*** Z perspektywy Patricii ***
...nagle otworzyłam oczy, ciężko dysząc. Rozejrzałam się wokół, by upewnić się, że teraz już jestem.. Nie, jesteśmy bezpieczni. Tak. To trochę uspokoiło moje nerwy. Leżałam w moim miękkim, ciepłym łóżku, a wokół leżały chusteczki brudne od tuszu do rzęs. Moja klatka piersiowa wciąż szybko się podnosiła i opadała. A więc to był tylko sen.. a raczej koszmar... Ale co to miało znaczyć? Czy grozi mi jakieś niebezpieczeństwo? W mojej głowie pojawiały się różne myśli. Gdy tylko się uspokoiłam, nachodziła mnie czarna wizja. Przyłożyłam obie dłonie do brzucha, chcąc dodać mojemu dziecku trochę otuchy. Szczerze przyznam.. nawet nie wiedziałam kiedy i jak, wróciłam do domu. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam kilkanaście wiadomości od Harrego. Każda kolejna wyrażała większą panikę. Nie chciałam dłużej go martwić, więc napisałam, że wszystko jest dobrze, że tylko się zdrzemnęłam. Mimo, iż minęło tylko kilka godzin od kiedy chłopcy wylecieli, to już bardzo tęskniłam. Tak bardzo chciałam usłyszeć głos Harrego, poczuć jego dotyk, pocałunki. Jeszcze bardziej przerażała mnie perspektywa, że nie zobaczę go przez długi czas. Zbyt długi czas... Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Ooo nie, jeszcze czego.. pomyślałam. Nie miałam zamiaru wychodzić spod ciepłej kołdry, cała zapłakana z rozmazanym makijażem. To pewnie nikt ważny. Chwilę postoi i sobie pójdzie. W pewnym momencie drzwi od pokoju Emily lekko się zatrzasnęły, a sama zainteresowana prawdopodobnie poszła otworzyć drzwi, naszemu niespodziewanemu gościowi...
*** Z perspektywy Emily ***
- Jus.. Justin? - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydukać, gdy zobaczyłam Biebera przed moimi drzwiami.
Stał na przeciwko mnie, w czarnej skórzanej kurtce, lekko opuszczonych jeansach, idealnie ułożonych włosach z... OGROMNYM bukietem róż w ręku.
- 53. Dokładnie 53 dni temu się poznaliśmy - powiedział chłopak z uśmiechem, a jego czekoladowe oczy spotkały się z moimi.
Zaniemówiłam z wrażenia. On pamiętał. Dokładnie pamiętał kiedy się poznaliśmy.. Kąciki moich ust lekko się uniosły, ale po chwili wróciłam do rzeczywistości. Przecież za każdym razem, jak się spotkaliśmy, Justin chciał iść ze mną do łóżka. To było okropne zachowanie. Totalnie bez szacunku... Jakbym była mu potrzebna tylko do jednego. Na szczęście nie dałam się w to wciągnąć..
- Justin, co Ty tu robisz?! - powiedziałam podniesionym tonem.
Tak wspomnienia wróciły. Byłam na niego zła, za to jak mnie traktował.
- Myślałam, że nie musimy sobie nic wyjaśniać.. - dodałam już nieco spokojniej - a poza tym, Patricia jest u góry. A ona nie może się dowiedzieć, że ja.. że Ty... my..
- Spędziliśmy razem kilka upojnych chwil, tak? - dokończył za mnie Justin z zawadiackim uśmieszkiem na twarzy.
Właśnie w tym momencie dotarło do mnie, co ja robiłam... Widywałam się z największym idolem mojej przyjaciółki. Ona oddałaby wszystko, by tylko go spotkać. A ja no... prawie się z nim przespałam..
Justin nie czekając na moją odpowiedź kontynuował:
- Emily, chcę tylko pogadać. Muszę Ci coś wyjaśnić. Muszę. - powiedział zdesperowanym tonem, ale po chwili na jego twarz wrócił ten słynny uśmieszek - więc, jeśli nie chcesz, by Twoja przyjaciółka się o nas dowiedziała, to lepiej wpuść mnie do środka. Bo inaczej, zacznę krzyczeć - zakończył szczerząc się.
