli. Zobaczyłam w oczach przyjaciółki łzy. Dobrze wiedziałam, o co chodzi. Odrzucałam od siebie myśl wyjazdu chłopców, od kilku dni. Teraz nie było od czego uciekać. Poczułam jak płyn napływa do moich oczu, tylko po to, by za chwilę spłynąć po policzkach. Jedna łza się uwolniła, ale szybko starłam ją dłonią. Staliśmy w ciszy, gdy usłyszeliśmy głośny klakson. Lou aż podskoczył ze stresu. Skinęłam głową w stronę Patricii, żebyśmy poszły już do samochodu. Chłopcy w tym czasie wnieśli bagaże. Usiadłam przy oknie, a Niall tuż obok mnie. Całą drogę jechałam wtulona w jego tors. Powstrzymywałam łzy. Blondyn powtarzał mi, że będzie dobrze, że bardzo mnie kocha i będzie dzwonił jak najczęściej. W jego oczach jednak widziałam niepewność, strach i smutek. Po 20 minutach dojechaliśmy na lotnisko. Kierowca zatrzymał się przy tylnym wejściu, zapewne po to, by uniknąć setek fanów. Wyszłam z samochodu, a Niall od razu objął mnie w talii. Szliśmy tak, aż ujrzeliśmy za szybą fanki, pracowników lotniska oraz turystów czekających na odlot. Od tych wszystkich ludzi dzieliło nas zaledwie 100 metrów. Postanowiliśmy pożegnać się teraz, bez aparatów i kamer. Niall przyciągnął mnie do siebie, położył ręce na moich plecach, a ja zawiesiłam moje na jego szyi. Złączyliśmy się w pocałunku, który przekazywał wiele, wiele emocji.
- Będzie mi tego brakować - powiedział Niall, siląc się na uśmiech, ale zauważyłam, że jego oczy są lekko zaszklone. - Kocham Cię - dodał i po raz kolejny mnie pocałował.
- Ja Ciebie też - odparłam, gdy oderwaliśmy się od siebie, by złapać oddech.
- Niall, Harry, co Wy wyprawiacie? - usłyszałam srogi, męski głos.
Momentalnie odskoczyłam od mojego chłopaka i nerwowo na niego spojrzałam.
- Nie wiem, czy do Was nie dotarło co mówiliśmy? Jesteście niemożliwi. Ty - wskazał podbródkiem na Nialla - jak chcesz się tak obściskiwać, to jedynie z Demi i dobrze o tym wiesz. A Ty Harry - spojrzał na niego - masz Taylor. Jeszcze jedna taka akcja.. Co było jakby ktoś Was zobaczył? Zrobił zdjęcia? - mężczyzna wymachiwał rękami na prawo i lewo, był bardzo zdenerwowany. W końcu przyszedł drugi, poklepał go po ramieniu i powiedział, żeby odpuścił, po czym oboje odeszli.
- Co to było? - spytałam mojego chłopaka. Byłam zaskoczona tym, co właśnie usłyszałam.
- Management. Oni uważają, że jak chce się z kimś spotykać, to z kimś sławnym. Najlepiej piosenkarka, bo to wpłynie na głupią promocję obu albumów. Wyczuli, że mi na Tobie zależy, i dlatego Demi nagle pojawiła się w Londynie. Kompletnie się tego nie spodziewałem. Ale jak zobaczyłem paparazzich, to już wiedziałem co się dzieje.. To okropne, że narzucają mi, z kim mam być... Z resztą, niech gadają co chcą, ale do tych zasad, nie zamierzam się dostosować. - powiedział mój chłopak po czym czule mnie pocałował.
- Kocham Cię - szepnęłam mu do ucha i mocno się przytuliłam.
Spojrzałam na wielki zegar, wiszący na ścianie. To już ta godzina. Chłopcy musieli iść. Nie martwiłam się tym, że łzy spływają po moich policzkach jak szalone, że rozmaże mi się makijaż. Stałam wtulona w mojego chłopaka i nie chciałam tego przerwać.
