*** Z perspektywy Patricii ***
Harry powoli rozpinał moją sukienkę, jednocześnie składając delikatne pocałunki na mojej szyi...Czułam się jak w niebie. Tak strasznie brakowało mi jego dotyku. Styles był taki delikatny, schodził coraz niżej, a mnie z każdą sekundą robiło się coraz cieplej w sercu. Sukienka wylądowała na ziemi. Byłam w samej bieliźnie, a on..? Nie mogłam tego tak zostawić..
Gdy tylko Harry się ode mnie oderwał, zsunęłam marynarkę z jego ramion. A on znów przeniósł usta na moją szyję. Lekko odchyliłam głowę do tyłu, a chłopak zaczął ssać i przygryzać moją skórę. W pewnym momencie aż jęknęłam z bólu. Ale to go jeszcze bardziej rozpaliło. Miałam ochotę zerwać z niego wszystkie ubrania. Oboje byliśmy strasznie podnieceni. Przygryzłam wargę chłopaka, zsuwając swoją dłoń coraz niżej jego ciała. Zaczęłam wić się pod pieszczotliwymi ruchami Harrego, co chwila wzdychałam z rozkoszy...
W pewnym momencie odsunął się odemnie. Na szczęście tylko na chwilę, a zaraz potem złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. Hazz przyciągnął mnie bliżej i zaczął błądzić swoimi dłońmi po moich plecach. Ja oplotłam ręce wokół jego szyi, momentami lekko pociągając za końcówki loków. Cicho jęczał.. ale robił to tylko po to, by jeszcze bardziej mnie podniecić. Delikatnie zjeżdżałam dłońmi po idealnie wyprasowanej koszuli Hazzy. Chwilę później wsunęłam pod nią ręce i przejechałam opuszkami palców po umięśnionym torsie chłopaka, jednocześnie podnosząc w górę ubranie, które tak bardzo nam przeszkadzało..
- Mrrr, kocie - szepnął mi wprost do ucha.
-Jesteś cudowny- odpowiedziałam.
Nasze usta poraz kolejny się złączyły, a języki walczyły o dominację. Tym pocałunkiem chceliśmy przekazać wszystkie emocje, które się w nas kłębiły.. Ręce Harrego nie mogły znaleźć sobie miejsca. Błądziły po moich plecach jak szalone, aż natknęły się na przeszkodę. Zwinne palce Hazzy jednym ruchem sobie z tym poradziły i poczułam jak stanik poluźnił się na moich ramionach. Poczułam uśmiech Harrego na moich ustach.. Chłopak złożył ostatni na ten moment pocałunek na mych wargach i skladał delikatne całusy na policzku, szyi. Później zsunął mój stanik i rzucił go gdzieś w kąt pokoju. Uśmiechnął się zmysłowo. W tym czasie moje ręce powędrowały w okolicę jego rozporka. Trochę się namęczyłam, ale w końcu osiągnęłam cel. Rozpięłam pasek, guzik i rozsunęłam zamek w spodniach chłopaka. A one, już bez mojej pomocy osunęły się z bioder Harrego na ziemię. Harry lekko podniósl jedną nogę, później drugą i kopnął spodnie w stronę drzwi.
- Jesteś tego pewna? - szepnął mi cicho do ucha, a jego ciepłe powietrze otarło się o moją szyję, powodując dreszcze.
Pokiwałam głową i lekko się uśmiechnęłam. Harry wpił się w moje usta i jednocześnie mnie podniósł. Oplotłam nogi wokół jego bioder. I w tej pozycji powędrowaliśmy w stronę łóżka.
Chłopak delikatnie mnie na nim położył i nachylił się nade mną. Znów zaczęliśmy się namiętnie całować. Byłam taka podniecona. On również. Nie omieszkał zrobić kolejnej malinki na mojej szyji. Głośno jęknęłam a on dwoma palcami ściągnął moje majtki. Wtedy poczułam się lekko skrępowana, jednak on mnie uspokoił. Zaczął gładzić swoimi delikatnymi dłońmi po moim policzku, a ja zdjęłam jego bokserki.
Powoli osunął się w głębinach mojego ciała i rozpłynął się gdzieś w okolicach mojego łona. Lekko się wygięłam, jednocześnie lekko podniosłam, a wtedy Harry powoli we mnie wszedł..
Chwycił mocno moją dłoń. Ja również zacisnęłam palce i krzyknęłam. W sumie, mogłam domyślić się, na co się piszę. Z każdym kolejnym jego ruchem mój głos stawał się coraz bardziej donośny. Harry starał się być delikatny. Gdy nieco przywykłam do tego - teraz cudownego - uczucia, krzyknęłam.
- Błagam, szybciej Harry! - wplatając dłonie w jego włosy.
