poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 11.

*** Z Perspektywy Patricii ***

Czekałam grubo ponad godzinę zanim podpisywanie płyt się skończyło, ciągle zastanawiając się, dlaczego Hazz się tak zachował. Jak mógł mnie tak potraktować? Nie mogłam w to uwierzyć, jeszcze kilka godzin temu, leżeliśmy razem w łóżku, mówiąc sobie jak to bardzo się kochamy i że jeśli będziemy mieć dziecko, to sobie poradzimy. Byłam załamana. Z moich myśli, co chwilę wyrywała mnie Emily, która na  siłę próbowała mnie pocieszyć, wymyślając przeróżne historie wyjęte z kosmosu na temat zachowania Hazzy. Byłam bliska płaczu, jednak nie mogłam tego po sobie pokazać. Patricia, jesteś twarda. Pamiętaj o tym!  Upominałam się sama, jednak to było na marne. Pojedyncze łzy zaczęły ściekać po moim policzku. W tej samej chwili, chłopcy podnieśli się zza stolika i zmierzali do wyjścia. Oczywiście fanki nie mogły odpuścić, pomimo tego że miały już zdjęcia i autografy. Nie miałyśmy szans się do nich dostać. To było nieosiągalne. Nagle... zobaczyłam jak chłopcy wołają nas z drugiej strony. Od tylnego wyjścia. Aaaaah, rozumiem. Chcieli zmylić fanki, aby móc z nami pogadać. Poszłyśmy razem z Em w ich stronę, przynajmniej ja szłam niepewnym krokiem. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Z daleka usłyszałam jak Louis z smutną miną, błagalnym tonem wyszeptał:
-Harry, nie rób tego. Wcale tego nie chcesz.. - jednak loczek tylko zmierzył go wzrokiem, nakazując aby się zamknął. Nigdy nie widziałam ich w tak napiętej atmosferze. Lou odsunął się do tyłu, nie chcąc się wtrącać, a ja byłam coraz bardziej roztrzęsiona. Stanęłam kilka centymetrów o
d Hazzy a on dalej z kamienną twarzą mierzył mnie wzrokiem. To nie był; już ten sam Harry co dzisiaj rano.
- Chciałem Ci tylko powiedzieć, że ta noc to była zwykła zabawa. I było nawet ok, ujdzie. Chociaż znałem lepsze laski, bardziej doświadczone. W sumie to nic dla mnie nie znaczysz. Mówię Ci to, bo po prostu nie chcę, żebyś wyobrażała sobie coś więcej. Chciałem się zabawić i mi się udało. A ta gala wczoraj? Założyłem się z chłopakami o kilka stów że się zgodzisz ze mną pójść. Sory, nie jesteś w mojej lidze. Nie zasługujesz na mnie, po prostu nie dorastasz mi do pięt. Więc, nie wiem, chyba nara, tak? Aaa i jeszcze poznaj moją dziewczynę, Taylor Swift. - Powiedział to z takim podziwem  jakby nie widział nikogo piękniejszego. Jaka ze mnie idiotka! Co ja sobie myślałam?! Popatrzyłam na resztę chłopców, oni ze spuszczonymi głowami patrzyli w dół, a Em przytuliła mnie i posłała najbardziej wrogie spojrzenie Hazzie jakie do tej pory u niej widziałam. Byłam załamana, nie wiedziałam czy mam coś zrobić, czy po prostu odejść. Wybrałam to drugie.. jednak Em nie mogła normalnie odejść. Nigdy jej takiej nie widziałam.
