niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 2.

Caroline.. no tak.. Jak mogłam jej nie poznać? Przecież to była Harrego.. To znaczy. Do tej pory myślałam, że BYŁA. Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem i zrobiła kilka kroków na przód. Była tak zapatrzona na swojego złamanego tipsa, że prawie się przewróciła. hahahahah.. Chwilę później stanęła tuż przede mną. – Emily.. tak? A więc, zaprowadź mnie do Twojego domu, w tej chwili! – krzyknęła kobieta. Ścisnęła moją rękę i pociągnęła w stronę drzwi. Usłyszałam głos Nialla. – Zostaw ją, Caroline! - Przeskoczył przez oparcie sofy i uwolnił moją dłoń, po czym delikatnie ją chwycił. – A po za tym, co? Zamierzasz paradować po ulicy w tym szlafroku? Serio? – Zayn ewidentnie chciał ją wkurzyć. I chyba mu się to udawało. Jednak blondynka była bardzo zdesperowana i ruszyła w stronę wyjścia. Nie uszła daleko, bo usłyszeliśmy trzask drzwi. Chwilę później naszym oczom ukazali się Hazz i Patricia. Całowali się i obściskiwali. Razem z chłopakami uśmiechnęliśmy się na ich widok. Lou aż zagwizdał. Para zdawała się nas nie zauważać. Dopiero krzyk Caroline im przerwał. – Harry! Możesz mi do cholery powiedzieć, co Ty robisz i Kto to jest?! – powiedziała kobieta i wskazała palcem na Pat. – Caroline? To chyba ja powinienem spytać, co tu robisz? – odparł Hazza. Był nieco wstawiony. – Harry? Co się dzieje? Co to za kobieta? – spytała w końcu zdezorientowana Patricia. Odsunęła się od Hazzy i razem z Caroline rzuciły sobie złowrogie spojrzenia. – E... To jest.. A niech to! – krzyknął Styles i bez wyjaśnień poszedł na górę. – Tak.. jak zwykle. Dziecinne zachowanie. Nie umie się wytłumaczyć...  To u niego dość częste. To wiesz? Może ja Ci wszystko wyjaśnię. Jestem z Harrym już od jakiegoś czasu. Właśnie czekałam na niego, w pokoju u góry, gdy dowiedziałam się, taka gówniara jak Ty, się do niego przystawia! - Dziewczyny stały naprzeciw siebie. W oczach mojej przyjaciółki widziałam złość. Co tam złość, ona była wściekła. Jedyne co chciała teraz zrobić, to uderzyć Caroline swoim sierpowym prosto w twarz. Podeszłam to Pat, lekko pociągnęłam ją do tyłu i szepnęłam – Nie warto – następne minuty mijały w ciszy. W pewnym momencie Caroline odwróciła się na pięcie i poszła na górę. Usłyszeliśmy trzask drzwi i krzyki. Głownie jej krzyki. Chwilę później, kobieta przebiegła przez salon i z impetem zamknęła drzwi. Przez całą tą akcje wszyscy stali jak wryci. W końcu Zayn przerwał ciszę. – no to co, imprezka? Tak na rozluźnienie. – zaproponował i razem z Niallem poszli do kuchni. Ja, Liam, Louis i Pat usiedliśmy w salonie. – Harry do dupek – powiedziała nagle Patricia. – Trochę tak.. ale da się lubić – odparł Louis i zrobił słodkie oczka do zdjęcia Hazzy, stojącego na półce. Do pokoju wszedł Niall. Lou od razu podszedł do niego i wziął jednego drinka. Potem każdemu rozdali po jednym, a Zayn włączył muzykę. Liam usiadł obok Pat i zaczął mówić: - wiesz, to dość długa i trochę dziwna historia.. Opowiedziałbym Ci ją.. ale myślę, że to Harry powinien zebrać się na wyjaśnienia. Idź do góry i pogadajcie z nim, sam na sam. – zaproponował. *jej, on rzeczywiście o wszystkich dba* pomyślałam. Moja przyjaciółka przez chwilę się wahała, ale w końcu poszła do pokoju Hazzy. Zostałam sama z chłopakami. Zayn jako pierwszy wyszedł na ‘parkiet’ i zaczął tańczyć. 
. A raczej, wyginać się nie do rytmu. Po kilku kolejnych drinkach był jeszcze gorzej. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Wkrótce dołączyli do niego Louis i Liam. Ten ostatni, jako jedyny ogarniał co się dzieje. Niall przysunął się do mnie bliżej. Sączyliśmy drinka za drinkiem. Do tego jedliśmy delicje i chipsy. Przegadaliśmy kilka godzin, a mówiliśmy dosłownie o wszystkim. Tak dobrze czułam się w jego towarzystwie. Gdy patrzył na mnie, tymi swoimi niebieskimi oczkami.. mm.
Tak dobrze było do czasu..