On lekko się uśmiechnął i spełnił moją prośbę. Nasze oddechy tworzyły harmonię, którą co chwila przerywały jęki. Albo moje, albo Harrego. Brunet swoje dłonie położył na moich piersiach, a rozpalonymi ustami całował szyję. W pewnym momencie poczułam, że to już blisko.
- Harry! - jęknęłam.
- Poczekaj Skarbie, jeszcze sekundka - wydyszał chłopak, nie spowalniając. Chwilę później ogarnęło mnie niesamowite uczucie. Stan błogości, spełnienia.. Harry opadł na łóżko obok mnie, delikatnie gładząc mój policzek. Wokół nas panowała cisza. Co chwila przerywały ją nasze przyspieszone oddechy. Moje serce waliło jak szalone. Jeszcze przez długi czas nie mogłam się uspokoić..
- Wiesz co.. - zaczął chłopak.
- Tak? - spytałam niewinnym głosem.
- Kocham Cię - powiedział patrząc prosto w moje oczy.
- Ja Ciebie też - odparłam i wtuliłam się w tors mojego ukochanego. - Dobranoc - dodałam i zamknęłam oczy. Usłyszałam jeszcze tylko:
- Dobranoc Skarbie - z ust Harrego.
To był najlepszy wieczór w moim życiu. Hazza jest wspaniały...
*** Z perspektywy Emily ***
Otworzyłam oczy i nadal byłam wtulona w Nialla. Nie powiem, że mi się to nie podobało. W dodatku on tak słodko wyglądał, gdy spał.. Nie chciałam go budzić, więc wygodnie ułożyłam się w jego ramionach i zaczęłam rozmyślać o wszystkim, co się wczoraj wydarzyło.
Dlaczego Justin tak się zdenerwował?Przecież są z Horanem takimi przyjaciółmi, to powinien wiedzieć, że on ma dziewczynę.. po co ta agresja.. Ale z drugiej strony - skoro byłam dla Nialla kolejną, nic nie znaczącą dziewczyną. W dodatku wiem, jak wiele Amy dla niego znaczy. To czemu był o mnie taki zazdrosny? Dlaczego się tak zachowywał? Nie mogłam dojść prawdy..
Z zamyślenia wyrwało mnie głośne westchnienie Niallera. Spojrzałam na niego, ale wciąż był w innej krainie.. Miałam ochotę go przytulić, pocałować..
Boże, Emily, ogarnij.. Włożyłam jedną dłoń do kieszeni i wyjęłam z niej mój telefon. Zegarek na wyświetlaczu wskazywał 10;30.
Czyli Hazza i Pat się pogodzili.. Ouuu to musiała być gorąca noc ucieszyłam się na samą myśl...
Wiedziałam ile Harry dla niej znaczył i vice versa.
- Z czego tak się cieszysz? - usłyszałam zaspany głos blondyna.
Obróciłam głowę w jego stronę. Patrzył na mnie swoimi zapuchniętymi od snu oczkami.
- Z niczego - odparłam nadal z uśmiechem na ustach.
- Akurat... - powiedział chłopak i wyprostował się na sofie.
Poczułam się trochę niezręcznie, więc zeszłam z jego kolan i usiadłam obok. Kolejne minuty mijały nam w ciszy.
- Więc..? - spytał Niall i spojrzał na mnie pytająco.
- Więc co..? - udawałam, że nie wiem o co mu chodzi. Chciałam się z nim trochę podrażnić.
- Nie dajesz mi wyboru.. - powiedział z powagą blondyn.
Nie znałam jego zamiarów, więc już miałam go zapytać, gdy on, chwycił mnie za ramiona i lekko popchał do tyłu. Poprzez to leżałam na kanapie, a on był nade mną.
I zaczął mnie łaskotać. PO chwili zanosiłam się od śmiechu.
- Nie.. hahahahaha N... hahahaha Niall hahahaha przes hahahaha tań hahahahaha - ledwo mogłam wydusić z siebie pojedyncze słowa. Zgaduję, że byłam też czerwona na twarzy.
Jednak jego to nie obchodziło. Bawił się w najlepsze. Ale ja postanowiłam to skończyć. W dodatku przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Mocno oparłam dłonie, na klatce piersiowej Nialla i powiedziałam.
- Przestań.. Mówię poważnie..
Moja powaga nieco go zdziwiła i chwilę mi się przyglądał. Gdy stwierdził, że sprawa jest przegrana - odpuścił i cofnął swoje ręce. Wstałam z sofy, nie chcąc ryzykować i poszłam do kuchni. Otworzyłam jedną z szafek i wyjęłam kawę. Naszykowałam dwa kubki i włączyłam wodę.
Wiedziałam, że on przyszedł za mną. Obróciłam się i zobaczyłam Nialla opartego o ścianę.
- Co się wczoraj stało? - spytałam czując niepewność kumulującą się w okolicy serca.