-Pamiętasz co ci kiedyś powiedziałam? Że jeśli ją zranisz, to cię zabije gnoju! I własnie to zrobiłeś. Jak mogłeś?! Jesteś zwykłym sukinsynem, który nie dorasta do pięt jej! Bo ona ma przynajmniej jakieś wartości w życiu, szanuje przyjaciół, a ty?! Ty jesteś tylko zadufaną w sobie gwiazdką, która myśli że jak ma ładną buźkę to, to już jest wszystko. Nie zbliżaj się do nas więcej! - w tym momencie uderzyła z pięści Hazze, tak mocno, że aż poleciała mu krew z nosa, a jego warga została rozcięta. Było mi przykro, chciałam go przytulić i opatrzyć ta drobną ranę, jednak z drugiej strony byłam zadowolona, że to dla mnie zrobiła. Wróciłyśmy do domu, a ja szybko pobiegłam do swojego pokoju zostawiając Emily na dole, i zamknęłam się bez słowa w pokoju. Nie miałam siły na nic, poza płakaniem w poduszkę z przerwami na krótki sen.
2 tygodnie później:
Ostatnie dni mijały mi baaardzo wolno i bezużytecznie. Em, próbowała ze mną rozmawiać, jednak to nie miało sensu, bo miałam w głowie pustkę, a jak już o czymś myślałam, to był to tylko Harry.  Nie mogłam go wyrzucić z mojej pamięci. Byłam kilka dni w szkole, jednak nic do mnie nie docierało, więc postanowiłam zrobić sobie przerwę i wyleczyć moją depresję, ale chyba nie miałam jak. Postanowiłam, ze zrobię sobie dzisiaj krótki spacer, na dworze panowała jesień. Typowa, złocista jesień. Jak na Anglię, to była ona cudowna. Poszłam do parku, spacerowałam, jednak już po chwili żałowałam tego, że wyszłam z mojego miękkiego i przyjemnego łóżka. Na przeciw parku, po drugiej stronie ulicy, zobaczyłam aptekę. Przypomniałam sobie o czymś, co miałam zrobić już kilka dni temu! Całe moje załamanie, wyrzuciło mi tą myśl z głowy. W szybkim tempie, pobiegłam tam, kupiłam kilka sztuk potrzebnej mi rzeczy i w biegu wróciłam do domu. Bez rozbierania i bez zamienienia chociaż słowa z Em wybiegłam do łazienki na piętrze i zrobiłam to co musiałam zrobić. Musiałam poczekać 15 minut, aż test pokaże wynik. Ta chwila dłużyła mi się niesamowicie. Bałam się tego wyniku, jak nie wiem co. Wreszcie nadszedł ten moment. Niepewnie popatrzyłam na test i.... JESTEM W CIĄŻY. Mój świat załamał się w tym momencie. Nie dość, że mam 17 lat i będę miała dziecko, to jeszcze jego ojciec mnie zostawił, bez wytłumaczenia, a jedynym powodem miało być to 'że nie jestem go godna'. Zaczęłam płakać w środku mojego pokoju aż zobaczyłam w drzwiach zdziwioną Em która zaczęła krzyczeć:
-Pat, czemu kupowałaś testy ciążowe?! Cały internet o tym huczy! Patrz jakie nagłówki 'dziewczyna Harryego z 1D będzie mamą? A ojcem Styles, czy może jeszcze ktoś inny?!' 'Patricia i Harry rodzicami' dlaczego tam... - zobaczyła w tym momencie testy na dywanie i tylko dodała:
- Nie nie nie nie nie! Nie, jesteś w ciąży! Ze Stylesem! Gorzej być nie może.- chwyciła się za głowę i z załamania oparła się o ramę drzwi. Czuła to samo co ja. Byłam załamana, chciałam się zabić.