Gdy spojrzałam na stolik przed nami, (był cały z pustych już szklanek) a później na Nialla, stwierdziłam, że tyle alkoholu nie działa na niego za dobrze. 
Zaczął coś gadać, ale nie mogłam zrozumieć co.. W pewnnym momencie poczułam rękę Niallera, na moim ramieniu. *tak! Em! tyle czasu o tym marzyłaś! teraz możesz wtulić się niego i zapomnieć o całym świecie!* pomyślałam. Jednak, w moich marzeniach nie było pijanego Nialla. Bardzo, pijanego. – A więc...  Jak Ci się tu podoba? – spytał nagle chłopak. Totalnie zbił mnie z tropu.
- Jest całkiem fajnie – odparłam lekko zdezorientowana. – Całkiem? To czego Ci brakuje? Może.. – powiedział Niall i znacznie się do mnie przybliżył.
 Czułam jego oddech na mojej twarzy. Nasze usta dzieliły milimetry. W ostatniej chwili odsunęłam się od niego. Nie.. Nie chcę, by nasza znajomość zaczęła się od czegoś takiego. On pewnie nawet nie jest świadomy, gdzie jest i co się dzieje. Ponownie spojrzałam na Nialla. Dopiero teraz zauważyłam, że mi się przygląda. Już otwierał usta, by coś powiedzieć, ale jego oczy i ciało odmówiły posłuszeństwa. Jego głowa opadła na oparcie sofy i zasnął. Jego oddech był spokojny. Rozejrzałam się po pokoju. Zayn i Louis spali na podłodze, a Liam klęczał przy jednej z szafek i w czegoś w niej szukał. Po chwili wyjął dwa czerwone koce. Poprosiłam go o trzeci. On okrył Zayna i Lou, a ja Nialla. Pocałowałam go w policzek - nie mogłam się powstrzymać. Spojrzałam na zegarek. 3:30. – Ja będę się zbierać – powiedziałam do Liama i skierowałam się w stronę drzwi. W ostatniej chwili popatrzyłam na schody, prowadzące na piętro. Nie.. Patricia na pewno nie będzie ze mną wracać. Ubrałam buty i kurtkę. Daddy odprowadził mnie do drzwi. – Podziękuj chłopakom za dzisiejszy wieczór – powiedziałam na pożegnanie. On uśmiechnął się i mnie przytulił. Zimne powietrze uderzało w moją twarz. Na szczęście, po kilkunastu krokach byłam pod moim domem. Wygrzebałam klucze z kieszeni, weszłam do ciepłego mieszkania i zamknęłam drzwi, na wszystkie możliwe zamki. Szybko rozejrzałam się po parterze. Okej.. wiem gdzie jest kuchnia, łazienka i salon. W tym ostatnim pomieszczeniu leżały nasze walizki. Mój wzrok zatrzymał się jednak na stoliku. Leżał na nim zielony portfel. Otworzyłam go, w celu zlokalizowania właściciela. Spojrzałam na zdjęcia. Na pierwszym z nich, był Justin Bieber – no tak. To już wiem do kogo należy ta zguba. Na kolejnych fotografiach było One Direction oraz rodzice Niallera. Byłam bardzo śpiąca, więc postanowiłam, że oddam go rano. W obie ręce chwyciłam moje bagaże i poszłam do góry. Jakimś cudem wniosłam je na piętro. Popchnęłam pierwsze lepsze drzwi i weszłam do pokoju. Od razu padłam na wielkie, miękkie łóżko. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 
***
Rano obudziły mnie promienie słońca, wpadające do pokoju przez okno. Uśmiechnęłam się na samą myśl. Ładna pogoda w Londynie... Marzenie. Spojrzałam na zegarek. Była 8:30. Szybko wyjęłam ubrania z walizki i poszłam do łazienki. Jak dobrze, że miałam ją tuż przy pokoju... Była cała błękitna. Niczym ocean... Wzięłam szybki prysznic. Później cała poranna toaleta. Wróciłam do sypialni. Zobaczyłam portfel Nialla i postanowiłam oddać go już teraz. Zbiegłam na dół, zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w stronę domu chłopaków. Byłam tam po niecałej minucie. W moim brzuchu aż burczało z głodu. I tak moja lodówka była pusta..
Zapukałam do drzwi chłopaków. Po krótkiej chwili otworzył mi Liam. – O, cześć Em!.
- Hej, mam zgubę Nialla. Możesz mu przekazać? – spytałam od razu. – Czekaj. (NIALL, DO CIEBIE!) – zawołał chłopak i zniknął gdzieś w kuchni. Spojrzałam w głąb domu. Zobaczyłam Patricię. Stała na schodach. W męskiej koszuli. - oochh.. to musiała być gorąca noc z Hazzą.. – pomyślałam. Moim oczom ukazał się Niall. Przytuliłam go na powitanie . – Cześć! E.. my się znamy? – spytał zdziwiony.  