Chłopak nerwowo podrapał się po karku. Ewidentnie unikał mojego spojrzenia. Natomiast ja, wpatrywałam się w niego z zaciekawieniem.
- Dobra, to nie ma sensu. Wróć jak wydoroślejesz Niall. - odparłam ponuro.
Wewnątrz aż się we mnie gotowało. Byłam wściekła.
Dlaczego faceci są tacy trudni do ogarnięcia? I w dodatku zachowują się jak dzieci. Nigdy nie umieją przyznać się do błędu. A z resztą...
Niall stał w bezruchu i wpatrywał się w swoje białe, wysokie adidasy. Po chwili podniósł głowę, rzucił mi puste spojrzenie i wyszedł.
Idiota pomyślałam. Zrobiło mi się strasznie smutno. Zawiódł mnie. Po tej bójce, myślałam że jednak coś dla niego znaczę. Jak widać, byłam głupia..
Zalałam jedną kawę i poszłam do góry. Jedyne co mogło mnie teraz uspokoić, to długi, ciepły prysznic. Tak też zrobiłam. Wyjęłam z szafki świeżą bieliznę i weszłam do łazienki. Zdjęłam wszystkie ubrania i po chwili stałam w dusznej kabinie. Puściłam ciepły strumień wody i stałam w bezruchu, licząc, że zmyje ona wszelkie problemy. Po jakiejś półgodzinie byłam już odprężona i spokojna. Umyłam włosy, ciało i wyszłam na zewnątrz. Od razu uderzyło we mnie zimne powietrze. Szybko wytarłam się ręcznikiem i założyłam bieliznę. Podeszłam do wieszaka i zdjęłam z niego mój ciepły szlafrok. Ubrałam go i zajęłam się makijażem.
Nałożyłam trochę podkładu, by zakryć niedoskonałości na twarzy i mascarę, by pogrubić moje długie żęsy. Kilka minut później, zadowolona z efektu wróciłam do pokoju. Narzuciłam 'domowe' ciuchy i wysuszyłam włosy. W pogodnym nastroju włączyłam TV oraz laptopa. Jednak w pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz - to Justin. Wahałam się, czy odebrać. W końcu postanowiłam nacisnąć zieloną słuchawkę. On przynajmniej miał jaja i chciał ze mną pogadać. Na samo wspomnienie wczorajszej nocy, lekko się zdenerwowałam. Głośno wypuściłam powietrze i odebrałam telefon.
- Halo.. - zaczęłam niepewnie.
- Cześć Piękna! Jak się masz? - usłyszałam radosny głos Biebera.
- Powiesz mi, co to do cholery było? Wczoraj wieczorem? - wypaliłam z grubej rury. Nie chciałam bawić się w głupie gadki.
Po drugiej stronie zapanowała cisza. Jednak nie na długo..
- Przepraszam.. - powiedział smutnym tonem Justin.
- Słucham? - spytałam zdziwiona. Oczekiwałam jakiegoś wykręcania się czy coś. A on..
- Powiedziałem, że przepraszam. Wybacz Emily.. Strasznie mnie wczoraj poniosło. Ale wiesz.. Mieliśmy się spotkać i w ogóle.. A tu nagle zobaczyłem Cię w jego objęciach.. - gadał jak nakręcony.
- Stop, Stop Justin. - mówiłam chcąc go uspokoić. - Tak. A teraz mnie posłuchaj. Między mną a Niallem nic nie ma. Rozumiesz? Nic - gdy mówiłam te słowa, coś mnie zakuło.. - A po za tym, jeśli jeszcze nie wiesz, to on ma dziewczynę. I bardzo ją kocha. Dla mnie, jest tylko przyjacielem..
- Fuck - syknął Biebs. - Zachowałem się jak dupek. Jak mogłem być takim idiotą? Myślałem, że coś Was łączy. Boże Emily, przepraszam. - jęczał do słuchawki.
Przez kolejne kilka minut nie dał mi dojść do słowa, więc z uśmiechem słuchałam jego przeprosin. W końcu umówiliśmy się na kolację, w hotelu Justina.
Od razu zaczęłam przegrzebywać moją szafę, w poszukiwaniu jakichś sensownych ciuchów. W końcu znalazłam odpowiednią sukienkę i kremowe balerinki. Nieco 'wzmocniłam' makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Końcówki powoli zakręcały się w loki.
Wzięłam także czarną kopertówkę. Włożyłam do niej telefon, mascarę i lusterko, po czym wyszłam z domu. TAXI zamówione przez Justina już na mnie czekało. Całą drogę do hotelu rozmyślałam o moim życiu.
Dlaczego stało się nagle takie skomplikowane? Niby cholernie zależy mi na Niallu, ale wiem, że nie mogę zniszczyć jego związku. Z drugiej strony jest Biebs. Cudowny, czarujący, seksowny..