*** Z Perspektywy Emily ***
Wróciłam z Pat do domu po całym incydencie z Hazzą. Jak on mógł to zrobić, co za dupek.. Nie chciała z nikim rozmawiać. Wiedziałam, ze nie zrobi niczego głupiego, znałam ją. Stwierdziłam, że moja obecność jest tutaj zbędna. Poszłam spać.
2 tygodnie później. 
Nialler, tak strasznie mi się podobał, ale on ma dziewczynę. Studia się już zaczęły, strasznie przynudzają. Pat w ogóle nie chodzi, przez co mi się nudzi  Prawie codziennie widzę się Horanem, jednak ciężko jest nam rozmawiać i się kolegować kiedy tak bardzo nas do siebie ciągnie. Był nudny wieczór, więc postanowiłam zadzwonić do Blondasa:
-Hej Em, spotkamy się?- odebrał już po pierwszym sygnale i sam zaproponował od razu spotkanie haha, gdy usłyszałam ten jego radosny i słodki głos, kolana się pode mną ugięły i nie mogłam mu odmówić.
- Ok, to może pójdziemy na London Eye? Mieszkam tu już kilka miesięcy i jeszcze tam nie byłam,a  poza tym o tej porze nie będzie tam wielu osób, więc będziemy mogli pogadać.
- Ok, to będę u Ciebie za 5 minut, może być?
-Jasne, już czekam.
Nialler jak powiedział, tak szybko się zjawił. Otworzyłam mu drzwi i za bardzo nie wiedzieliśmy co zrobić, czy się przytulić a może podać tylko rękę? Staliśmy tak, aż ja delikatnie 'po przyjacielsku' go objęłam. Wtulił się we mnie i było taaak przyjemnie. Mogłabym tak stać do rana. Jednak postanowiłam opanować sytuację, bo ten uścisk trwał już stanowczo za długo.
-Niall, pamiętaj jesteśmy tylko przyjaciółmi. Masz dziewczynę. - pouczyłam go,  a on spuścił głowę na dół i ruszyliśmy pieszo w stronę naszej wieczornej atrakcji. Było to jakieś 30 minut piechotą od naszego domu. Postanowiliśmy się przejść, bo była piękna pogoda jak na Londyn. O dziwo, całą drogę nasza rozmowa się kleiła i przybierała coraz to nowe tematy. Świetnie się bawiłam. Nawet nie wiem kiedy, ale byliśmy już na miejscu. Spojrzałam na Nialla, a ten się tylko uśmiechał.
-Poczekaj tu na mnie chwilkę, muszę coś załatwić. Było ciemno więc nie widziałam gdzie poszedł. Dochodziła już 22 wieczorem. Po kilku minutach Horan wrócił i zakomunikował:
-Em, mamy dla siebie całą kapsułę! Kierownik powiedział że nie ma sprawy, jeśli napiszę o nim na swoim Twitterze. Chyba chce mieć swoje fanki haha. - zaczął się śmiać tym swoim uroczym uśmieszkiem. Świetnie, że będziemy tam sami, możemy w końcu pogadać, bez żadnych osób trzecich. Weszliśmy do jednej z kapsuł i zanim się obejrzeliśmy byliśmy już na samym szczycie. Obróciłam się plecami do Nialla i patrzyłam na cudowny widok Anglii nocą, którego jeszcze nie widziałam z tak wysokiego punktu.
-Wow, tu jest niesamowicie. - zdołałam z siebie wykrztusić. W tym samym momencie Niall, od tyłu chwycił mnie i objął w chwili, zrobiło mi się gorąco i zaparło dech w piersiach.
- Ty jesteś bardziej niesamowita. Lepsza niż to wszystko razem wzięte. - Super, pomyślałam, naprawdę nasza 'przyjaźń' jest cudowna. Nie mogę przebywać w jego towarzystwie, jeśli chcę się trzymać od ich związku z dala. Postanowiłam zainterweniować.
- Swojej dziewczynie, też tak słodzisz? - zapytałam z niepewnością w głosie. On odwrócił mnie w swoją stronę, tak że nasze twarze dzieliły dosłownie 2 centymetry. Ale wcale nie czułam skrępowania, dziwne.
- Głuptasie, nie mam żadnej dziewczyny. Amy to tylko moja przyjaciółka z dzieciństwa. Powiedziałem Ci to, żebyś była o mnie zazdrosna. Chciałem cię zdobyć. Przepraszam, wiem że to było głupie z mojej strony, ale nie wiedziałem co zrobić. Ale teraz widzę, że Tobie zależy tak samo jak mi. - byłam na niego wkurzona, jednak widok jego pięknych, błękitnych oczu, zupełnie mnie uspokajał i działał na mnie kojąco. Nawet nie wiem kiedy  ale teraz to ja go pocałowałam i to tak inaczej. Nie tak jak przedtem. Namiętnie i z miłością. Wiedziałam, że to jest jedyna osoba, którą chcę teraz całować. Nie mogłam przestać, on był jak... jak narkotyk. Uzależniał. Zdziwiło mnie to, że cały czas stoimy w miejscu. U samej góry. Przeraziłam się.
-Niall! Dlaczego nie jedziemy?!
-Ymmm, no bo zapłaciłem kierownikowi aby nas zatrzymał tu na jakieś 2 godzinki? Wiedziałem że ci się tu spodoba a poza tym jest tak.. romantycznie. I mam jeszcze plany, jak możemy zapełnić nasz czas tutaj - uśmiechnął się cwaniacko, poruszał znacząco brwiami i natychmiastowo zbliżył się do mnie, całując moją szyję  tak że nie mogłam oddychać. Zaczął powoli zsuwać ręce, wzdłuż mojej talii. Ta chwila była magiczna. Powoli, zaczął odsuwać moją zwiewną sukienkę, którą na sobie miałam. Szło mu to błyskawicznie, już po chwili, ona ledwo trzymała się na moich biodrach, a ja zaczęłam rozpinać jego koszulę. Tak, wiedziałam że to ten moment. Ta chwila. Chciałam ją zapamiętać na wieki.