I jest następny.. Mam nadzieję, że Wam się spodoba! Jeśli tak ----> komentarz.



piątek, 29 marca 2013

Rozdział 1.

*** Z perspektywy Patricii ***

... - Co na niej mieszka ONE DIRECTION! AAAAAAA! - Emily darła się tak głośno, że nie wiedziałam czy mam ją uderzyć, aby zemdlała i siedziała cicho czy po prostu przeczekać. A co jak co, prawego sierpowego miałam całkiem, całkiem. Podczas gdy ja się zastanawiałam nad moimi umiejętnościami, na moje szczęście Em w końcu zamilkła. Ucieszyłam się, jednak to wydało się trochę dziwne. Odwróciłam się w jej kierunku i zobaczyłam że stoi z wielkimi oczami i patrzy się w jednym kierunku. Natychmiast spojrzałam w to miejsce i zobaczyłam jakąś grupkę chłopców, idących środkiem ulicy i podejrzewam, że za trzeźwi to oni nie byli. - Em, chodźmy już do domu! Nie wiadomo kto to jest, i co nam mogą zrobić. A poza tym jestem zmęczona.- powiedziałam w dalszym ciągu nie wiedząc, na co ona się tak gapi?! Ehh, ona i te jej odpały..
- Co?! chyba oszalałaś. Ty wiesz kto to jest ?! - wyszeptała, tak żeby ci kolesie nie usłyszeli co mówi, jednak dało się w jej głosie wyczuć lekkie poirytowanie.
-No jasne, banda jakiś dupków, którzy zaraz tu podejdą i będą cwaniakować, niby kto inny? - zapytałam z obojętnością.
- TO.JEST.ONE.DIRECTION.
- Czyli ten twój zespół co go tak niby bardzo kochasz ?- powiedziałam, jednak wiedziałam że to o nich chodzi, ona tylko lekko pokiwała głową, ponieważ w tym samym momencie podeszli do nas i zaczęli coś gadać.
- No hej laski, co robicie wieczorem na ulicy, i to jeszcze z walizkami? Czyżbyście się do nas wprowadzały? - zaśmiał się jeden z nich, cały w tatuażach, z czarnymi włosami i wysoko postawioną grzywką. Typowa gwiazdka, która myśli że jeśli jest znana i ma kasę, to może wszystko. Emily stała zamurowana i chyba nie zamierzała nic powiedzieć, więc ja przejęłam inicjatywę.
- No jasne, bad boy'u. Czekamy na was od kilku godzin, bo jesteśmy aż tak zdesperowane, aby tylko was zobaczyć przez kilka sekund. - zaczęłam się śmiać, a on wyczuł chyba sarkazm w moim głosie i lekko się zmieszał.
- Zayn, nie powinieneś tak mówić do dziewczyn. Dorośnij! - powiedział spokojnym głosem, drugi z nich. Miał krótkie, jasne włosy i wydawał się bardzo spokojny i wyrozumiały.
- Nie, wszystko jest w porządku. Przepraszam za moją przyjaciółkę, ona.. ona jest taka zawsze. Zraża do siebie ludzi już na wstępie. - znacząco popatrzyła na mnie w tym momencie z przymrużonymi oczami, jakby chciała mi pokazać że to jej jedyna szansa i drugiej takiej może już nie być. Odpowiedziałam na to tylko udawanym uśmiechem, a chłopcy zaczęli się śmiać. - A tak w ogóle, to jestem Emily, a to Patricia. Właśnie przyjechałyśmy i się wprowadzamy do tego domu. - pokazała w tym momencie na duży apartament. Był cudowny. W kolorach beżu i brązu. A przed nim stał wieeelki basen. Oczywiście podświetlany. W nocy wyglądał niesamowicie, no bo w końcu było już przed 23. Jestem pewna, że za dnia będzie wyglądać jeszcze lepiej! Stać nas było na taki dom, ponieważ moja mama ma swoją kancelarie prawniczą, a tata jest słynnym w Polsce producentem seriali komediowych. A rodzice Emily, też niczego sobie, jej mama jest bardzo dobrym lekarzem, a jej tata pracuje w klinice chirurgii plastycznej. Także z kasą problemów nie mamy. Tylko dlatego było nas stać na studia w Londynie, luksusowy apartament i moje nowe BMW! To chyba jak na razie moje największe oczko w  głowie! Dbam o niego jak o własne dziecko, haha. Stwierdziłam, że długo tak myślałam, bo wszyscy zaczęli się na mnie dziwnie patrzyć. Ja, żeby utrzymać swoją 'reputację' opryskliwej dziewczyny, odpowiedziałam:
- Na co się tak gapicie, frajerzy? - Emily znów spojrzała na mnie spod byka. A ja stwierdziłam, że dam sobie spokój, bo jak na razie ona nic poza nimi nie widzi. Zza tych dwóch chłopców, tego spokojnego i 'Zayna' jak usłyszałam, zobaczyłam że jakiś koleś patrzy się na mnie i cwaniacko uśmiecha. Wychylił się po chwili, więc  mogłam go zobaczyć. Był najwyższy z nich wszystkich, miał trochę dłuższe włosy od pozostałych w kolorze brązowym. Te loczki dodawały mu jakiegoś chłopięcego uroku, jednak najbardziej zaciekawiły mnie jego głębokie, zielone oczy. Wpatrywał się we mnie tak samo jak ja na niego, tylko tym razem to on się uśmiechał, a raczej śmiał i to triumfalnie. Stwierdziłam, że nie ze mną takie numery i się odwróciłam. - Em, idziemy już? Jestem zmęczona i chce się rozpakować. A poza tym nie ma tutaj nic ciekawego do roboty.  - powiedziałam, tym razem nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Chwyciłam swoją walizkę i zaczęłam iść w kierunku domu. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że ten lokowaty przybiegł do mnie i wziął mi tą walizkę.
- Będę gentlemanem i Ci pomogę - powiedział z sarkazmem.
- Uwierz mi, bez Ciebie poradziłabym sobie lepiej.
- O, widzę że twarda jesteś. Lubię takie. - uśmiechnął się i wtedy zobaczyłam jego przepiękne dołeczki. Ogarnij się Pat, przyjechałaś się tu uczyć, a już po godzinie w tym mieście wariujesz.
- To idź poszukaj takiej drugiej 'twardej' laski gdzieś indziej. Tutaj nie masz u żadnej szans, gwiazdeczko.
- Gdybym chciał, to w 5 minut miałbym każdą. - oznajmił i zatrzymał się.
- Serio? Myślisz, że to na mnie podziała? Nie sądzę. - szłam dalej i trzymałam się swojego zdania.
- Jesteś walnięta, wiesz o tym? Miliony dziewczyn, fajniejszych i ładniejszych od Ciebie chciałoby spędzić ze mną choć kilka sekund, a Tobie poświęciłem już kilka minut. - powiedział z łatwością. Jednak ja poczułam się urażona. Co za palant! Myśli, że jeśli jest gwiazdą, to może tak do mnie mówić. Jednak ja miałam plan. Lekko zaczęłam się do niego przybliżać, byłam jakieś 5 cm od jego twarzy.
- Przepraszam, masz rację. Nie powinnam tak mówić, strasznie się cieszę, że tu ze mną jesteś. Jestem twoją największą fanką i myślałam że jeśli trochę cię pozlewam, to zwrócisz na mnie uwagę.- chyba mi uwierzył bo zaczął zbliżać swoje usta do moich, a ja tylko zaczęłam się śmiać i w tym samym momencie się odsunęłam. - Ty serio mi uwierzyłeś ?  Jaki z ciebie naiwniak! Hahaha, wielka gwiazda, a nabiera się na głupie gierki 'walniętej laski' Żegnaj, mały. - powiedziałam z cwaniackim uśmiechem i odeszłam. On chwycił mnie za rękę i powiedział:
- Widzę, że mamy coś wspólnego. Niezła jesteś. Jestem Harry - wyciągnął do mnie rękę a ja mu podałam swoją. - To co, zaczniemy od nowa?
- Chyba śnisz, cześć. - podniosłam lekko kąciki ust, a on zrobił to samo. Przyznam że jest fajny. I te jego dołeczki. Ogar, Pat, ogar! - Em, idę do domu, nie będę na Ciebie czekać! - całe szczęście to ja miałam klucze, od tej willi, weszłam i zaniemówiłam z wrażenia. Położyłam walizki w moim pokoju, i zaniemówiłam z wrażenia. Był cudowny. Poszłam do łazienki i zrobiłam sobie gorącą kąpiel, umyłam włosy i w ogóle siedziałam tam z godzinę. Z salonu (ponieważ był koło mojego pokoju) usłyszałam jakieś głosy, stwierdziłam że to pewnie Emily w końcu przyszła i włączyła naszą plazmę. Ubrałam się w moją piżamę, czyli stanik i majtki koloru czarnego i satynowy szlafrok, bo tak mi jest po prostu wygodniej i nie jest mi gorąco. Emily wie, że tak zawsze śpię  więc problemu z tym nie będzie miała. Zresztą my się siebie nie wstydzimy. Włosy miałam jeszcze mokre, ale wyszłam do salonu bo chciałam spytać Emily o czym jeszcze z nimi gadała. Weszłam i poszłam od razu w kierunku lodówki, nie patrząc kto siedzi na kanapie. Lodówka była pełna. - EM i o czym ty tam z nimi gadałaś? Stałaś normalnie jak wryta! A swoją drogę, ten Harry to niezłe..