- Muszę już iść.. - powiedział smutnym głosem Niall. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - odpowiedziałam machając do niego. Po chwili zniknął mi z oczu, a mnie ogarnęła rozpacz. Wyszłam przed budynek lotniska i złapałam najbliższą TAXI. Całą drogę starałam się powstrzymywać łzy. Nie od końca mi to wychodziło.. Przed 10 wróciłam do domu. Przekręciłam klucz w zamku i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i śniadanie. Zabrałam je do mojego pokoju. Tam włączyłam jakiś kanał muzyczny w TV i próbowałam coś przełknąć.. Co kilka minut dostawałam miłego SMSa
 od Nialla. Chciałam być silna. Dla niego. Poprawiłam makijaż, by nie wyglądać na zapłakaną i zabrałam się za naukę.. Weszłam na internetową stronę szkoły i zobaczyłam konkurs fotograficzny. Nie miałam nic do stracenia, więc od razu się zgłosiłam. Przez kolejne minuty rozmyślałam o tym, jakie zdjęcia najlepiej się nadadzą. Przerwał mi dzwonek do drzwi. Byłam nieco zdziwiona, kto mógł do nas przyjść, ale szybko zbiegłam na dół. Dwukrotnie przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam je. Nie wiem, czy jakieś słowa są w stanie opisać moje zaskoczenie. Przed drzwiami stał...




Jest w końcu nowy rozdział! Przepraszamy za długą nieobecność, ale opuściła mnie wena. Nigdy was nie olewamy, nawet tak o tym nie myślcie! Wiem, że rozdział nie jest taki jak powinien być, no ale trudno. Mam nadzieję, że wena w końcu wróci. Jednak cieszymy się, że z taką niecierpliwością, czekacie na kolejne rozdziały. I z powodu braku czasu, postanowiłyśmy, że żeby było regularnie, to rozdział będzie się pojawiać, raz w tygodniu - W ŚRODY. Nie zawiedziemy was i kolejny będzie już o wiele lepszy.
GNIEWACIE SIĘ?! :D Przepraszamy :(

Lots of loveeee . :) xxx

środa, 1 maja 2013

Rozdział 15.

*** Z perspektywy Patricii ***

- to jest moja.. dziewczyna, Patricia - powiedział spokojnym głosem Harry, kończąc z uśmiechem na ustach. Po jego słowach zapanowała nerwowa cisza. Bałam się reakcji mamy Hazzy. On chyba czytał mi w myślach, bo momentalnie objął mnie w talii i czule pocałował w policzek. Anne chwilę stała w osłupieniu, ale po chwili kąciki jej ust lekko się podniosły.
- Witaj kochanie, jestem Anne - powiedziała radośnie. Lekko wyciągnęłam dłoń w jej stronę, ale ona od razu mnie przytuliła i delikatnie poklepała po plecach. Później wtuliła się w ramiona Harrego i pocałowała go w czoło.