Tak świetnie czułam się w jego towarzystwie..
Samochód się zatrzymał. Przez szybę widziałam zakapturzoną, ale dobrze znaną mi postać z bukietem róż. Chłopak podszedł do samochodu, otworzył mi drzwi i ucałował w policzek. Podał mi róże i zaprosił do środka.
Zamiast iść w stronę restauracji, pociągnął mnie do windy. Byłam nieco zaskoczona, ale gdy tylko ujął moją twarz, w swoje delikatne dłonie, a potem złączyliśmy się w namiętnym pocałunku, chciałam już tylko jego.
- Boże Emily, tak Cię pragnę.. - wyszeptał mi do ucha i pocałował mnie w szyję. Wszystko wokół nas się zatrzymało. Liczyłam się tylko ja i on.
Czułam jak winda wznosi nas w górę. W pewnym momencie Justin się odemnie oderwał i szybko sięgnął do kieszeni spodni. Wyjął telefon, coś w nim 'poklikał' i z powrotem schował. Następnie poprosił o mojego iPhona. Podałam mu, niepewna co zamierza z nim zrobić.
Owinęłam ręce wokół jego szyi, jednocześnie spoglądając co robi. Ku mojemu zaskoczeniu, tylko go wyciszył i włożył mi do torebki.
- Dzisiaj nikt nam nie przeszkodzi Skarbie - powiedział i w tym momencie winda się zatrzymała.
Chłopak chwycił mnie za rękę i poszliśmy w stronę jego apartamentu. Justin zręcznie otworzył drzwi. Weszliśmy do przedpokoju, a on wziął z półki 'tekturkę' z napisem ' NIE PRZESZKADZAĆ ' i zawiesił na zewnętrznej klamce.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam
- Ty to o wszystko potrafisz zadbać.. - po czym złożyłam głęboki pocałunek na ustach chłopaka.
Oboje ściągnęliśmy kurtki. Justin nie przerywając pocałunku, wziął mnie na ręce i poszliśmy do jednego z pokoi..
*** Z perspektywy Kate ***
- Powiedz po prostu, czy coś do niej czujesz.. - odparłam zrezygnowanym tonem.
Chłopak milczał. W dodatku, nie mogłam wyczytać z jego twarzy żadnych emocji. A to mogło oznaczać tylko jedno..
- Wyduś to z siebie Malik! - warknęłam.
Byłam na niego zła. Jak mógł mnie tak oszukać. Dlaczego mi to zrobił?
- Ja.. ja.. ją.. k.. kocham. - powiedział po kilku minutach ciszy. Nadal był bardzo poważny. Czyli mu nie ulżyło, po tym, jak powiedział mi prawdę... Łzy pojawiły się w moich oczach. Po chwili jedna spłynęła po moim policzku. Następnie druga, trzecia.. Szybko otarłam je z twarzy i wyszłam z pokoju.
- Kate! Czekaj! - usłyszałam zrozpaczony głos Zayna.
Mimo iż bardzo mi na nim zależało, nie odwróciłam się.
- Poczekaj! - poczułam, że złapał mnie za rękę.
Jego delikatny dotyk sprawił, że nie miałam ochoty się wyrwać..
- Pieprzyć zasady! - powiedział podniesionym tonem Malik.
Automatycznie się obróciłam i spojrzałam na niego pytająco. To co zobaczyłam, totalnie mnie zaskoczyło.
Jego oczy były czerwone, jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Zasady? - spytałam z ciekawością.
- Tak! Bo.. ja wcale nie kocham Perrie. Od dawna nic mnie z nią nie łączy. - wykrzyczał chłopak.
- Ale.. ale jak to? - nie dowierzałam temu, co właśnie usłyszałam.
- Nie wolno mi tego nikomu mówić, ale mam już po prostu dość! - powiedział Zayn i ukrył twarz w dłoniach.
W ciszy czekałam na dalszy rozwój sytuacji.
- Bo.. to wszystko było ustawione. Cały ten związek i w ogóle. To było sztuczne. Modest to sobie ukartował, żeby wypromować Little Mix. Dlatego musiałem chodzić z nią na 'randki' czy ustawki z paparazzi. I właśnie dlatego, nie kto inny, tylko właśnie one, są supportem podczas naszej trasy. - przerwał na chwilę - Ale ja mam tego dość! Nikt nie będzie mówił mi, co mam robić czy z kim być! - dokończył po czym podszedł do mnie.
- Bo mi cholernie na Tobie zależy - wyszeptał, położył dłoń na moim policzku i mnie pocałował...
Macie i się cieszcie :D
Pisało się nieco niezręcznie, ale mamy nadzieję, że Wam się, że się spodoba! jeśli tak ---> KOMENTUJCIE
Kiss, Love ! <3