- Niezłe co ? - usłyszałam ochrypły, męski głos i powoli odwróciłam się na pięcie, a tam zobaczyłam całą piątkę i Emily. Chłopcy patrzyli z podziwem na moje ciało a Em zaczęła się tylko śmiać.
- Ej, halo! Ja tu jestem, przestańcie się tak na mnie gapić. Harry, czyżbyś nigdy nie widział zwykłego, przeciętnego ciała, kiedy w 5 minut możesz mieć ładniejsze? - powiedziałam z udawanym zdziwieniem. A cała reszta popatrzyła na niego z zapytaniem.
- No wiesz, w tych szmatach które miałaś na sobie nie wyglądałaś za korzystnie, a teraz to nawet ujdzie. - powiedział z obojętnością, jednak widziałam że nie może oderwać ode mnie oczu. Byłam z siebie dumna w tym momencie, że mam co pokazać. Zresztą co będę dużo gadać, musiałam tak wyglądać bo chcę zostać modelką.
- Może, ubrała byś się, bo wiesz, no.. tak trochę.. niezręcznie - powiedział blondyn o niebieskich oczach, a Emily za chwile chyba pękłaby ze śmiechu.
- Nie, dlaczego? Mi jest bardzo wygodnie.- Siadłam dokładnie na przeciwko loczka, a on udawał że mnie nie widzi. Jednak już po kilku minutach sytuacja się rozluźniła.
- A tak w ogóle to jestem Zayn, a to Niall, Louis, i Liam. Z tego wszystkiego zapomnieliśmy się przedstawić. A Hazze już chyba poznałaś. - uśmiechnęli się i przenosili tylko wzrok ze mnie na niego. Jednak ani ja, ani on nie czuliśmy się skrępowani. Chyba ich to zdziwiło.
-  Pójdę po coś do picia, i może jednak się ubiorę bo trochę jest zimno. - odeszłam z salonu i udałam się do góry do pokoju, który sobie wcześniej wybrałam. Weszłam tam i nie zamykałam drzwi, bo przecież wszyscy byli w salonie, więc nikt by mi nie wszedł. Otworzyłam walizkę i zaczęłam rozrzucać wszystkie ubrania, w kąty pokoju. W końcu znalazłam moje dresy i krzyknęłam:
- Jest!
- Tak jestem, wiem że na mnie czekałaś. - powiedział mi znowu ten niski, ochrypły głos. I w tym samym momencie uchyliły się drzwi.
- Co ty tu robisz?! - chciałam żeby zabrzmiało to wrednie, jednak na jego widok, zabrzmiało to jedynie naturalnie i zbyt miło jak na mnie. Jednak w głębi duszy, cieszyłam się, że przyszedł i nie miałam nic przeciwko jego obecności.
- Bo Emily i chłopcy poszli do naszego domu, bo Em było zimno i Tobie chyba też, a my mamy rozgrzaną atmosferę. - uśmiechną się cwaniacko, i z taką wyższością.
- Więc, nie wiem dlaczego nie poszedłeś z nimi, nic tu po Tobie. - wrednie dałam mu znać żeby wyszedł, jednak miałam nadzieję, że zrozumie że jestem kobietą i zostanie. Tsaa, mój durny mózg, albo raczej jego brak. A tak w ogóle, to Emily, niby taka nieśmiałą a po godzinie znajomości już wlazła im do domu.
- Bo czekam na Ciebie, mała. Szkoda by było Cię tu zostawić, samą, na noc. - uśmiechnął się, lekko mówiąc wiedziałam co mu teraz chodzi po głowie. Ale to taki typ, myśli że każda na niego poleci... i w sumie ma rację. Tym dołeczkom nie oprze się nikt. Co się ze mną do cholery dzieje?! Postanowiłam, że pójdę z nim i dam mu szansę, może jednak się zakolegujemy.
- No dobra, zostań chwile, muszę się przebrać. Idę do łazienki i nie próbuj tam wchodzić! - zagroziłam mu, a on tylko się uśmiechnął.
- Mogę wejść od razu z Tobą, albo przebież się tutaj, przecież i tak już prawie całą cię widziałem.
- Śnisz, chłopczyku. - zakpiłam z niego, jednak ta propozycja była kusząca.Weszłam do łazienki i ktoś chwycił za drzwi. W momencie twarz Hazzy znajdowała się kilka centymetrów od mojej ponieważ był wyższy.
- Nie mów że cię nie pociągam, i co teraz zrobisz ? - wyszeptał, a ja poczułam przyjemne dreszcze...