- Wchodźcie do środka, właśnie szykowałam kolację. - mówiła kobieta i jednocześnie szeroko otworzyła drzwi. Niepewnie przekroczyłam próg i zdjęłam buty. Harry ściągnął kurtkę z moich ramion i odwiesił ją na wieszak. Anne stwierdziła, że zawoła Gemmę, po czym zniknęła mi z oczu. Ale kto to jest Gemma? Przeklinałam się w duchu, że nie słuchałam Emily, gdy opowiadała mi o chłopcach i ich rodzinach. Teraz by mi się to przydało.. Harry chyba to zauważył, że się stresuję, bo uśmiechnął się zachęcająco i powiedział:
- Hej, Skarbie, nie martw się A, właśnie - Gemma to moja siostra - zakończył radośnie i pocałował mnie w usta. Gdy usłyszeliśmy czyjeś kroki, Hazz splótł nasze palce i weszliśmy do salonu. Od razu rozejrzałam się po pokoju. Był dość duży. Ściany koloru kremowego idealnie pasowały do czarnych mebli. Przy ścianach stały komody, a na nich zdjęcia. Na kilku największych dostrzegłam Harrego. Był bardzo mały i wtulał się w jakiegoś mężczyznę. (prawdopodobnie był to jego tata) Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nigdy o nim nie wspominał, Anne także. To musiał być jakiś drażliwy temat, więc postanowiłam go nie poruszać. Wróciłam do 'oglądania' salonu. Na przeciwko nas, na niskiej półce stał wielki telewizor. Na środku pomieszczenia, dwie sofy, fotel  i stolik. Mój wzrok przykuł wielki obraz wiszący na jednej ze ścian. Po chwili okazało się, że to nie obraz tylko zdjęcie. Piątka chłopaków, których tak dobrze znałam, na scenie. Wokół nich tysiące fanów. Na samym dole widniał napis 'Madison Square Garden'. Mama Harrego musiała być z niego bardzo dumna. Po drugiej stronie pomieszczenia również wisiały duże zdjęcia One Direction. Jedno prawdopodobnie z X-Factora, kolejne z jakiejś sesji. Z zamyślenia wyrwał mnie niski głos Hazzy.
- Pat - szepnął mi do ucha. Jego loki łaskotały mój policzek. Odwróciłam wzrok w jego stronę i zobaczyłam, że ktoś stoi w drzwiach. To była Anne, a obok niej, wysoka, piękna brunetka. Dziewczyna zrobiła kilka kroków w moją stronę i wyciągnęła rękę.
- Cześć, jestem Gemma. - powiedziała sucho.
Uścisnęłam jej dłoń i odparłam.
- Patricia, miło mi. - lekko się uśmiechnęłam, ale to na niewiele się zdało. Nie wyglądała na zadowoloną.
- HARRY - krzyknęła po chwili i rzuciła się na niego.
- GEM! - chłopak zareagował równie entuzjastycznie jak ona.
Przez dłuższą chwilę stali wtuleni w siebie, aż mama Hazzy im nie przerwała.
- Gemma, Skarbie, nakryj do stołu. - powiedziała miłym tonem i poszła w stronę kuchni, Tak mi się wydaje, że to była kuchnia.
Siostra Harrego niechętnie oderwała się od brata. Na koniec powiedziała:
- Bardzo się za Tobą stęskniła - i ucałowała go w policzek, po czym odeszła.
Hazz od razu spojrzał na mnie. Objął mnie w talii i delikatnie musnął usta. Po chwili złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Na koniec chłopak cmoknął mnie w policzek. Przykucnął przede mną. Zaczął delikatnie gładzić po brzuchu i mówić do naszego dziecka. Uśmiechnęłam się do niego, gdy kątem oka zauważyłam Gemmę. Opierała się o framugę drzwi i smutnym wzrokiem wpatrywała się w swojego brata. Gdy zorientowała się, że jej się przyglądam, szybkim krokiem skierowała się w stronę kuchni. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, dlaczego wobec mnie była taka oschła, zła. Bardzo kochała Harrego. I zapewne, zawsze jak wracał do domu, miała go tylko dla siebie. A teraz nagle pomiędzy nimi stanęłam ja..
- Chodź, pokażę Ci dom - powiedział nagle Harry. Splótł nasze place razem i pociągnął za sobą. Przeszliśmy przez korytarz i weszliśmy na schody. Na ścianach wisiało wiele fotografii. Nie mogłam za bardzo im się przyjrzeć, bo Hazz szedł dość szybko. Po chwili  byliśmy już na piętrze. Było tam kilka drzwi. Hazz otworzył pierwsze po lewo. Wpuścił mnie pierwszą, ale po chwili był już obok mnie.
- To pokój mamy - powiedział i zatoczył ręką półkole w powietrzu.