I po co ja się wygadałam.. Na samą myśl robiło mi się gorąco. Szerzej otworzyłam drzwi i wpuściłam chłopaka do środka. Spodziewałam się, że zobaczę na jego twarzy tryumfalny uśmiech, ale nie.. to był miły, szczery - uśmiech. Chcąc, nie chcąc go odwzajemniłam i wskazałam ręką w stronę schodów. Przyłożyłam jeszcze palec do ust szepcząc:
- masz być cicho.
Justin zachichotał po czym przyłożył dłoń do ust, obiecując, że będzie ostrożny.
Delikatnie stawiałam stopy na schodach. Jus robił to samo. Po kilku minutach doszliśmy pod drzwi do mojej sypialni. I gdy już miałam je otwierać usłyszałam głos Patricii.
- Em, i kto to był? - spytała przyjaciółka z pokoju obok. A jednak.. usłyszała nas.
Znów zrobiło mi się gorąco. Podeszłam do jej drzwi, lekko je uchyliłam i wsunęłam głowę.
- Jakiś kurier, ale pomylił adres.- wymyśliłam na poczekaniu - a, i teraz będę robić projekt, a potem idę się wykąpać więc ten... - musiałam powiedzieć cokolwiek, byle by tylko nie wchodziła do mojego pokoju przez jakąś chwilę.
- dobra, dobra, wiem że będziesz prowadzić jakże romantyczne rozmowy z Niallem na skype. Nie martw się, nie będę Wam przeszkadzać - odparła z uśmiechem.
Wyręczyła mnie. W głębi duszy odetchnęłam z ulgą. Odwzajemniłam uśmiech i zamknęłam za sobą drzwi.
Justin nadal stał na korytarzu w bezruchu. Wciąż trzymał ten bukiet. Skinęłam głową w stronę mojego pokoju i po chwili zamknęłam drzwi.
- Proszę - chłopak podał mi kwiaty.
Uśmiech nie schodził z jego twarzy. Wzięłam bukiet, podziękowałam mu i poszłam do łazienki nalać wody do wazonu. Gdy wróciłam odłożyłam go na stolik i usiadłam na łóżku. Wpatrywałam się w Justina, czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony. W końcu to on chciał pogadać. Stał przy jednej z szafek, nerwowo przeczesał włosy jedną ręką i powiedział:
- Em.. sam nie wiem od czego zacząć - był taki inny.. poważny, przejęty.. - od samego początku mi się podobałaś. Tego dnia, gdy zobaczyłem Cię w restauracji... nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku. W dodatku byłaś taka... normalna. Zazwyczaj.. wiem, że to głupio zabrzmi, ale wszystkie dziewczyny się na mnie rzucają. A Ty traktowałaś mnie jak zwykłego chłopaka. To było świetne. Mogłem z kimś normalnie pogadać, z kimś spoza kręgu najbliższych mi osób. Ale widziałem, że byłaś tam z Niallem... Nie był zadowolony, że tak dobrze się dogadywaliśmy, a później pojechaliśmy do mnie. Był na mnie wściekły.. - zrobił pauzę , po czym powiedział - Od początku wiedziałem, że nie miał dziewczyny i to dlatego byłem tak cholernie zazdrosny..
- Wiedziałeś? - wtrąciłam się z niedowierzaniem.
- Tak... Znałem całą sytuację. To z Demi też.. Często rozmawiam z Niallem..
Mówił mi o wszystkim.. Wiedziałem co będzie się działo, gdy tylko pojawicie się gdzieś razem. I nie myliłem się...
Byłem cholernym egoistą, że chciałem się z Tobą przespać przy każdym naszym spotkaniu... To nie miało być tak. Nie wiem co mnie do tego skłoniło. Zachowałem się jak dupek. Względem Ciebie i Nialla. Nic mnie nie usprawiedliwia, ale ja chciałem Twojego dobra.