*** Z perspektywy Emily ***

Nie mogę uwierzyć! Poznałam One Di i właśnie siedzę u nich w salonie. Koło mnie siedzi Niall, jaki on kochany. I te jego blond włoski i głębokie niebieskie oczy. O mój boże! Chyba się zakocham.! A Pat, to straszna maruda. Ale widzę że coś ją ciągnie do Hazzy, od razu widać że mają coś ku sobie. W końcu to te same charaktery. Dwa największe pępki świata, nie wierzę! Hahaha, ale i tak ją kocham.
- Em, napijesz się czegoś ? Albo masz na coś ochotę ? A tak w ogóle to gdzie Harry i Pat ? Hahaha, Parry ? Ale im wymyśliłem romance no nie ? Idę po chipsy! - podpity Nialler miał słowotok, ale nawet to było w jego wykonaniu słodkie.
- Ostatnio widziałem Hazze, w jej pokoju - powiedział Zayn poruszając znacząco brwiami. Wyglądało to mega zabawnie. Świetnie się czułam w ich towarzystwie, jakbyśmy się znali od kilku lat co najmniej. Nagle z góry zeszła długonoga, wychudzona, i dużo starsza od nas blondynka. Spojrzałam na chłopców pytająco, a oni schylili tylko głowy na dół.
- Cześć chłopcy! Gdzie jest Hazzuś? Czekam na niego już 20 minut i chyba zaraz umrę. Dlaczego on mi każe tak długo czekać? O nie, złamałam paznokcia! - powiedziała to tak, jakby to była jakaś meeeega tragedia. I od razu pomyślałam, że Harry to niezły palant, jeśli gada tymi swoimi tekstami do Pat, a tu nagle jakaś... staruszka.
- Cześć Caroline, kto Cię tu zapraszał? - powiedział Malik, a Lou mu przytakiwał.
- Jak to kto, przyszłam do mojego skarba. Stęskniłam się! - powiedziała, typowo pustym głosem.
- Ymm, Caroline to jest Emily, a Harry jest w jej domu z Patricią. - powiedział z wielką satysfakcją. Chłopcy zaczęli się triumfalnie śmiać.
- Z kim?!









I jest pierwszy rozdział! Podoba wam się? Po 5 komentarzach będzie drugi, obiecujemy! ;)



















sobota, 23 marca 2013

Prolog.

 


*** Z   perspektywy Patricii ***

Właśnie lądujemy na lotnisku w Heathrow. Jest 28 września. Za kilka dni razem z moją przyjaciółką zaczynamy studia w Londynie. Tak się cieszę! Planowałyśmy to od 3 lat. Jedyną przeszkodą, w tym pięknym życiu, jest pięć sławnych, rozkapryszonych gwiazdeczek - One Direction. Emily za nimi szaleje i opowiada mi całymi dniami o ich koncertach, trasie, płycie. Ja nie słucham takiej muzyki. No, prawie nie, bo tylko Justina. Uwielbiam go. Jest niesamowitym człowiekiem, który wiele razy pokazał mi, że marzenia się spełniają. Dlatego nie przestaję wierzyć, że spotkam mojego idola w Londynie, ma tutaj być przez kilka dni.


-O Boże, Boże Patricia! Nadal nie mogę w to uwierzyć! Jesteśmy w Londynie! Na pewno spotkamy chłopaków! - krzyczała mi do ucha Emily, gdy tylko nasz samolot wylądował na płycie lotniska.