W tym pomieszczeniu przeważały jasne barwy. Przy ścianie stało wielkie łóżko, niedaleko niego biurko, a na nim laptop. Na jednej z półek zobaczyłam płyty One Direction i jakieś nagrody muzyczne.
- Dobra, chodźmy dalej - stwierdził radośnie chłopak i zamknął za nami drzwi.
- Tutaj jest łazienka - powiedział, gdy szliśmy przez korytarz. - A tu mieszka Gemma.
Weszliśmy do kolejnego pomieszczenia. Było nieco mniejsze niż sypialnia Anne. Znajdowało się tam dłuże łóżko, szafa. toaletka..
Harry podszedł do okna i oparł ręce na parapecie. Ruszyłam za nim, ale zatrzymałam się przy biurku.
Leżała tam sterta gazet. Na okładce pierwszej z nich zobaczyłam 1D. Lekko podniosłam czasopismo i by zobaczyć, co jest pod spodem. Tam również byli chłopcy. Na kolejnej także. Obok gazet stała niewielka ramka, a w niej zdjęcie. Wzięłam je do ręki i zobaczyłam, że był na nim Harry. Trzymał na rękach Gemmę, a w tle niewielkie fale oceanu rozbijały się o molo. Uśmiechnęłam się i odłożyłam fotografię. Poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu. Dobrze wiedziałam, że to Hazz. Puścił jedną rękę i odsunął włosy z mojej szyi. Złożył delikatny pocałunek w zagłębienie za uchem. Dobrze wiedział, że to był mój 'czuły punkt'. Uśmiechnęłam się i obróciłam się w jego stronę. Harry od razu wykorzystał sytuację i wpił się w moje usta. Oplotłam ręce wokół jego szyi, a jego dłonie spoczywały na moich plecach. Po chwili wróciłam na ziemię. Przecież jesteśmy w pokoju Gemmy. A co gdyby tutaj weszła? Nie chciałam po raz kolejny sprawiać jej przyszłości.
- Chodźmy już. - powiedziałam i wyszłam na korytarz. Mój chłopak zrobił to samo.
- To Twój? - spytałam patrząc na jedyne drzwi, za które jeszcze nie zajrzeliśmy. Harry twierdząco pokiwał głową. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Pokój skąpany był w ciepłych barwach. Wyglądał trochę tak, jakby ktoś się z niego wyprowadził. W sumie to tak było.. Hazz na co dzień wracał z chłopakami. A jutro wyjeż... wyjeżdżał... Głośno przełknęłam ślinę i usiadłam na łóżko chłopaka. Nie dopuszczałam do siebie myśli o rozstaniu na tak długo.. Harry znał mnie doskonale bo od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Usiadł obok mnie i objął jedną ręką. Delikatnie przyciągnął do siebie tak, że moja głowa spoczęła na jego torsie.
- Boję się.. - zaczęłam niepewnie. - to już jutro..
- Wiem... ale nie martw się. To tylko dwa tygodnie... albo aż.. - Harry mówił spokojnym głosem. Starał się jak najodpowiedniej dobrać słowa, ale nie wychodziło mi to do końca.
- Dobrze wiesz, że chciałbym, byś pojechała z nami do Ameryki.. ale w Twoim stanie to raczej nie wskazane. A przy fankach? Nie zmrużyłabyś oka nawet na minutę.. Przepraszam, że tak wyszło... - skończył swoją wypowiedź i spojrzał na mnie.
- Będę bardzo za Tobą tęsknił. - ucałował mnie w czubek głowy. Delikatnie się uśmiechnęłam. Kolejne minuty minęły w ciszy. Każde z nas analizowało sobie w myślach, jak to będzie. Trasa, ciąża.. a potem..
- Patricia, Harry, chodźcie na dół! - głos Anne niósł się po całym domu.