- Dobra? - powiedziałam z kpiną w głosie. - w jakim sensie?
- Myślałem, że... że po tym będziemy razem.. Mimo, że znaliśmy się krótko, to bardzo mi na Tobie zależało.. A o Twoje dobro... chodziło mi o to, że uniknęłabyś tych wszystkich problemów z menagmentem. Dobrze wiem jak to jest.. jak Cię ograniczają, mówią co masz robić.. I Wiem, że to co teraz powiem Cię zdenerwuje i błagam, nie odbierz tego źle, ale akcja z Demi to nie koniec. Im bliżej będziecie, tego będzie coraz więcej.. - Bieber wbił wzrok w podłogę, ale po chwili znów na mnie spojrzał. Zrobił kilka kroków w stronę łóżka, na którym siedziałam.
- Przepraszam Emily.. Zachowałem się jak dupek. Zwłaszcza z.. no wiesz czym.. Nie mam pojęcia co się ze mną stało, tak bardzo Cię przepraszam. Wybaczysz mi? - jego piękne brązowe oczy były wpatrzone prosto we mnie.
Czekał. Czekał na moją reakcję. Że musiał tu przyjść akurat teraz.. kiedy byłam rozbita, bo nie miałam przy sobie kogoś kto by mnie przytulił, pocieszył..
Chyba dostałam zaćmienia umysłu, ale bez słowa wstałam i wtuliłam się w tors Justina. On mocno przycisnął mnie do siebie.
- A teraz Ty mi powiedz... jak się trzymasz? No wiesz.. w związku z wyjazdem chłopaków.. - powiedział cicho chłopak.
Głośno wypuściłam powietrze. Justin oswobodził ucisk i zrobił krok do tyłu, czekając na moją odpowiedź.
- Szczerze? To nie trzymam. To znaczy... Tak bardzo za nim tęsknie, tak bardzo mi go brakuje. Nie wiem jak przeżyję te kilka tygodni.. - w moich oczach nagromadziły się łzy, gotowe wypłynąć. Po chwili poczułam jak jedna z nich spływa po moim policzku. Justin podniósł rękę, przyłożył do mojej twarzy i kciukiem starł łzę, a następnie mnie przytulił.
- Będzie dobrze. Wiem, że to tylko słowa, ale obiecuję Ci to. Za każdym razem gdy będziesz czegoś potrzebowała, to do mnie zadzwoń. Nawet jeśli chciałabyś pomilczeć. Razem jest raźniej.
Na tym chyba polega przyjaźń - powiedział chłopak z uśmiechem.
Na ostatnie zdanie, kąciki moich ust się podniosły i jeszcze mocniej wtuliłam się w Justina..
*** Z perspektywy Patricii ***
Przeglądałam akurat ebay'a, gdy dostałam smsa od Nialla. Pytał, czy nie wiem co dzieje się z Emily, bo nie odbiera od niego telefonów, ani nie odpisuje już od jakichś 2 godzin. Bardzo mnie to zaskoczyło.. Byłam pewna, że właśnie rozmawia z nim na skype... Ciekawość wzięła górę. Po cichutku podeszłam do moich drzwi. Obok nich była ściana, która 'dzieliła' pokój mój i Emily. Usłyszałam czyjś głos. Tak dobrze znany mi głos. Przecież słuchałam go godzinami.. Od razu wyszłam na korytarz i bez pukania otworzyłam drzwi do sypialni mojej przyjaciółki. To co tam zobaczyłam.. jednocześnie mnie zaskoczyło, wkurzyło i.. aż odebrało mi mowę. Jedyne co byłam wstanie z siebie wydukać to:
- Em.. Emily? JUSTIN? - powiedziałam.