 - Em.. uspokój się.. Ja nie zamierzam latać po całym mieście i szukać tych gwiazdeczek.. - odparłam znudzona opowieściami przyjaciółki o One Direction. Chcąc uniknąć dalszych opowieści o 1D, zebrałam się do wyjścia. Chwilę później, w moją twarz uderzyło mroźne powietrze. No tak.. tego mogłam się spodziewać. Razem z Emily szybkim krokiem weszłyśmy do budynku. Kilka kontroli, odbiór bagaży i jesteśmy wolne! Właśnie minęła 21. Idziemy w stronę postoju TAXI. Em wyszukała w torebce kartkę z adresem naszego nowego mieszkania i podała kierowcy.

*** Z perspektywy Emily ***


Patricia znowu denerwuję się, gdy mówię o chłopakach.. Zupełnie jej nie rozumiem.. Jak można ich nie kochać?! Każdy jest wręcz idealny, a o piosenkach już nie wspomnę. Mam nadzieję, że Londyn dobrze zrobi mojej przyjaciółce. Już ja się o to postaram... Po pierwsze.. za kilka dni premiera nowej płyty One Direction, " Take Me Home ". Planuję wybrać się na podpisywanie płyt do empika. Po drugie, trasa koncertowa. Zaplanowanych jest kilkanaście koncertów w Londynie. NA PEWNO nie odpuszczę Patricii żadnego z nich. Z zamyślenia wyrwało mnie lekkie szarpnięcie samochodu. Kierowca się zatrzymał. Spojrzałam przez okno, ale niewiele zobaczyłam, bo było już ciemno. Moja przyjaciółka zapłaciła, a ja poszłam wyjąć nasze bagaże. Było tego trochę. Jeszcze raz wzięłam do ręki karteczkę, sprawdziłam adres i skierowałam się do pięknego domu, z numerem 5. Cały był oświetlony. To trochę dziwne, miał na nas czekać tylko Pan Marshaal. Uchyliłyśmy furtkę i ruszyłyśmy w stronę dużych czarnych drzwi wejściowych. Cały chodnik jest oświetlony. Po bokach zasadzone są kwiatki. W ogrodzie jest też jeziorko - również oświetlone. Po lewej stronie znajduje się podjazd oraz garaż. Zatrzymałyśmy się tuż przed drzwiami.


Obie równie podekscytowane. Patricia nacisnęła dzwonek. Po chwili usłyszałyśmy czyjeś kroki. Otworzyła nam dziewczyna, może z 5 lat starsza od nas. - Ee.. Dobry Wieczór.. Jest może Pan Marshaal? - spytałam od razu. - Pan Marshaal? Nie. A dlaczego miałby tu być. Ostatnie formalności, odnośnie wynajmu tego domu załatwiliśmy trzy dni temu. - odpowiedziała spokojnym głosem. - Wynajmu? - powiedziałyśmy jednocześnie z Patricią. - Taak? - dziewczyna była trochę zmieszana. Z resztą, my również. - Ale jak to? Przecież my miałyśmy tu zamieszkać. W zeszłym tygodniu wpłaciłyśmy pierwsza ratę.. - powiedziała zrezygnowanym tonem moja przyjaciółka. - Ale.. to niemożliwe.. Słuchajcie dziewczyny, zaraz to załatwimy. Wejdźcie do środka i razem zadzwonimy do Pana  Marshaal'a. - wysoka blondynka szerzej uchyliła drzwi. Bagaże zostawiłyśmy w 'przedsionku'. Dziewczyna poprowadziła nas do salonu, przy okazji przedstawiła się. Nazywała się  Anne. Był taki jak na zdjęciach. Kremowe ściany, a na nich piękne obrazy z Londyńskimi widokami. Do tego wieli telewizor, regał pełen filmów. Cały był umeblowany tak.. nowocześnie, w stonowanych kolorach. Usiadłyśmy na dużej sofie. Na przeciwko nas siedział George, mąż Ann. 