Momentalnie podniosłam się z łóżka. Harry również. Po raz kolejny tego dnia złączył nasze dłonie i wyszliśmy z pokoju. Skierowałam się w stronę schodów, ale Hazz delikatnie przyparł mnie do ściany. On opierał się o nią jedną ręką, a drugą chwycił mój podbródek tak, bym na niego spojrzała.
- Nie pozwolę by cokolwiek Wam się stało, pod moją nieobecność. Jesteście całym moim życiem - zrobił pauzę i spojrzał na mój brzuch. To było takie urocze, gdy wypowiadał się w liczbie mnogiej. - Załatwiłem Wam kierowcę i ochroniarza. Wystarczy, że do nich zadzwonisz, gdy będą potrzebni. Będę dzwonił w każdej wolnej chwili. - powiedział chłopak. Był nadzwyczaj poważny. - A i jeszcze jedno. - dodał i spojrzał swoimi zielonymi oczami prosto w moje. - Kocham Cię. - złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Ja Ciebie też - odparłam z uśmiechem.
Po chwili zeszliśmy na dół. Kolacja była już na stole. Przyznam, że od kilkunastu minut mój żołądek domagał się czegoś do jedzenia. Usiedliśmy przy stole. Wskazałam Harremu miejsce obok Gemmy, co bardzo ją ucieszyło. Posiłek minął dość szybko. Hazz prawie cały czas rozmawiał z siostrą. Jednak co chwila całował mi w policzek i powtarzał, jak wiele dla niego znaczę. To było bardzo miłe. Gdy kończyliśmy jeść, zegar wybił 20. Anne zaczęła zbierać naczynia ze stołu, a ja postanowiłam, że jej pomogę. Wzięłam mój talerz i szklankę i weszłam do kuchni. Ona od razu wzięła je ode mnie i powiedziała.
- Nie, nie, nie.. Kochanie, musisz się teraz oszczędzać. - uśmiechnęła się i zaczęła zapełniać zmywarkę,
Ja oparłam się o blat i gładziłam ręką po brzuchu. Czułam się trochę niezręcznie, że tak bezczynnie stoję.
- Który to miesiąc? - spytała Anne, gdy chowała coś do lodówki
- Drugi. - odparłam krótko.
- Wiesz.. byłam bardzo zaskoczona, gdy zobaczyłam Cię z Harrym przed naszym domem. - stwierdziła kobieta wycierając dłonie w ścierkę. - On nigdy nie przedstawiał mi swoich dziewczyn. Zawsze dowiadywałam się o tym z gazet. Ale to były tylko przelotne związki. Z Tobą jest inaczej... Bardzo się o Ciebie. Przepraszam Was, troszczy - dokończyła, a uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Tak.. jest bardzo kochany.. Robi wszystko, żebym czuła się jak najlepiej.. - odpowiedziałam po chwili. W mojej głowie wróciły wspomnienia z podpisywania płyt. Chciałam to jak najszybciej wyrzucić z głowy.
- Skarbie, będziemy się już zbierać, dobrze? - usłyszałam zachrypnięty głos Harrego.
Dopiero co wszedł do kuchni. Podszedł do Anne, pocałował ją w policzek i mocno przytulił. Ja również się pożegnałam. Nawet Gemma była już w dobrym humorze. Wyszliśmy przed dom, mama Harrego stała w drzwiach.
- Uważajcie na siebie! - powiedziała i jeszcze raz nas przytuliła.
- Będziemy. - odparł Harry i poszliśmy w stronę auta.
Jak zawsze, otworzył mi drzwi, a po chwili siedział już za kierownicą. Droga minęła bardzo szybko i przyjemnie. Hazz postanowił, że dziś będę spać u niego. Przejechaliśmy obok mojego domu. Zobaczyłam, że jest całkowicie ciemno. Emily pewnie była gdzieś z Niallem. Kilka sekund później Harry zaparkował na podjeździe i weszliśmy do domu. W salonie było pusto, w kuchni również. Chłopcy pewnie się pakowali. Weszliśmy na piętro. Wszystkie drzwi były zamknięte. Oprócz tych od pokoju Horana i Hazzy. Ten pierwszy był pusty. Weszłam do pokoju mojego chłopaka i padłam na łóżko. On położył obok mnie swoje spodenki i koszulkę, jako piżamę. Niechętnie otworzyłam oczy i weszłam do łazienki. Wzięłam bardzo szybki prysznic i wróciłam do sypialni. Przykryłam się ciepłą kołdrą i zasnęłam..