Do tej pory byli wtuleni w siebie. Justin oparł głowę na jej, a dłońmi gładził ją po plecach. Nie wiedziałam co jest grane... Na moje słowa odskoczyli od siebie.. Najwyraźniej się tego nie spodziewali.. z resztą.. ja też..
- P-Pat...
I jeeest :D Rozdział.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Liczę na Wasze komentarze! :)x
Love.Love.Love.
jest świetny , pisz dalej ;* dodawajcie częściej rozdziały proszęęęę
OdpowiedzUsuńJest super <3 dodawajcie częściej :( prosimy :(
OdpowiedzUsuńnosz dodawajcie mi częściej rozdziały, bo ja w furie wpadne i was dojade!!!!!
OdpowiedzUsuńświetne:)iza
OdpowiedzUsuńOMG !! Jakie zaje*iste ! < 33 i CZĘŚCIEJ dodawajcie ^^/dominika
OdpowiedzUsuńOMG super!!!!! Już nie mogę się doczekać kolejnego!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńDoodawajcie częścieej ;)
OdpowiedzUsuńSJHDJKSDHFKJSAHDFKAJSK *_________*
OdpowiedzUsuńKocham to ! i ciebie też !
Jejuu kiedy następna część ? nie mg się doczekać <3
ale mam nadzieję że do niczego nie dojdzie między Emily a Juju : (
♥ ♥ ♥ ♥ brak mi słów to jest świetne *___*
OdpowiedzUsuńgenilany *.*
OdpowiedzUsuńa kiedy nn? miał być wczoraj nie ?
Nominuję Cię do Liebster Awards :> Mój blog :
OdpowiedzUsuńhttp://forhimloveforever.blogspot.com/
http://youneverlove.blogspot.com/
Wpadnij, a dowiesz się więej :)
Dziękujemy za kolejną olewke.
OdpowiedzUsuńgdzie następny rozdział???? ♥
OdpowiedzUsuńNastępny !
OdpowiedzUsuńEj No ! Powinnyście dodać coś w środe ! Nie dość, że się zobowiązałyście dodawać TYLKO w środy to jeszcze tego nie robicie.. -.- A później jak już dodacie to piszecie, że weny ni było...NO LOOOL ! Chociaż mogłybyście napisać, że nie dodacie nowego rozdziału w tym tygodniu czy coś...Uprzedzić nas po prostu...
OdpowiedzUsuńsuper -.- dziękujemy za obiecane rozdziały co środę -.- mogłybyście chociaż napisać że się spóźnicie czy coś!!!!!!
OdpowiedzUsuńa wy tak samo, dzięki za całe 8 komentarzy do rozdziału. My się przynajmniej staramy, a wam widać jak zależy. Pod każdym było po 20, a nawet 30 a nagle pod tym 8. czekamy aż będzie ich więcej, bo to serio zachęca do pisania.
OdpowiedzUsuńAha, czyli dla was liczy się ilość komentarzy a nie to co w nich jest? Myślałam, że na tym nie polega pisanie blogów...
OdpowiedzUsuńNiektórzy nie mają w ogóle komentarzy pod postami, czy rozdziałami, a piszą dalej i nie mają pretensji o to ile jest komentarzy...
Popieram komentarz wyżej ;) Miło czytało sie wasz blog.
OdpowiedzUsuńA myślicie, że dlaczego straciłyście tyle komentarzy? Dlatego, że ostatnio jak nic nie dodawałyście to inny przestali tu wchodzić. Więc nie miejcie do nas pretensji o to, że nie komentujemy, tylko do siebie.
OdpowiedzUsuńHej! Przestańcie się już kłócić! Rozdział świetny, jak każdy inny, no ale komentarze nademną mają trochę rację, jednak to nie usprawiedliwia je, żeby tak mówiły o tym blogu! Mam nadzieję, że szybko dodasz następny, dla tych cierpliwych i nie piszących głupot :)
OdpowiedzUsuńNikt wam tego bloga, czytać nie karze. A jeśli macie jakieś pretensje to po prostu stąd wyjdźcie . ;)
OdpowiedzUsuń