***  Z perspektywy Patricii ***
Super! Godzina 22, a my nie mamy gdzie spać. Jacyś ludzie podprowadzili nam dom! Zaraz dzwonię do tego Marshaal'a. Ann zrobiła nam herbaty, a ja w tym czasie wyszukałam numer w moim iPhonie. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci... i w końcu! - Marshaal, słucham? - usłyszałam znajomy głos. - Dobry wieczór, jestem Particia Upton, razem z moją przyjaciółką Emiliy Rocket wynajęłyśmy u Pana dom. Dzisiaj przyleciałyśmy do Londunu i okazało się, że nasze mieszkanie wynajął Pan komuś innemu.. - powiedziałam od razu. - Patricia, Emiliy... zaraz sprawdzę.. hmm.. nie mam Waszych dokumentów.. - No niech Pan sobie nawet nie żartuje! Zapłaciłyśmy za miesiąc wynajmu, nie zamierzam spać na lotnisku - byłam coraz bardziej zdenerwowana. Spojrzałam na Em, ona również. Dałam na głośnomówiący - Ach, tak.. rzeczywiście. Mam przelew od Was. Miałyście zamieszkać przy Shirland Mews 5, tak? - Mhm.. - odparła Emily. - Ojj! - krzyknął nagle nasz rozmówca. - Najmocniej Was przepraszam dziewczyny. To mój błąd. Zgubiłem gdzieś wydruk przelewu oraz dokumenty dotyczące wynajmu domu przez Was. Powiedzcie mi, gdzie teraz jesteście? - spytał Marshaal. - No, my właśnie jesteśmy u Państwa, którzy zamieszkali w tym naszym domu.. - odpowiedziałam. - Zostańcie tam. Za 10 minut po Was przyjadę i pokażę Wam nowe mieszkanie. Z racji, iż to ja popełniłem wielki błąd obniżę cenę za wynajem. Do zobaczenia! - powiedział i rozłączył się. Uff.. mam nadzieję, że wszystko się teraz ułoży.

*** Z perspektywy Emily ***
Te kilka minut ciągnęło mi się w nieskończoność. Ale w końcu, o 22:53 usłyszałam dzwonek do drzwi. To John Marshaal. Już od progu zaczął nas przepraszać, za to wielkie nieporozumienie. Pogadał chwilę z Ann i George'm, a potem zaniósł nasze bagaże do samochodu. Wsiadłyśmy do jego srebrnego Mercedesa i ruszyliśmy w stronę naszego domu. - A gdzie dokładnie będziemy mieszkać? - spytałam z ciekawością. - Baker Street 8 - odpowiedział od razu John. - AAAAAAAAAAAAAAAAA - krzyczałam i piszczałam z radości. - Ej, co Ci się dzieje? - spytała Patricia śmiejąc się ze mnie. - Patricia, no przecież to jest, to jest, to jest! TO JEST TA ULICA, CO NA NIEJ MIESZK...


Iii.. jest Prolog! W ciągu kilku najbliższych dni, pojawi się pierwszy rozdział. Jeśli się podoba ---> KOMENTUJCIE ;*








Bohaterowie




             



Patricia Upton - przeciętna nastolatka, polka,  która wyjeżdża na studia do Londynu. Ma dość długie, brązowe włosy i błękitne oczy. Lubi się uśmiechać, a w przyszłości chce zostać modelką. Jej idolką jest Cara Delevingne, i chciałaby osiągnąć tak dużo jak ona. Słucha Rocka i Hip-Hopu, jednak wyjątkiem jest Justin Bieber, którego uwielbia. Nie znosi, kiedy Emily w kółko nawija o 1D, nie przepada za nimi.(Ma 18 lat)








Emilia Rocket - najlepsza przyjaciółka Patricii, razem będą chodzić na uczelnie. W przyszłości chciałaby zostać fotografem. Jest największą fanka One Direction, wie o nich wszystko. Zrobiłaby wszystko, żeby iść na ich koncert, jednak jakoś oni nie lgną do Polski. Całe jej życie zmienia się, kiedy dowiaduje się że wraz z Patricią wyjeżdżają do miasta chłopców . (Również ma 18 lat)















Justin Bieber - młody wokalista, idol wszystkich nastolatek. Ma 19 lat i osiągnął wszystko, o czym każdy może marzyć. Z pozoru może się wydawać typową gwiazdą, ale w środku jest wrażliwym i romantycznym przystojniakiem.























Harry Styles - jeden z członków, znanego na całym świecie zespołu One Direction. Ma 18 lat a ubóstwia go połowa anszej planety.Ma słabość do pięknych kobiet, bez względu na ich wiek. Udaje przed wszystkimi, że jest twardzielem i nic go nie obchodzi, lecz tak na prawdę, co kryje się pod jego kamuflażem? O tym na pewno przekonają się nasze bohaterki.














Niall Horan - on także jest jednym z członków One Direction. Jako jedyny z nich, pochodzi z Irlandii. Jest blondynem o niebieskich oczach, które oczarowałyby nawet największą twardzielkę. Ma 19 lat i kocha ponad życie... jedzenie. Co on będzie miał wspólnego z tą historią ? Bardzo dużo, a tego dowiecie się już w najbliższym czasie ;)