Obudziło mnie trzaśnięcie drzwi, w pokoju obok.
- To pewnie Emily i Niall - odparł ze śmiechem Harry. - śpij już - mocno mnie przytulił i poraz kolejny usnęłam.
***
Promienie słońca padały na moją twarz, poprzez firankę. Otworzyłam jedno oko, później drugie. Zauważyłam, że Harry już wstał. I nie myliłam się, bo po chwili wyszedł z łazienki i pakował ostatnie rzeczy do walizki,
- Cześć piękna - poszedł i pocałował mnie w policzek.
Był już ubrany i gotowy do wyjazdu. Szybko wyskoczyłam z łóżka i poszłam do łazienki. Przebrałam się i doprowadziłam do 'normalności'. Chłopcy mieli samolot o 10. Mieliśmy jeszcze godzinę, ale trzeba było już jechać. Zeszliśmy na dół. Byli tam wszyscy. Lou, Niall, Zayn, Emily, Liam. Widziałam, że w oczach mojej przyjaciółki, podobnie jak w moich, stały łzy. Nie chciałyśmy się z nimi rozstawać..
Nagle usłyszeliśmy klakson. Chłopcy zaczęli wynosić bagaże z domu, a my wsiadłyśmy do samochodu.
Po 20 minutach byliśmy na lotnisku. Całą drogę spędziłam wtulona w Harrego, powtrzymując się od płaczu.
Ale dopiero teraz przyszedł czas, na najgorsze. Na pożegnanie..

*** Z perspektywy Emily ***

Moja sukienka do połowy opadła na maskę samochodu. Niall nie mógł oderwać się o moich ust. Jego dłonie błądziły po moich plecach. Ja wplotłam ręce w jego włosy, momentami pociągając za końcówki. Za każdym razem z jego ust wydobywało się ciche, ale bardzo seksowne jęknięcie. Rozpięłam pierwsze guziki koszuli Nialla. Przejechałam dłońmi po jego torsie. Po chwili przeniosłam tam usta, Składałam pojedyncze pocałunki na ciele blondyna. Po pewnym czasie on przejął inicjatywę. Całował mnie w szyję, momentami ssąc i przygryzając. W pewnym momencie zjechałam dłońmi niżej. W stronę jego krocza, co jeszcze bardziej do podnieciło. Atmosfera była gorąca. Żadne z nas nie zamierzało tego przerwać. Oboje chcieliśmy poczuć tę przyjemność, w naszych ciałach. W pewnym momencie Niall oderwał się ode mnie. Ale tylko na chwilę. Otworzył tylne drzwi od samochodu. Usiadłam tam, a on lekko popchał moje ramiona tak, że opadłam plecami na skórzane siedzenie. Kilka sekund później on był nademną. Podpierał się jedną ręką, a drugą próbował ściągnąć moją sukienkę. Gdy mu się to udało, ja zdjęłam jego koszulę. Nadal miał przewagę, bo ja byłam w samej bieliźnie. Niall cały czas składał mokre pocałunki na mojej twarzy oraz szyi.

Jego wolna ręka powędrowała na moje plecy. Gdy zrozumiałam co chciał zrobić, powstrzymałam go.
- Nie tutaj.. - odparłam z uśmiechem.
- Okej, to jedziemy do mnie - powiedział chłopak i puścił mi oczko.