*** Z Perspektywy Zayna ***

Zadzwoniłem już chyba do wszystkich znajomych Kate. Nigdzie jej nie było. Nagle zadzwonił mój iPhone. Odebrałem w pośpiechu, myśląc że to może Kate, dużo się nie pomyliłem.
- Witam pana, czy rozmawiam z Zaynem Malikiem? - powiedział poważny, starszy męski głos.
- Tak, coś się stało?- zapytałem zdezorientowany.
- Pańska znajoma, Kate leży w szpitalu i jest w bardzo ciężkim stanie. Miała wypadek. Potrąciła ją ciężarówka. - upuściłem telefon, cały mój świat legł w gruzach. musiałem jak najszybciej ją zobaczyć. - W jakim szpitalu się znajduje?
- Tym na Brodley Road.
- Zaraz tam będę - rzuciłem szybko i od razu pojechałem na wyznaczone miejsce. Nie zważałem na jadące auta, ani na określoną prędkość. Po prostu musiałem się tam dostać jak najszybciej. Na szczęście droga zajęła mi trochę ponad 10 minut. Nie było to daleko. W recepcji zapytałem o numer pokoju i od razu tam pobiegłem. Gdy wszedłem do jej sali, ledwo co poznałem że to ona. Była cała zabandażowana i popodpinana do różnych rurek i kabli. Załamałem się.
2 tygodnie później.
W szpitalu spędzałem cały mój wolny czas. Jednak nie mogłem opuścić żadnego koncertu, Paul mi nie pozwolił. Postanowiłem nikomu nie mówić co się stało, bo byliby tylko przerażeni i zrobił by się chaos. A ona potrzebuje teraz tylko ciszy i spokoju. Minęło już tyle czasu, a po mojej dziewczynie nie było widać żadnej poprawy. Musiałem porozmawiać z lekarzem.
- dzień dobry. Czy Kate z tego wyjdzie? - zapytałem prosto z mostu.
- Niestety, jej stan jest tak niebezpieczny, że musi być podpięta do tych urządzeń 24/7 . Nic nie możemy zrobić. I podejrzewamy że najbliższe kilka miesięcy spędzi w śpiączce. Wypadek, spowodował poważne obrażenia mózgu, na które nie mamy lekarstwa. Są 2 opcje, albo wyzdrowieje po minimum 6 miesiącach, albo straci pamięć na zawsze. Nie będzie nic pamiętać. Przykro mi. - spuściłem głowę, i czułem że zbiera mi się na płacz. 6 miesięcy. Ale dlaczego właśnie ona?! Zadawałem sobie to pytanie. Jednak nie mogłem sobie odpowiedzieć. Nie wiedziałem co robić. Ciągle ktoś do mnie dzwonił, zobaczyłem na wyświetlacz. To Pezz. Odebrałem.
- Halo?




No i jest kolejny rozdział, trochę mi chyba nie wyszedł, ale mam nadzieję że nie jest najgorszy. Po 15 komentarzach pojawi się kolejny! :)
Lots of love ♥ xx

17 komentarzy:

  1. Jest boski :)
    Zapraszam do mnie:http://zyjsnami.blogspot.com/
    http://naazawsze.blogspot.com/

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny kocham was i czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo... Dżizas jaki świetny !!!! Piszcie szybciutko nexta !! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie mogę doczekać się następnego a ten jest świetny ^_^ kocham ten blog i cb :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski masz talent przez cb płakałam. Świetny blog czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG... Niesamowity! Ciekawe co się stało Hazzie.?

    OdpowiedzUsuń
  7. ale zajebisty , doprowadziłaś mnie do płaczu :'( ALE CIESZĘ SIĘ BO TE TWOJE NOWE ROZDZIAŁY MAJĄ NA MNIE NIESAMOWITY WPŁYW :) Kocham cię :* czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ŁOOOMG ! CO SIĘ DZIEJE ?! XD CUUDO. CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ! *o*

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział :) szybko pisz następny bo nie usiedzę ;)
    zajrzyj do mnie:
    http://we-had-everything69.blogspot.com/
    z góry dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  10. BOŻE UWIELBIAM WAS
    DAWAJCIE KOJELNY BO NIE WYTRZYMUJĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Smutny:( ale nieziemski:) dalej:*

    OdpowiedzUsuń