Wyszedł z samochodu i wsiadł za kierownicę. Nie krępowało go to, że był bez koszulki. Ja narzuciłam na siebie sukienkę i przesiadłam się do przodu. Podałam mu marynarkę i koszulę, ale ubrał tylko tą drugą. Całą drogę Niall trzymał jedną dłoń na moim kolanie. Jechał bardzo szybko, dlatego po kilku minutach byliśmy pod domem. Na podjeździe stało auto Harrego. Mój chłopak zaparkował tuż za nim, szybko wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Gdy tylko stanęłam obok niego zaczął mnie całować. Chwycił mnie za biodra i podniósł, a ja owinęłam nogi wokół jego talii. Niall szybkim krokiem przeszedł do domu, a tam wręcz wbiegł po schodach. Cały czas raczył mnie namiętnymi pocałunkami. Weszliśmy do pokoju, a blondyn jedną nogą popchał drzwi. Zamknęły się z trzaskiem. Niall podszedł do łóżka i delikatnie mnie na nim położył. Zdjął koszulę, którą tylko 'przyrzucił' na swoje ramiona i zabrał się za rozpinanie mojej sukienki. Wróciliśmy do tego samego etapu, co w samochodzie.
- Kocham Cię - wyszeptał
- Ja Ciebie też.
Chłopak deliatnie 'usiadł' na mnie i zaczął poruszać biodrami. Od razu zrobiło mi się gorąco i zaczęłam siłować się z jego paskiem od spodni. Ciemność panująca w pokoju wcale mi tego nie ułatwiała. Jednak po chwili sobię z tym poradziłam. Niall wstał z łóżka, a ja usiadłam i pociągnęłam jego jeansy w dół. On uwolnił stopy z nogawek i podszedł do mnie. Ja podniosłam się i zeszłam na podłogę. Blondyn nie za bardzo wiedział, co się dzieje, dopóki nie popchałam go na materac. Leżał czekając na moje działania. Tym razem to ja, usiadłam na nim. Oboje byliśmy w samej bieliźnie. Pochyliłam pocałowałam go w usta i przez dłuższą chwilę tego nie przerywałam. Zjechałam dłonią po jego torsie. Był bardzo podekscytowany,  momentami pojękiwał. Gdy po raz kolejny go pocałowałam, chwycił mnie za plecy i położył na łóżku. Bez słowa zdjął moją bieliznę. Czułam się trochę skrępowana, ale on zaczął gładzić mnie po ręce, całują ją.  W pewnym momencie szepnął:
- Boże, ale Ty jesteś seksowna..
Wtedy ja przyłożyłam dłonie do jego bokserek i z małą pomocą je ściągnęłam. Rzuciłam je w drugi kąt pokoju. Niall cicho mruknął, po czym wstał z łóżka i podszedł do szafki. Jego ciało oświetlał jedynie księżyc. Wrócił i położył się obok mnie. Blondyn pocałował mnie w szyję, a ja lekko odchyliłam głowę, po chwili przeniósł się na usta. Cały czas był bardzo zmysłowy.
- Jesteś pewna? - spytał w pewnym momencie. Czekał na moją odpowiedź, a ja pokiwałam głową. Na twarzy Nialla pojawił się szeroki uśmiech. Upewniłam się tylko, że Horan się zabezpieczył i czekałam na jego działania. Był trochę niepewny, delikatny... po chwili poczułam wielką przyjemność. Niall położył się obok mnie. Przez kolejnych kilka minut głośno oddychaliśmy.
- Wiesz, że Cię kocham? - spytał wesoło.
- Wiem. Ale miło to usłyszeć po raz kolejny. Też Cię kocham - odparłam wesoło.
Blondyn przykrył nas białym prześcieradłem i zasnęliśmy...


Jest środa, a więc jest i rozdział.
Wyszedł trochę długi nie..?
Nie jestem z niego za bardzo zadowolona.
Liczę na Wasze opinie, zarówno te dobre jak i złe :D
I w ogóle.. minęło 6500 wyświetleń.
Dziękujemy każdemu kto tutaj zajrzał!
LOVE x